Już po wyborach spytaliśmy posłów Koalicji Obywatelskiej o ich opinie na temat kontynuowania prezydenckiego projektu dotyczącego włączenia się do walki o organizację w naszym kraju w 2036 roku najważniejszej imprezy sportowej na świecie. Zgodnie z deklaracjami ta idea miałaby dać impuls do rozwoju infrastruktury, a jednocześnie miałaby zjednoczyć wszystkie obozy polityczne.
- Dziwi mnie to, że ktoś związany ze sportem nie rozumie, że jeśli chcemy, by nasi sportowcy wciąż zdobywali medale na najważniejszych imprezach, to musimy mieć w Polsce nowoczesną infrastrukturę sportową. Dzisiaj Warszawa jest być może jedyną stolicą w Europie, która nie ma stadionu lekkoatletycznego z prawdziwego zdarzenia, dużej hali sportowej, czy bieżni pod dachem. Te obiekty muszą powstać, a impulsem byłby właśnie start w wyścigu o organizację igrzysk - wyjaśnia posłanka PiS i wiceminister sportu, Anna Krupka.
Na razie projekt jest jednak bliski upadku, bo nawet politycy KO najmocniej związani ze sportem podchodzą do pomysłu bardzo sceptycznie. Apoloniusz Tajner, były prezes PZN i Jagna Marczułajtis-Walczak, trzykrotna olimpijka podkreślają wysokie koszty imprezy, a Robert Dowhan, były prezes Falubazu, zwrócił uwagę na konieczność wydania miliardów na gigantyczne obiekty, które będą użytkowane raptem przez kilka tygodni.
Z takim tokiem myślenia zupełnie nie zgadzają się politycy prawicy, którzy apelują o to, by nie odrzucać ambitnego projektu zaproponowanego w kampanii wyborczej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaliśmy bramkę roku?! Fenomenalny gol piłkarki
- Proponuję, by wszyscy napili się zimnej wody i schłodzili gorące głowy po niedawnej kampanii wyborczej. To byłoby fatalne, gdyby taki projekt został odrzucony bez żadnych argumentów. Niestety na razie widzę, że retoryka jest taka, że trzeba ten projekt odrzucić, bo zaproponowało to Prawo i Sprawiedliwość. U niektórych to niestety odruch Pawłowa, by krytykować wszystko, co wymyślił ktoś inny - komentuje Ryszard Czarnecki, europoseł Prawa i Sprawiedliwości, który od wielu lat jest zaangażowany w polski sport i mocno wspiera pomysł igrzysk w Warszawie w 2036 roku.
Przedstawiciele PiS argumentują, że pomysł ubiegania się o igrzyska jest mocno przemyślany i bez względu na końcowy efekt, będzie służył rozwojowi sportu, ale także pomoże samorządom, lokalnemu biznesowi, czy turystyce.
- Jesteśmy na takim etapie rozwoju, że potrzebujemy ambitnych projektów. Tegoroczne igrzyska europejskie pokazały, że mamy gigantyczny potencjał i nie mamy się czego obawiać. Jako środowisko sportowe musimy dostrzegać potrzeby naszych sportowców i z wyprzedzeniem walczyć o naszą pozycję w światowym sporcie. Bez tego za kilka lat będziemy się zastanawiać, dlaczego świat aż tak mocno nam uciekł, a medali jest mniej. Mimo wszystko liczę, że idea igrzysk 2036 będzie dla Polski tym samym, czym przez lata było Euro 2012 - przyznaje Krupka.
Wiadomo już, że do końca roku rząd PiS nie będzie w stanie rozpocząć oficjalnej procedury ubiegania się o najważniejszą imprezą czterolecia. Wszystko więc już niedługo będzie w rękach nowej koalicji.
- Ten projekt jest na tyle dobry, że zasługuje na spokojne rozpatrzenie. Euro 2012 pokazało, że potrafimy działać we wspólnej sprawie. Igrzyska również mogą być naszym wspólnym sukcesem. Mamy jednak poważnego rywala w postaci kandydatury Indii, więc nasza oferta musi być naprawdę dobra - dodaje Czarnecki.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Wygrana z Czechami może nic nam nie dać
Jest decyzja ws. dachu na PGE Narodowym