W piątek Komitet Wykonawczy MKOl poinformował, że wydał zgodę na start w igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 2024 roku dla Rosjan i Białorusinów. Sportowcy z tych krajów będą mogli wziąć udział w imprezie pod kilkoma, niezbyt rygorystycznymi warunkami (pod neutralną flagą i nie w sportach zespołowych).
Taka decyzja wywołała gigantyczne poruszenie wśród ukraińskich polityków i działaczy, którzy dość szybko postanowili zareagować.
- To kompletnie nieodpowiedzialna decyzja MKOl, podjęta w trakcie największej wojny w Europie od czasów II Wojny Światowej - komentuje specjalnie dla WP SportoweFakty wiceminister sportu Ukrainy Andriej Czesnokow. - Niedługo rozpoczniemy konsultacje z przedstawicielami ukraińskich federacji sportowych i najważniejszymi politykami w sprawie naszej reakcji na decyzję władz MKOl. Jestem przekonany, że opcja bojkotu igrzysk przez naszą reprezentację pojawi się podczas dyskusji. Ostateczna decyzja zostanie podjęta przez uczestników konsultacji - wyjaśnia dalsze kroki Czesnokow.
ZOBACZ WIDEO: Rekordowy budżet Apatora. Ile brakuje torunianom do walki o mistrzostwo?
Ukraińcy cały czas stoją na stanowisku, że w Paryżu zgodę na start powinni dostać tylko ci Rosjanie i Białorusini, którzy wyraźnie potępią zbrodniczą politykę Władymira Putina. Dla takich sportowców szansą na występ byłaby reprezentacja uchodźców. Ich zdaniem eliminacja z igrzysk zawodników z kontraktami w armii nie jest dostatecznym rozwiązaniem.
Sam Czesnokow tłumaczył niedawno, że w Rosji i Białorusi nie ma czegoś takiego jak "apolityczny sport", a sportowcy są uczestnikami putinowskiej maszyny propagandowej, przygotowują się za państwowe pieniądze i przy pomocy spółek kontrolowanych przez rządy swoich krajów. Wielu zawodników wprost wspiera działania wojenne.
Ukraińcy opracowali zresztą listę około 600 sportowców, którzy są jednocześnie funkcjonariuszami aparatu bezpieczeństwa tych krajów. Wielu z nich to oficerowie wojska.
Obecnie nie wiadomo, ilu z tych sportowców będzie mogło uczestniczyć w igrzyskach, bo wciąż nieznane są dokładne procedury dopuszczania konkretnych zawodników do udziału w imprezie czterolecia.
- Czy jestem zdziwiony tą decyzją? Nie. MKOl po raz kolejny wykorzystał zjazd przedstawicieli narodowych komitetów, czyli zgromadzenia, które nie jest nawet ujęte w Karcie Olimpijskiej, do podejmowania prorosyjskich decyzji - mówi wyraźnie rozgoryczony Czesnokow.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Rywalka Świątek uciekła z kraju
Świątek wyjaśniła zniknięci wstążki w barwach Ukrainy