Francuski rząd stanowczo zareagował na ataki terrorystyczne na Crocus City Hall pod Moskwą. Zamach w Rosji przypominał to, co zdarzyło się w paryskiej sali Bataclan w 2015 roku, kiedy to islamiści mordowali ludzi podczas koncertu.
Premier Gabriel Attal poinformował, że podnosi "stan czujności do najwyższego poziomu". Nie ukrywał, że ma to związek także z igrzyskami olimpijskimi, które rozpoczną się w Paryżu 26 lipca.
- To oznacza zwiększenie ochrony i nadzoru nad miejscami wysokiego ryzyka, jak szkoły, świątynie, transport publiczny czy budynki użyteczności publicznej. To ma na celu uspokoić społeczeństwo, bo zagrożenie terrorystyczne faktycznie wzrosło - wyjaśnia Jean-Charles Brisard szef Centrum Analiz Terroryzmu.
Oficjalne informacje brzmią alarmująco: "Francuski system ostrzegania przed terroryzmem ma trzy poziomy, a najwyższy poziom jest aktywowany w następstwie ataku we Francji lub za granicą, albo gdy zagrożenie takim atakiem jest uważane za nieuchronne" - pisze agencja Reutera (więcej TUTAJ). Czy naprawdę terroryści mogą storpedować największe święto sportu?
ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych
Decyzja francuskiego rządu nie została podjęta pochopnie. W ostatnich miesiącach na terenie Unii Europejskiej udało się rozbić kilka komórek, które przygotowywały atak terrorystyczny.
- Nie chodzi tylko o atak pod Moskwą, lecz o dane, które otrzymuje nasz wywiad, a także nasi partnerzy. W ostatnich miesiącach, nawet tygodniach, odkryto w Europie kilka spisków, które miały na celu zamach terrorystyczny. Wszystkie miały swoje źródło w Afganistanie - tłumaczy ekspert.
Nikt nie chce powtórki z Monachium
Społeczność międzynarodowa rozmawia też o wojnie pomiędzy Izraelem a Hamasem, na skutek której ucierpiały tysiące palestyńskich cywilów. Takie okoliczności mogą tylko wzmagać chęć dżihadystów do odwetu na izraelskich sportowcach. A już raz przecież taka sytuacja miała miejsce.
5 września 1972 roku doszło do tragedii. Organizacja terrorystyczna Czarny Wrzesień zaatakowała wioskę olimpijską w Monachium i wzięła jako zakładników 11 izraelskich sportowców. Żaden z nich nie przeżył.
Trzeba zauważyć, że sytuacja międzynarodowa była wtedy dość podobna. Atak wydarzył się zaledwie kilka lat po wojnie sześciodniowej, w której Izrael wygrał z koalicją państw arabskich i zdobył wschodnią Jerozolimę.
- Niestety, nie możemy wykluczyć takiego scenariusza. Zwłaszcza w kontekście takich organizacji terrorystycznych jak Państwo Islamskie, które są zmotywowane do przeprowadzenia ataku w Europie - przestrzega Brisard. - Próbowali tego dokonać w ostatnich miesiącach, chociażby w Niemczech, gdzie odkryto pięć spisków terrorystycznych. Do tego dochodzą zatrzymania w Szwecji, Holandii, Danii, a także w samej Francji. Atak pod Moskwą jest demonstracją ich możliwości - mówi szef Centrum Analiz Terroryzmu.
Uważa jednak, że taki atak wymagałby sporych nakładów. Bardziej prawdopodobne są zamachy w innych miejscach.
- Grupa, która chciałaby dokonać czegoś podobnego, musiałaby być bardzo dobrze przeszkolona i zmotywowana. Podjęliśmy działania, by wcześniej zidentyfikować zagrożenie - dodaje.
Ocenia, że terroryzm motywowany wojną pomiędzy Izraelem i Hamasem nie był na tapecie francuskich służb. Wszystko dlatego, że już istniejące organizacje terrorystyczne nie potrzebują wojny, by mieć pretekst do przeprowadzenia zamachu.
- Nie mają bezpośredniego wpływu, bo tylko kilka osób, które zatrzymano, było motywowanych sytuacją w Palestynie. Faktycznie, zagrożenie wzrosło. Wszystkie dżihadystyczne organizacje terrorystyczne, jak Al-Kaida czy Państwo Islamskie, wezwały do ataku na sojuszników Izraela, a w tym gronie jest Francja. Wzrosła liczba materiałów propagandowych skierowanych przeciwko naszemu krajowi, ale nie ma to przełożenia - wyjaśnia.
Nie tylko islamiści
W ostatnich latach opinia publiczna w Polsce koncentruje się głównie na zagrożeniach terrorystycznych związanych z radykalnym islamem. Jednak nie tylko tego typu organizacje mogą zaatakować w Paryżu. Ostatnio coraz częściej mówi się także o lewicowym oraz prawicowym terroryzmie.
- Francuskie władze to monitorują. To właśnie prawicowi terroryści w ostatnich kilku latach próbowali przeprowadzić ataki, mimo że znajdują się pod nadzorem służb - przyznaje Brisard.
Co ciekawe, skrajna prawica i islamiści mają czasem podobne metody. Już kilkukrotnie w przeszłości łączyły siły. Podczas wyżej wspomnianego ataku w Monachium organizacja Czarny Wrzesień współpracowała z niemieckimi neonazistami.
- Po części te organizacje są podobne. Prawicowe organizacje, podobnie jak islamskie, biorą sobie na cel Żydów czy francuskie instytucje. Różnicą jest to, że prawicowcy chcą atakować muzułmanów - tłumaczy ekspert.
Ataki na kibiców? "Szukają rozgłosu"
Zagrożenie atakiem terrorystycznym podczas igrzysk w Paryżu jest realne. Głównym celem francuskich służb w tym roku jest, by największa sportowa impreza odbyła się bez niebezpiecznych sytuacji.
- Wiemy, że duże wydarzenia są celem terrorystów. Szukają rozgłosu, ataków, o których będzie się mówić na całym świecie. Igrzyska olimpijskie są takim wydarzeniem. Na pewno istnieje realne zagrożenie, ale jeszcze jest za wcześnie, by oceniać jego skalę. Władze na poważnie podchodzą do terrorystów. Będą podejmować daleko idące środki - zapewnia.
Tłumaczy też, że możliwość ataku terrorystycznego nie jest czymś, co spędza Francuzom sen z powiek. Francuskie społeczeństwo niemal "przyzwyczaiło się" już do zagrożenia terroryzmem.
- Nie powiedziałbym, że to największe zmartwienie paryżan. W latach 2015-2017 nasz kraj doświadczył kilku takich ataków. Nie mówiłbym więc o strachu wśród populacji, ale wszyscy są w pełni świadomi tego, co może się stać - kończy Jean-Charles Brisard.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Wioska olimpijska bez Świątek? Jasne stanowisko jej ojca