Kibice reprezentacji Polski zapamiętają żeglarstwo na igrzyskach olimpijskich w Paryżu szczególnie przez występy Pawła Tarnowskiego, który w pewnym momencie był nawet wirtualnym liderem klasyfikacji. Ostatecznie jego przygoda skończyła się na ćwierćfinale.
Gorsze wspomnienia będą mieć Aleksandra Melzacka oraz Sandra Jankowiak. Nasze zawodniczki zajęły dopiero osiemnaste miejsce w klasie 49erFX. Okazuje się, że Biało-Czerwone nie walczyły jedynie z rywalkami podczas imprezy we Francji.
W rozmowie z Polsatem Sport nie gryzły się w język na temat fatalnych warunków w hotelu. - Niestety przytrafiła się nam przygoda. Okazało się, że hotel ma problemy z pluskwami w łóżkach. To się pojawiło w połowie naszego pobytu - powiedziała Melzacka.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Były reprezentant Polski zadowolony z gry siatkarek. "Pokazują, że nie pękają"
- Zaczęli nas przenosić z pokoju do pokoju. To jednak nie pomagało, więc na koniec mieszkaliśmy w zupełnie innym hotelu. Było to niestety bardzo nieprzyjemne i swędzące - dodała.
Organizatorzy zbagatelizowali poważny problem. Nie pomogli też Sandrze Jankowiak, która padła ofiarą złodzieja.
- Chciałam skorzystać z tego, że jestem tu na miejscu i powymieniać się pinami ze swoimi przyjaciółmi oraz innymi żeglarzami, bo jest to pewnego rodzaju tradycja. Miałam już je w pięknie zapakowanym pudełeczku, którego niestety nie znalazłam. Mimo, że zgłosiłam to w hotelu, to dalej nie odnalazło się. Przykro mi bardzo - stwierdziła poszkodowana.
Przypomnijmy, że sytuacja Jankowiak nie jest pierwszą tego typu na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Przypadki kradzieży zdarzały się regularnie podczas najważniejszej imprezy sportowej czterolecia (więcej TUTAJ).
Zobacz też:
Słoweńskie media dobitnie skomentowały mecz z Polakami
Niepokojące sceny po meczu Polaków. "Sprawa wygląda poważnie"