Jeden oficjalny lot z Warszawy i jeden oficjalny lot do Warszawy - tak wygląda opcja PKOl dla Biało-Czerwonych, którzy walczyć będą podczas Pekin2022.
To nie do pomyślenia zwłaszcza patrząc na zasady, jakie narzucili organizatorzy największej sportowej imprezy w tym roku. O czym mowa? Zawodnicy, którzy zakończyli udział w swoich konkurencjach mają... 48 godzin na opuszczenie wioski olimpijskiej!
Związki mają zatem ogromny problem co zrobić. PZN ściągnie narciarzy na własna rękę. Żeby to zrobić, musi wydać ogromne pieniądze.
ZOBACZ WIDEO: Kolejny problem polskich skoków. Ekspert na razie przestrzega przed takim rozwiązaniem
- Jakieś 300 tys. złotych, ale jakie jest wyjście? - przyznał tvpsport.pl Jan Winkiel.
Czarter do Chin, który ledwo udało się zorganizować, wylatuje 26 stycznia. Już wcześniej zatem było wiadomo, że nie ma szans, aby zdążyli na niego polscy skoczkowie, którzy pod koniec stycznia mają jeszcze zawody Pucharu Świata w Willingen.
Kolejnym problemem są niemal nakładające się terminy mistrzostw świata juniorów (start 22 lutego) i igrzysk w Pekinie (koniec 20 lutego). Czarter z Chin do Warszawy zaplanowano na 21 lutego - taki termin pasował największej ilości związków, ale nie wszystkim.
Niektórzy będą musieli zatem organizować loty na własny koszt, a ceny biletów podskoczyły z 3-5 tys. złotych do 20-30 tys. złotych! To nie wszystko, bo znacznie ograniczono liczbę lotów do Chin. Najlepiej też, gdyby wszyscy latali liniami... China Airlines.
- Sytuacja jest kuriozalna. Chcąc ściągnąć kogokolwiek wcześniej, dostaliśmy w PKOl informację, że mamy zrobić to własnymi siłami. I za własne pieniądze. Oni dają powrót 21 lutego i koniec, kropka. Wszystko spadło na nas, co oczywiście zaczęliśmy już planować - wyjaśnił Winkiel.
Zobacz także:
Polacy wciąż walczą o igrzyska? To może być ważny weekend
Polacy tracą Żyłę? Nowe informacje ws. skoczka