W listopadzie ubiegłego roku Natalie Geisenberger przyleciała do Chin na trzytygodniowy obóz treningowy i startowy. To był dla niej trudny czas. Podczas lotu czarterowego, który przewoził przedstawicieli Międzynarodowej Federacji Saneczkarstwa (FIL), została zidentyfikowana jako potencjalny bliski kontakt z kimś, kto znajdował się na pokładzie i uzyskał pozytywny wynik testu na COVID-19.
Geisenberger codziennie miała negatywne testy, ale zgodnie z zasadami wprowadzonymi w Chinach nie mogła wychodzić z pokoju hotelowego poza sesjami treningowymi. Niemka nie była zadowolona z jedzenia, które zostawiono jej pod drzwiami. Uważała, że nie spełniało standardów, jakich wymagają zawodowi sportowcy. Złożyła skargę do FIL i warunki uległy nieznacznej poprawie.
Pościg za legendą
Niemiecka saneczkarka poważnie wahała się nad startem w igrzyskach. Ostatecznie pokusa walki o trzeci z rzędu złoty medal olimpijski w jedynkach (w kobiecym saneczkarstwie nie zrobił tego nikt) okazała się silniejsza. - Sportowcy nie mają absolutnie nic wspólnego z decyzją o przyznaniu igrzysk Pekinowi. Mamy dwie opcje do wyboru, polecieć tam i dać z siebie wszystko albo zaprzepaścić nasze sportowe marzenia - stwierdziła (cytat za marca.com).
ZOBACZ WIDEO: Polak dokonał niemożliwego. Mateusz Sochowicz wystartuje na igrzyskach mimo fatalnego wypadku
Geisenberger, która 5 lutego skończyła 34 lata, ma szansę dorównać legendzie. Na trzech kolejnych igrzyskach triumfował tylko jej rodak Georg Hackl (Albertville 1992, Lillehammer 1994, Nagano 1998). - Do bojkotu potrzeba więcej niż kilku sportowców. W pierwszej kolejności zniszczyłabym swój własny sen. Na liście wyników pojawiłoby się inne nazwisko. Sportowcy nie mogą płacić za to, co MKOL i politycy postanowili 10 lat temu. Stąd moja decyzja o locie do Pekinu - wyjaśniła.
Ten listopadowy obóz w Chinach zakończył się dla Geisenberger bardzo nieprzyjemnie. Zajęła dopiero 26. miejsce i był to efekt upadku w pierwszym ślizgu. Dla odmiany pod koniec stycznia w St. Moritz Niemka przypomniała sobie jak smakuje triumf. Były to zawody kończące sezon Pucharu Świata i jednocześnie mistrzostwa Europy. Geisenberger odniosła 52. zwycięstwo, pierwsze dokładnie od roku, gdy okazała się najlepsza w Insbrucku.
Niemiecki sposób na medale
Geisenberger w swoim dorobku ma pięć olimpijskich medali, z czego cztery złote. Dwa zdobyła w rywalizacji drużynowej w Soczi i Pjongczangu. Pierwszy krążek, brązowy, wywalczyła w 2010 roku w Turynie. Jest dziewięciokrotną mistrzynią świata i siedmiokrotną mistrzynią Europy. W sezonie 2019/2020 nie startowała, bo była w ciąży. W maju 2020 roku przyszedł na świat jej syn Leo.
Saneczkarstwo jest niemieckim sposobem na medale. Złote reprezentantki tego kraju w jedynkach zdobywają nieprzerwanie od 1998 roku (Nagano), gdy nie było mocnych na Silke Kraushaar. Mają szanse po raz trzeci w tym okresie zgarnąć komplet medali. Tak się stało w Salt Lake City (2002) i Turynie (2006). Nie było wtedy mocnych na Sylke Otto, jedną z najwybitniejszych saneczkarek w historii.
W 2010 roku w Vancouver mistrzynią olimpijską została Tatjana Huefner. Od 1964, gdy saneczkarstwo zadebiutowało w programie olimpijskim, Niemki tylko cztery razy nie wywalczyły złota (1968, 1980, 1992 i 1994).
W Pekinie oprócz Geisenberger wystartują Anna Berreiter i Julia Taubitz. Ta ostatnia w tym sezonie wygrała cztery zawody, ale po raz ostatni dokonała tego w Insbrucku, jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Szyki Niemkom będzie chciała pokrzyżować Madeleine Egle. Austriaczka, tak jak Taubitz, odniosła cztery zwycięstwa w Pucharze Świata 2021/2022.
Pięć wygranych treningów
Geisenberger przyznała, że jej rodzina wiele poświęciła podczas tej drogi do igrzysk. Nie chciała jej zawieść i dlatego nie mogła tak po prostu zrezygnować z wyprawy do Chin. - Igrzyska olimpijskie to nie jest jakieś tam wydarzenie. To najwspanialsza ze wszystkich imprez prawie dla każdego sportowca i nie można jej z niczym porównać jeśli chodzi o sport. Nie mogę powiedzieć, że pojadę tam w przyszłym roku, bo tylko igrzyska olimpijskie odbywają się co cztery lata - powiedziała.
Niemka w ostatnich dniach pokazała, że stać ją na kolejne złoto. Wygrała pięć z sześciu treningów na torze w Yanqing. W piątym miała upadek, ale nie wybiło jej to z równowagi i była górą w ostatniej próbie w niedzielę.
Walka o medale w jedynkach kobiet odbędzie się 7 i 8 lutego, każdego dnia po dwa przejazdy. W poniedziałek pierwszy rozpocznie się o godz. 12:50, a drugi o 14:30 czasu polskiego. Wtorkowe ślizgi zaplanowano na godz. 12:50 i 14:35. Polskę reprezentować będzie Klaudia Domaradzka.
Zobacz także:
Sensacyjne rozstrzygnięcia kwalifikacji. Finał slopestyle'u bez mistrza świata!
Genialny show Japończyka. Rosjanie utrzymali prowadzenie