Trener Michal Doleżal w czwartek ogłosił nazwiska czwórki zawodników, którzy powalczą o medale olimpijskie na Pekin2022 podczas konkursu na dużej skoczni.
I zaskoczenia nie ma. Do czwórki nie załapał się Stefan Hula. Ten już po ostatnim treningu wiedział, jaka będzie decyzja trenera. Zdawał sobie sprawę, że tym razem to Paweł Wąsek, a nie on, znajdzie się na liście startowej.
- Skakał lepiej na tej większej skoczni, także będzie miał szansę debiutu na igrzyskach olimpijskich z czego się cieszę - przyznał w rozmowie z TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Olimpijczycy obawiają się testów w Pekinie. "Odbija się to na organizmie"
Skąd taka pewność Huli jeszcze przed oficjalną informację Doleżala? Z wyników i bezpośredniej rywalizacji na treningach. - Był lepszy. Na małej było 4:2 dla mnie, tutaj 4:2 dla Pawła - wyjaśnił.
Widać było, że skoczek jest zawiedziony, bo liczył na ten występ. Zdawał sobie jednak sprawę, że wyniki jakie osiągnął i skoki, jakie wykonał, nie były takie, jakich oczekiwał. Przegrał miejsce w uczciwej walce.
- Skoki nie były dobre. Cały czas gdzieś czegoś brakowało. Jak było lepiej w locie, to znowu na progu nie zagrało. Jak zagrało na progu, to w locie było coś nie tak - dodał.
- To była walka z tą skocznią. Nie odleciałem porządnie ani razu. Ja się z tą skocznią nie dogadałem - zakończył.
W piątkowych kwalifikacjach Biało-Czerwonych reprezentować będą zatem Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i wspomniany już Wąsek. Początek zaplanowano na godzinę 12:00. Konkurs z kolei odbędzie się w sobotę o tej samej godzinie.
Zobacz także:
Zaskoczenia nie ma. Poznaliśmy skład na kwalifikacje
Zdenerwowany Kamil Stoch. "Brakuje mi tego, co jest najlepsze w skokach"