Powiedzieć, że był o włos, to jakby nic nie powiedzieć. Piotr Michalski zajął 5. miejsce w wyścigu na 500 metrów - do olimpijskiego medalu podczas Pekin2022 zabrakło mu 0,03 sekundy!
Polak mógł mieć lepszy czas, ale podczas jazdy po krótkim łuku najechał na nierówność i na chwilę stracił równowagę (więcej o tym przeczytasz -->> TUTAJ). Pomimo tego po swoim wyścigu zajmował 3. miejsce.
- To był po prostu wyścig na 500 metrów. Takie są jego uroki. To wahnięcie na łuku, wbrew pozorom, nie było niczym strasznym - przyznał nasz panczenista w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
ZOBACZ WIDEO: Historyczny wynik polskich saneczkarzy. "Cieszy nas ładna jazda, czyste przejazdy"
Co zatem miało większy wpływ na to, że finalnie nie udało się stanąć na podium? - Jeżeli miałbym sobie coś zarzucić, to mogłem znacznie lepiej pojechać pierwsze sto metrów - wyznał Michalski. - Przejechałem je tak, jak zwykle, ale to są igrzyska i chciałem mieć nieco szybsze otwarcie.
To była praktycznie jedyna kwestia, która nie do końca mu wyszła analizując plan taktyczny na ten wyścig. Dodał, że na cały występ nie można patrzeć tylko przez fakt, że do domu wróci bez medalu. On zwraca uwagę na to, że jest tam, gdzie najlepsi, czyli na równi z nimi.
- To tylko trzy setne, których brakuje mi do najlepszych, a nie aż trzy setne - skomentował i przypomniał, że mistrzostwo Europy zdobył wygrywając o... jedną setną. - Może na podium trzeba poczekać, ale... ja ten medal kiedyś będę miał! - dodał.
Michalski opisał też, jak czuł się tuż po zakończeniu zmagań. - Targały mną emocje, bo poczułem już zapach medalu. Kilkadziesiąt minut po zawodach zszedłem na ziemię - wyjaśnił.
Zobacz także:
"Historyczny wynik". Eksperci zachwyceni rezultatem Polaka
Maliszewska wreszcie zadowolona. Jej ukochany błysnął w Pekinie