Skeleton, czyli brytyjski sposób na "zimowe" medale
Aż 3 z 5 medali poprzednich zimowych igrzysk, w tym jedyny złoty, Brytyjczycy zdobyli w skeletonie. Na trzecim stopniu podium stanął m.in. Dominic Parsons, inżynier specjalizujący się w silnikach turbo diesel.
Głową w dół
Skeleton jest podobny do saneczkarstwa, a różnica polega na tym, że zjeżdża się na torze leżąc na brzuchu i głową w dół. Na ZIO w 2018 roku w Pjongczangu Parsons został pierwszym reprezentantem Wielkiej Brytanii od 70 (!) lat, tj. od czasów Johna Crammonda, który wywalczył medal w tym sporcie. Miejscowe media pisały, że mógł osiągnąć jeszcze więcej w Korei Południowej, ale przed wyjazdem doznał kontuzji kostki, w drodze na... wizytę u dentysty, która wymagała operacji. Dlatego nie był tak szybki na rozbiegu, a to przecież były lekkoatleta specjalizujący się na piekielnie ciężkim dystansie 400 metrów.
Podium będzie niespodzianką
W Pjongczangu po złoto w skeletonie sięgnęła Elizabeth Yarnold, a po brąz Laura Deas, która jest również na ZIO w Chinach. Łącznie brytyjska kadra w skeletonie liczy 4 osoby, ale wielkich nadziei na sukces raczej nie ma. W tym sezonie w Pucharze Świata raz, w Innsbrucku, wygrał Matt Weston, a w pozostałych imprezach Brytyjczycy spisywali się średnio.Olimpijski niedosyt
Janek Gosiewski urodził się w Londynie w polsko-angielskiej rodzinie, a dzieciństwo i młodość spędził w Gdańsku. Z mamą i tatą wrócił na Wyspy Brytyjskie, do Darlington, w wieku 16 lat. Trzy razy zdobył seniorskie mistrzostwo kraju, trzykrotnie stanął na podium Pucharu Świata (srebro w Tallinnie, brąz w Warszawie oraz Wollongong), walczył także w mistrzostwach świata i Europy.
- Nie ma we mnie żalu, choć początkowo byłem zły, że nie znalazłem się w kadrze olimpijskiej, mimo że w ostatniej fazie kwalifikacji byłem najlepszy z Brytyjczyków w wadze -73kg. Szkoda, że nigdy nie udało mi się stanąć na podium ME, a największe szanse miałem jeszcze w młodzieżowcach, ale ogólnie to jestem zadowolony ze swojej kariery zawodniczej i tego, co judo wniosło do mojego życia. To był czas, kiedy Dominic Parsons już próbował sił w skeletonie, a ja cały czas walczyłem na macie. Wracając do Dominica, byliśmy sąsiadami przez długi czas. Jest wielkim fanem żurku, którego smak poznał w moim domu. Odwiedził mnie kiedyś nawet w Gdańsku, byłem jego gospodarzem i przewodnikiem. Parsons zaprosił mnie na kawalerskie, na którym byłem, ale na ślub w czasie pandemii już nie poleciałem - przyznał.
Chłopak z gitarą
Rodzice Gosiewskiego poznali się w gdańskim chórze Cappella Gedanensis, gdzie razem śpiewali. Nic dziwnego, że późniejszy judoka i wielbiciel - choć w wydaniu amatorskim - sportów zimowych, ma smykałkę do muzyki.
- Miałem to szczęście, że jako nastolatek poznałem w Polsce i judo, i muzykę, i generalnie mnóstwo czasu spędzałem na powietrzu, czy to w regionie trójmiejskim, czy u dziadków w Olsztynie. Kajaki, wędkowanie, treningi na macie, ciągle coś robiłem. Zdolności muzyczne mam po rodzicach, śpiewam, gram na gitarze. Nauczyłem się w szkole muzycznej. Wraz z kolegami założyliśmy nawet zespół rockowy i koncertowaliśmy w różnych miejscach w Gdańsku i okolicy. Dziś śpiewam i gram do kołyski swojej rocznej córeczce Emilce - opowiada były reprezentant Anglii.
Jak podkreślił, wspomnienia z Polski przełomu wieków ma wspaniałe, choć zdarzały się i przykre momenty.Judo w Zambii, narty w Gruzji
Jan Gosiewski skończył z profesjonalnym judo, ale wciąż jest bardzo aktywny sportowo. Co najmniej raz w tygodniu bierze udział w Londynie w randori (walkach sparingowych) jako zawodnik, ale i trener przekazujący wiedzę i doświadczenie. Zdał też egzamin na IV Dan.
- Jeszcze przed pandemią pojechaliśmy z kolegami na turniej drużynowy do Monako, gdzie wystąpiło wielu świetnych judoków. W planach był start w Nowym Jorku, ale koronawirus pokrzyżował plany. Judo jest mi cały czas bliskie, uczestniczyłem m.in. w specjalnym projekcie dobroczynnym w Zambii, gdzie pokazywałem ten sport w szkołach, a potem zabierałem chętne dzieciaki na treningi - powiedział.
Ze sportów zimowych uprawia rekreacyjnie narciarstwo biegowe i alpejskie, jeździ na desce snowboardowej i na łyżwach.
- Wraz z żoną najczęściej wybieraliśmy Włochy, ale też pojechaliśmy w gruzińskie góry. Spodobał mi się ten kraj już w trakcie kariery judo, stąd ten wybór, także ze względu na wspaniałą gościnność i serdeczność Gruzinów. Gdybym miał postawić na jedną dyscyplinę, byłyby to biegi na nartach. W ostatnie święta, kiedy spadło trochę śniegu, potrenowałem nawet w Gdańsku. Mam nadzieję, że za jakiś czas wybierzemy się na biegówki do Białowieży, w rodzinne strony żony - dodał.
Na co dzień Gosiewski blisko związany jest i z medycyną, i sportem - w startup-ie zajmuje się analizą ruchu w szeroko rozumianym zakresie.
- Mówiąc w skrócie, poprzez badania jesteśmy w stanie pomóc sportowcom, ich trenerom i fizjoterapeutom w ocenie mięśni, np. mierząc w jaki sposób ktoś się porusza możemy wykryć, że przywodziciel w lewej nodze jest słabszy i zachodzi groźba kontuzji. Możemy im zapobiegać - zaznaczył.
Po igrzyskach finansowa strata Żyły. Wiemy, ile dokładnie >>
Szok! Tak przywitano tureckiego skoczka po igrzyskach >>