"Dostawałem niepokojące wiadomości". Bródka ujawnia, co działo się w Chinach
Kiedy Zbigniew Bródka startował na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, to Polskę nawiedziły niebezpieczne orkany. Łyżwiarz przyznał w "Przeglądzie Sportowym", że dostawał od kolegów informacje, co się dzieje w jego powiecie.
Mistrz olimpijski z 2014 roku jak zawsze mógł liczyć na wsparcie strażaków z jednostki, w której na co dzień pracuje. Koledzy jednak mieli na głowie poważniejsze problemy.
- Dostawałem też niepokojące informacje, bo mieliśmy w powiecie nawałnicę, przez co było aż 220 zgłoszeń. Jeden z moich kolegów, który pracuje od 25 lat, przyznał, że jeszcze jeden tak ciężki dyżur i przejdzie na emeryturę. Mnie też czeka sporo pracy, ale tak już jest, że przy każdym załamaniu pogody obowiązków nam przybywa - opowiada Bródka w "Przeglądzie Sportowym".
ZOBACZ WIDEO: Sporty zimowe nie są domeną Polaków? "Często nie mamy warunków, żeby trenować"Tak się złożyło, że kiedy trwały igrzyska olimpijskie, to do Polski dotarły niebezpieczne orkany. W wielu częściach kraju wichury spowodowały poważne zniszczenia.
Zbigniew Bródka od wielu lat na co dzień służy w Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Łowiczu. Strażacy w powiecie łowickim w ostatnich dniach mieli ręce pełne pracy. Teraz w takich sytuacjach będą mogli liczyć na wsparcie łyżwiarza, który wrócił z Pekinu.
Pekin 2022. Zakończył się jeden z etapów historii polskiego sportu >>
Paradoks. Polska znów bez medalu w łyżwiarstwie szybkim >>
-
oldie Zgłoś komentarz
brodka umie korzystac z telefonu i internetu - bym nie myslalem, dziekuje redakcji, dzieki wam urosl w moich oczach -
Blade1971 Zgłoś komentarz
Pojechał dziadek bez żadnych szans na jakiś wynik i teraz się tłumaczy , że w Polsce wiało . Masakra.