MLB: Twins odrabiają, Cards uciekają

Jeszcze niedawno wydawało się, że Detroit Tigers mają najłatwiejszą drogę do playoffs. Patrząc na ich bilans może i tak jest, ale po piętach depczą im Minnesota Twins, którzy zbliżyli się do nich na dwa mecze. Z kolei już tylko cztery zwycięstwa dzielą St. Louis Cardinals od mistrzostwa dywizji centralnej National League.

Krzysztof Zacharzewski
Krzysztof Zacharzewski

Zawodnicy z Minneapolis pamiętają zeszły sezon kiedy przegrali playoffs w dodatkowym meczu z Chicago White Sox, wyłaniającym mistrza dywizji centralnej. W tym roku na ich drodze przez cały sezon stoją Detroit Tigers, ale w końcówce udało im się zbliżyć na najbliższy dotychczasowy dystans. W drugim meczu w Metrodome mieli jednak bardzo mało do powiedzenia przez większość meczu, bowiem świetnie dla Tigers miotał Justin Verlander. Po siedmiu inningach utrzymywało się jednopunktowe prowadzenie gości, a pitcher "Tygrysów" zmierzał po swoje siedemnaste zwycięstwo. W takiej sytuacji w celu ochrony wyniku powinien być zmieniony przez relievera, ale miotał dalej co miało fatalne skutki. Pogoń Twins zaczął Orlando Cabrera, którego odbicie sięgnęło dachu stadionu myląc przy tym lewego polowego Tigers, który nie zdołał załapać tej piłki. Po chwili double i 2 RBI dające "Bliźniakom" pierwsze prowadzenie w meczu zaliczył Jason Kubel, a po kilkudziesięciu sekundach, kiedy Verlander’a nie było już na boisku nadzieję przyjezdnych całkowicie stłamsił Michael Cuddyer, którego 3-run home run dał Twins zwycięstwo 6:2 i zmniejszył ich stratę do prowadzących w dywizji centralnej Tigers do zaledwie dwóch spotkań.

Drugie z rzędu zwycięstwo typu walk-off nad Chicago Cubs odnieśli w sobotę St. Louis Cardinals, ale co najważniejsze dzięki temu zmniejszyli swój magiczny numer do czterech, co oznacza że mistrzostwo dywizji centralnej dadzą im dwa zwycięstwa i dwie porażki Cubs lub po prostu cztery wygrane. W drugim meczu mieli dla odmiany więcej szczęścia niż sytuacji do zdobycia runów bowiem w piątym inningu przy bezpunktowym remisie Brendan Ryan wybił piłkę w kierunku ogrodzenia pola gry, po którą sięgnął i złapał prawy polowy Bobby Scales, ale w momencie uderzenia o siatkę wypadła mu ona z rękawicy i co gorsza wylądowała poza polem gry, co oznaczało oczywiście solo home run dla Ryan’a. Cubs mimo kilku dogodnych sytuacji nie zdołali w czasie ośmiu zmian przełamać Chris’a Carpenter’a, który odbił się po ostatnim fatalnym starcie, ale udało im się doprowadzić do remisu po jego zejściu w dziewiątym inningu. Jednak szanse na dogrywkę zaprzepaścił Carlos Mormol, który wytrzymał tylko jeden out bez oddania gospodarzom zwycięskiego punktu. A zdobył go nie kto inny jak Ryan, którego single dało Cardinals zwycięstwo 3:2 i bezpieczne jedenaście meczów przewagi nad drugimi w dywizji Cubs.

W sezonach 2006 i 2007 Brad Penny odniósł dla Los Angeles Dodgers łącznie trzydzieści dwa zwycięstwa, jednak w swoim powrocie na Dodger Stadium nie mógł oczekiwać na ciepłe przywitanie, bowiem jest od niedawna zawodnikiem San Francisco Giants, odwiecznych rywali "Spychaczy". W poprzednim starciu obu drużyn, tyle że na AT&T Park, Penny odniósł przeciwko Dodgers swoje trzecie z rzędu zwycięstwo. Jednak tutaj gospodarze odesłali go na ławkę rezerwowych już po 2.2 inningu, po tym jak oddał w tym czasie aż siedem punktów. Już w pierwszej zmianie Grand Slama zdobył Ronnie Belliard, który od czasu dołączenia do ekipy z Kalifornii na początku tego miesiąca zrobił wielki postęp w swojej grze. Prowadzenie gospodarzy w trzeciej zmianie podwyższyli Matt Kemp oraz James Loney, którzy zdobyli dwa solo home runy z rzędu czyli tzw. back-to-back. Co ciekawe Loney’owi zajęło ponad pięć miesięcy zdobycie swojego pierwszego homera przed własną publicznością. Wszystkie jego poprzednie dwanaście blastów padło bowiem na stadionach rywali. Dodgers rozgromili Giants 12:1, a trzecie zwycięstwo odniósł dla nich Jon Garland, który nie oddał rywalom ani jednego punktu przez osiem inningów. W dotychczasowych czterech startach w barwach "Spychaczy" miota on ze świetną ERA równą 2,33.

Nadzieje i szanse na mistrzostwo dywizji wschodniej National League lub zdobycie dzikiej karty zachowują Atlanta Braves, którzy pokonali w drugim meczu serii Philadelphia Phillies. Tym razem Javier Vasquez otrzymał solidne wsparcie w ofensywie już na początku meczu, po tym jak w piątej zmianie "Walecznych" na prowadzenie 6:0 po 2-RBI homerze wyprowadził Matt Diaz. Przez siedem inningów Vasquez nie oddał przyjezdnym ani jednego punktu, pozwalając im jedynie na trzy odbicia. Z kolei swoją pierwszą porażkę w barwach Phillies poniósł Pedro Martinez, który opuścił boisko po trzech inningach, mając na koncie trzy oddane punkty w siedmiu odbiciach. Jak się okazało powodem była nie słaba gra ale kontuzja szyi, która prawdopodobnie wykluczy go z następnego startu. Normalnie przy takiej przewadze nie wprowadza się w ostatnim inningu closera, ale Braves w celu utrzymania korzystnego wyniku posłużyli się wówczas Rafaelem Soriano. Szybko jednak przekonali się że to błąd, po tym jak ich closer w błyskawicznym tempie zmarnował cztery punkty przewagi gospodarzy. Trzeciego home runa w tej serii zdobył wtedy dla Phillies Ryan Howard, ale przy stanie 6:4 Soriano zanotował ostatni out i utrzymał to ciężko wywalczone przez Vasqueza zwycięstwo, które było jego czternastym w tym sezonie oraz trzecim z rzędu.

Pozostałe wyniki:
Oakland Athletics - Cleveland Indians 8:4
Pittsburgh Pirates - San Diego Padres 1:2
Minnesota Twins - Detroit Tigers 6:2
New York Mets - Washington Nationals 3:2
Texas Rangers - Los Angeles Angels 3:2
St. Louis Cardinals - Chicago Cubs 2:1
Los Angeles Dodgers - San Francisco Giants 12:1
Baltimore Orioles - Boston Red Sox 5:11
Atlanta Braves - Philadelphia Phillies 6:4
Chicago White Sox - Kansas City Royals 13:3
Milwaukee Brewers - Houston Astros 7:2
Tampa Bay Rays - Toronto Blue Jays 4:0
Cincinnati Reds - Florida Marlins 2:3
Seattle Mariners - New York Yankees 1:10
Arizona Diamondbacks - Colorado Rockies 4:10

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×