We wtorek, 17 września, doszło do zamkniętego dla dziennikarzy posiedzenia zarządu PKOl-u. W trakcie spotkania głos zabierał m.in. Radosław Piesiewicz, wokół którego narosło dużo kontrowersji po igrzyskach olimpijskich w Paryżu.
Zastrzeżenia do pracy szefa PKOl-u ma m.in. minister sportu i turystyki Sławomir Nitras, który już wielokrotnie podkreślał, że jest on pierwszą osobą na tym stanowisku, pobierającą pensję.
Na początku września, w programie "Onet Rano", Nitras zdradził, ile mogą wynosić zarobki Piesiewicza. - Jeszcze nie wiem, ale jakieś już informacje do mnie docierają. Chyba więcej, wiele na to wskazuje, że ponad 100 tys. - zdradził (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
Do tej kwoty na posiedzeniu zarządu miał się odnieść nie Piesiewicz, ale sekretarz generalny PKOl-u Marek Pałus. - Zarobki Piesiewicza są mniej więcej o połowę mniejsze, niż te, o których wspominał w wywiadach minister Nitras - takie słowa, za anonimowym uczestnikiem posiedzenia, cytuje "Przegląd Sportowy".
To samo źródło podaje, że na spotkaniu przedstawiono również koszty igrzysk olimpijskich w Paryżu, które miały wynieść "nieco ponad 20 mln zł". W tej kwocie zawierają się też wydatki na Dom Polski w wysokości 11,5 mln zł.
Jednym z uczestników posiedzenia był prezes Polskiego Związku Żeglarskiego, a także wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Tomasz Chamera. - Odpowiedzi na pytania zostały po części udzielone, także te zadawane przeze mnie, choć wiele kwestii wymaga jeszcze doprecyzowania - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty (przeczytaj TUTAJ).
Ostatecznie podczas wtorkowego zebrania zarządu nie pojawiła się kwestia odwołania Piesiewicza, który nie zamierza rezygnować ze swojego stanowiska. 43-latek ma teraz w pełni skupić się na PKOl-u, ponieważ zrezygnował z pracy w Polskim Związku Koszykówki (więcej TUTAJ).