Pracę nad nowelizacją ustawy o sporcie mają rozpocząć się już w środę, a ich efektem będzie powołanie rzecznika praw sportowców, który będzie miał uprawnienia nie tylko nadzoru i kontrolowania, ale także w sprawach sądowych będzie miał prawa porównywalne z prokuratorem. Nowa instytucja będzie działała przy ministerstwie sportu.
- Nie widziałam do tej pory żadnej determinacji w działaniach polskich związków sportowych w wyjaśnianiu nieprawidłowości dotyczących dyskryminacji czy przypadków molestowania. Problem przemocy w sporcie jest według dostępnych badań zjawiskiem powszechnym, mieliśmy przykłady takich sytuacji w tenisie, piłce ręcznej, łucznictwie, koszykówce, szermierce, kolarstwie. Zawodnicy często sygnalizują w tym kontekście swoją bezbronność w starciu ze związkami sportowymi i klubami - przyznaje posłanka Koalicji Obywatelskiej, Małgorzata Niemczyk.
Zaledwie w zeszłym roku wybuchła spora afera w Polskim Związku Łuczniczym, po tym, gdy była zawodniczka oskarżyła dwóch znanych trenerów, którzy w przeszłości mieli dopuścić się gwałtu na niej. W tym samym czasie pojawiły się także oskarżenia wobec prezesa Polskiego Związku Tenisowego, Mirosława Skrzypczyńskiego, który także musiał zmierzyć się z podobnymi oskarżeniami.
ZOBACZ WIDEO: Gollob odniósł się do zamieszania z dzikimi kartami. "Nie zawsze wszystko rozumiem"
- Wiele afer zamiata się pod dywan, a ludzie, którzy dopuścili się molestowania lub innych naruszeń, nie są odsuwani od pracy ze sportowcami. Niestety, znam przykłady osób, które mimo wyroków wciąż działają w sporcie. To szokujące i niedopuszczalne. Federacje zwykle umywają ręce i odsyłają poszkodowanych do ogólnie obowiązujących przepisów prawa. Po prostu, nawet przy dobrej woli, nie są w stanie same poradzić sobie z takimi sprawami. Jest jakaś niemoc. Być może wynika z dobrych kontaktów ze sprawcą i niechęci do "skrzywdzenia kumpla lub kumpeli". Tych afer w ostatnich latach było zdecydowanie za dużo. Mimo to wciąż nie pojawiły się skuteczne procedury przeciwdziałania im, reagowania, ani zapobiegania - dodaje Niemczyk.
Ministerstwo Sportu i Turystyki niedawno przeprowadziło weryfikację, która wykazała, że 53 procent związków przyznało się, że nie wprowadziło żadnych zmian mających na celu przeciwdziałanie dyskryminacji i przemocy w sporcie.
To jednak nie koniec, bo rzecznik ma chronić sportowców także przed arbitralnymi decyzjami działaczy i niejednoznacznymi, czy uznaniowymi zasadami kwalifikacji na najważniejsze imprezy. Przez takie właśnie normy, na igrzyska olimpijskie o mało co, a nie pojechałaby brązowa medalista z Paryża Aleksandra Jarecka.
- Rzecznik Praw Obywatelskich wskazuje, że w statutach i regulaminach Polskich Związków Sportowych są zapisy niezgodne z polską konstytucją. W Polsce mamy zagwarantowaną wolność słowa, tymczasem sportowcom często nakłada się kaganiec na usta i odbiera swobodę wypowiedzi. Nie wolno im wypowiadać się krytycznie na temat związków, zarządów, trenerów, sędziów, itd. Te sprawy są równie ważne jak przemoc i dyskryminacja, bo wielu zawodników wykluczono, zawieszono lub pozbawiono finansowania tylko dlatego, że ośmielili się przeciwstawić działaczom, powiedzieć, co myślą - przyznaje posłanka.
W projekt bardzo mocno zaangażowała się także była polska szpadzistka, Aleksandra Shelton, która przez właśnie takie zachowanie działaczy została zmuszona do zmiany barw narodowych i reprezentanta USA. Podobnych sytuacji jest więcej, bo przecież choćby kajakarka Paulina Paszek zdobyła dwa medale podczas igrzysk w Paryżu, ale nie w barwach naszej reprezentacji, a reprezentacji Niemiec.
Najnowsze polskie regulacje mają być wprowadzone na wzór amerykański, gdzie od wielu lat działa instytucja SafeSport, która rocznie rozpatruje tysiące spraw zgłaszanych przez sportowców na różnych etapach kariery. Ta instytucja ma 48 godzin od wpłynięcia zgłoszenia, na wszczęcie danej sprawy.
- Życzyłabym sobie, by w Polsce rzecznik mógł działać natychmiastowo, a w skrajnych przypadkach - ewidentnej wyrządzonej olbrzymiej krzywdy, miał prawo od razu do zawieszania lub odsuwania od pracy z daną grupą, szczególnie gdy dotyczy to dzieci i młodzieży do lat 15. - dodaje.
Roczny budżet rzecznika praw zawodników ma wynieść w pierwszym roku 3,5 mln złotych.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty