Za kadencji Witolda Bańki w ministerstwie sportu wprowadzono szereg programów, które ułatwiły życie zawodników. Spółki skarbu państwa dzięki programowi Team 100 zaangażowały się finansowo we wspieranie sportowców. Do szkół wprowadzono piątą godzinę wychowania fizycznego, a do tego funkcjonują inne formy pomocy dla młodych sportowców, którzy dopiero zaczynają treningi.
Jednak nie wszystko poszło zgodnie z planami Bańki. Minister sportu w rządzie Prawa i Sprawiedliwości skrytykował działanie związków sportowych. - Skala zdeprawowania mnie czasami zaskakiwała. Gdy zacząłem to obserwować od środka, to mnie w pewnym momencie zasmuciło. Zdecydowana większość związków funkcjonuje jak kliki zajmujące się walką o władzę i jej utrzymanie. A mechanizmy są często bardziej brutalne niż te w polityce - powiedział Bańka w rozmowie z Pawłem Wilkowiczem ze sport.pl.
Bańka zwrócił też uwagę na finansowanie polskiego sportu. - Ministerstwo przekazuje środki publiczne, a nie ma właściwie żadnego wpływu na to, kto te środki wydatkuje. Klasyczny, i dramatyczny, przykład: Polski Związek Kolarski. De facto jesteśmy jako ministerstwo skazani na utrzymywanie tej chorej relacji. Nie możemy wybierać prezesa czy zarządu - dodał Bańka.
ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020: Polska - Macedonia Północna. Grosicki szczerze o kadrze. "Zdajemy sobie sprawę, że czasami brakowało stylu"
Minister nie ukrywa, że niektóre ze związków sportowych wypadałoby zlikwidować i zacząć wszystko od nowa. To jednak niemożliwe, gdyż związki są niezależne od ministerstwa sportu, o co dbają światowe federacje w danym sporcie. Marzeniem Bańki jest to, by Polacy zakochali się w sporcie i wysyłali swoje dzieci na treningi.
Od stycznia Bańka będzie szefem Światowej Agencji Antydopingowej. Będzie miał biuro nie tylko w Montrealu, gdzie mieści się siedziba WADA, ale też w Warszawie.
Zobacz także:
Skandal na meczu B-klasy. 17-letni sędzia został uderzony w twarz
Eliminacje Euro 2020. Mateusz Skwierawski: Jest awans, czas na zmiany (komentarz)