Od samego początku walka miała jednostronny przebieg i przypominała oczekiwanie na egzekucję pięściarza pochodzącego z Glendale. Tomasz Adamek przejął inicjatywę i nękał przeciwnika sporą ilością ciosów. Prezentował przy tym dobrą szybkość i dynamikę, dlatego jedyną bronią Bobby'ego Gunna był balans ciałem i nisko pochylona głowa.
Już w drugiej rundzie Amerykanin był poważnie osłabiony i zaczął klinczować. Niedługo potem "Góral" zapędził go do narożnika i miał szansę na doprowadzenie do nokautu. Epilog pojedynku nastąpił w końcówce czwartej odsłony, gdy przewaga Polaka była już miażdżąca, a Gunn nie miał nawet sił, by bronić się przed całą serią wyniszczających ciosów. Od znalezienia się na deskach uratował go gong, jednak sędzia ringowy widział, że Amerykanin nie jest w stanie nawiązać wyrównanej rywalizacji i postanowił zakończyć walkę.
Adamek obronił pas mistrza świata federacji IBF w wadze junior ciężkiej bez najmniejszego trudu. Nie mogło być jednak inaczej, wszak Gunn był zdecydowanie za słabym rywalem dla Polaka. Być może więcej emocji dostarczy rewanżowe starcie "Górala" ze Stevem Cunninghamem. "USS" wygrał pojedynek eliminacyjny z Waynem Brathwaitem i właśnie przeciwko niemu Adamek będzie obowiązkowo bronił swojego tytułu.
W nocy z soboty na niedzielę polski pięściarz odniósł 38. zwycięstwo w zawodowej karierze i po raz 26. triumfował przed czasem. Gunn natomiast doznał 4. porażki (3. przed czasem).
Przypomnijmy, że po raz pierwszy "Góral" obronił pas IBF 27 lutego bieżącego roku, pokonując przed czasem Johnathona Banksa.