Niedawno Międzynarodowa Federacja Judo (IJF) skorzystała z furtki, jaką w marcu uchylił MKOl. Działacze bowiem zdecydowali się na dopuszczenie do startów rosyjskich i białoruskich sportowców pod neutralną flagą i kilkoma warunkami [WIĘCEJ TUTAJ].
Rosjanie i Białorusini wysłali więc swoje reprezentacje na mistrzostwa świata w judo, które odbywają się w Dosze. Nie trzeba było długo czekać na pierwszy sukces Rosjanina w tej imprezie. Arman Adamian zdobył złoty medal w kategorii do 100 kg. Sukces nie uszedł uwadze najważniejszej osoby w Rosji.
Gratulacje judoce złożył bowiem błyskawicznie Władimir Putin, prezydent Rosji. Człowiek, który w lutym 2022 r. zdecydował o rozpoczęciu agresji na Ukrainę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętacie ją? 40-latka błyszczała w Madrycie
"Drogi Armanie Azatowiczu! Z całego serca gratuluję ci zwycięstwa. Na mistrzostwach świata w Katarze potwierdziłeś swoje zdolności przywódcze, pokazałeś swój charakter i wolę oraz zapisałeś piękną kartę w zwycięskiej kronice narodowej szkoły judo. Życzę nowych osiągnięć i wszystkiego najlepszego" - czytamy w telegramie zamieszczonym na stronie internetowej Kremla.
Warto wspomnieć, że Putin jest mocno zaangażowany w judo. Prezydent Rosji od 2018 do 2022 roku był honorowym prezydentem i międzynarodowym ambasadorem IJF. Po wybuchu wojny w Ukrainie został zawieszony.
O rosyjskich wątkach przy okazji mistrzostw świata w judo było głośno już wcześniej. Najpierw ośmioro judoków z tego kraju nie zostało dopuszczonych do startu [WIĘCEJ TUTAJ]. Później zaś rosyjscy kibice zostali wyrzuceni z trybun [WIĘCEJ TUTAJ].
Czytaj także:
Z mundialu będą wracać w strachu. Grozi im nawet kara śmierci
Tragedia w Katarze. Pojechał tam, by zajmować się mundialem