Według planu poniedziałek (11 maja) miał być dniem testów i spodziewano się, że w kolejnym dniu, jeśli wyniki okażą się negatywne, będzie można rozpocząć treningi grupowe. Nic bardziej mylnego.
Wyniki badań przyszły dopiero po trzech dniach, i to nie do wszystkich sportowców obecnych w ośrodku, więc do tej pory kajakarze, wioślarze i pływacy spędzali czas w swoich pokojach.
- Po 70 godzinach oczekiwania otrzymaliśmy informację, że wyniki są negatywne. Ja i grupa, którą mam przyjemność trenować, jesteśmy nauczeni i przyzwyczajeni do "trochę" innych standardów pracy. Nawet podczas największego zamieszania wokół koronowirusa, w marcu, nie straciliśmy dnia treningowego, który był w planie. Teraz straciliśmy 3 takie dni… - powiedział w rozmowie z TVP Sport trener kadry kajakarek Tomasz Kryk.
Wyniki nie dotarły jeszcze do polskich wioślarek. Monika Chabel nie kryje irytacji. - Mamy nadzieję, że nasze wyniki wreszcie dotrą i będziemy mogli zacząć działać na sto procent, mam na myśli zejście na wodę i wejście na siłownię. Odciąży to cześć pracowników, głównie z kuchni, ponieważ aktualnie mają do rozwiezienia trzy razy dziennie posiłki dla 100 osób - wyznała Beacie Oryl-Stroińskiej polska medalista olimpijska.
Czytaj także:
Piłkarz z Turcji udusił pięcioletniego syna. Lekarze stwierdzili, że chłopiec zmarł z powodu koronawirusa
Alpinizm. 28 lat od śmierci Wandy Rutkiewicz. Była pierwszą Polką na Mount Everes
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"