Michniewicz od początku łata dziury
Bez trzech podstawowych zawodników do meczu ze Śląskiem Wrocław przystąpi Polonia Warszawa. Czesław Michniewicz od samego początku swojej pracy przy Konwiktorskiej musi sobie radzić z ubytkami.
W kadrze na mecz z wiceliderem zabraknie Edgara Caniego, Roberta Jeża i Macieja Sadloka, a więc zawodników, bez których trudno sobie w tym sezonie wyobrazić podstawową jedenastkę Czarnych Koszul. Albańczyk jest najskuteczniejszym zawodnikiem stołecznego zespołu, Słowak do tej pory zawsze, gdy był zdrowy, występował w podstawowym składzie, a Polak jest jedynym - obok Tomasza Jodłowca - zawodnikiem Polonii, który wciąż może mieć nadzieje na udział w Euro 2012.
- Umarł król, niech żyje król. Szczęście jednych jest nieszczęściem drugich - przyznaje Michniewicz. Wszystko wskazuje, że z absencji Caniego skorzysta Łukasz Teodorczyk, który tej wiosny na boisku pojawiał się dwukrotnie, w podstawowym składzie Czarnych Koszul nie grał jednak od jesiennego meczu derbowego z Legią. Sadloka najprawdopodobniej zastąpi Adam Kokoszka, a Jeża wracający do zdrowia Łukasz Trałka.
Michniewicz od kilku dni zapewnia, że rewolucji w Polonii robić nie zamierza. - Trzon zespołu jest stabilny, są zawodnicy wokół których gra się kręci i na pewno oni będą grali - wyjaśnia szkoleniowiec Czarnych Koszul. - System na boisku zawsze jest ten sam, jedenastu na jedenastu. U mnie funkcjonuje dodatkowo zasada pięć na pięć, czyli pięciu zawodników atakuje i pięciu zawodników broni.
Niedzielny mecz będzie dla stołecznego zespołu kluczowy. - Ja powiedziałem zawodnikom, że do końca sezonu zostało siedem spotkań, czyli siedem min do rozbrojenia i jeśli uda nam się wszystkie rozbroić, żadna nie wystrzeli nam w rękach i zdobędziemy najwięcej punktów, to jeszcze ten sezon uratujemy - przyznaje Michniewicz. W meczu z wrocławianami tylko zwycięstwo przedłuży szanse Czarnych Koszul na walkę o mistrzostwo Polski. W przypadku straty punktów z marzeniami o tytule Poloniści będą musieli się pożegnać.