Trzeci etap Giro d'Italia wcale nie był łatwy. Kolarze jechali z Vasto do Melfi, a łączna odległość wyniosła 213 kilometrów. Z peletonu co rusz odpadali kolejni zawodnicy. Problemy miał nawet Mads Pedersen, który później zdołał dołączyć do głównej grupy i w dodatku dzięki świetnej współpracy ze swoim teamem (Trek - Segafredo) był w stanie walczyć o zwycięstwo.
O triumfie decydował sprinterski finisz. Co ciekawe, był usytuowany na podjeździe, a średnio jego nachylenie wyniosło 5 procent.
Kilka ekip rozprowadzało swoich sprinterów i ostatecznie najlepszy okazał się Michael Matthews. Australijczyk pokazał kapitalną jazdę. Utrzymywał się na czele grupki sprinterskiej kilkaset metrów.
Wydawało się, że Matthews nie wytrzyma tempa. Zaciekle gonił go wyżej wspomniany Pedersen, lecz kolarz formacji Team Jayco AlUla nie dał się pokonać. Po wjeździe na metę był wyraźnie wzruszony. Widać, że to zwycięstwo etapowe jest dla niego niezwykle cenne. Podium w poniedziałek uzupełnił Kaden Groves z zespołu Alpecin - Deceuninck.
W klasyfikacji generalnej Giro d'Italia lider się nie zmienia. Różową koszulkę wciąż dzierży Remco Evenepoel. Belg w końcówce trzeciego etapu kontrolował, to co się dzieje w peletonie.
Czytaj także:
Poczekał do końca i zaskoczył wszystkich! Niespodzianka na drugim etapie Giro d'Italia
ZOBACZ WIDEO: Zrobiła to! Jechała rowerem nad przerażającymi przepaściami