Doping wcale nie zniknął? Wiedzą, kiedy mogą się "szprycować"

Hiszpańska "Marca" opublikowała artykuł, z którego wynika, że doping nadal atakuje kolarstwo. Zdaniem Nacho Labargi ten sport nie poradził sobie ze swoją historią. Teraz po prostu stosuje się inne metody oszustwa.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Hiszpańscy dziennikarze twierdzą, że kolarstwo nie uwolniło się od dopingu Getty Images / Simon Hausberger/Getty Images / Hiszpańscy dziennikarze twierdzą, że kolarstwo nie uwolniło się od dopingu.
Przełom XX i XXI wieku to "czarny okres" w historii kolarstwa. Kontrolerzy antydopingowi mieli pełne ręce roboty - co rusz, zawodnicy ze światowej czołówki wpadali na stosowaniu niedozwolonych środków (głównie EPO).

Lance Armstrong, Jan Ullrich, Floyd Landis, Bjarne Riis - listę wstydu można wydłużać praktycznie w nieskończoność. Policyjne naloty, strzykawki w koszach na śmieci, ampułki leżące na podłodze pokoi hotelowych - taki obrazek wielkich wyścigów zapadł w pamięci kibiców.

W ostatnich latach dopingowych wpadek kolarzy było o wiele mniej. Oczywiście się zdarzały (choćby dyskwalifikacja polskiego mistrza świata Adriana Teklińskiego - pisaliśmy o niej TUTAJ >>), ale nie można ich porównywać do wydarzeń sprzed 20 i ponad lat.

ZOBACZ WIDEO: Wrzosek vs. Szpilka? Kibice tego chcą. Co na to KSW? "To jedna z opcji"

Tym bardziej zaskakują doniesienia hiszpańskiego dziennika "Marca". Otóż zdaniem Nacho Labargi doping w kolarstwie nadal istnieje. I jest realnym problemem.

Jak to możliwe, że nie ma już tak wielu wpadek dopingowych? Zdaniem dziennikarza "pomagają" w tym przepisy. Jak to możliwe?

- Hiszpańskie prawo dopingowe mówi, że nie można kontrolować sportowca w godzinach nocnych, od 23 do 6 rano - twierdzi dziennikarz. - I to okienko jest wykorzystywane przez oszustów. Zaraz po godz. 23 lekarze dawkują kolarzom niedozwolone środki, a przed szóstą rano nie ma już śladu po nich w organizmie.

"Marca" wskazuje również na problemy z dostępnością odpowiednich miejsc, gdzie próbki można badać. W Ameryce Południowej (gdzie często trenują kolarze) czy Afryce nie ma praktycznie szans, by dostarczyć pobraną krew w terminie do 48 godzin do laboratorium. Nawet w Hiszpanii jest z tym problem. Laboratorium współpracujące z WADA (Światowa Agencja Antydopingowa) jest czynne tylko do czwartkowego popołudnia. Od piątku przez weekend jest zamknięte.

Na początku 2024 roku zostały ujawnione informacje, że Hiszpanie wielokrotnie (nie tylko w kolarstwie) łamali przepisy antydopingowe. Wiele przypadków było tuszowanych, i to przez organizacje rządowe. WADA - której szefem jest Witold Bańka - zareagowała wówczas i przyznała, iż są poważne wątpliwości co do działania służb antydopingowych w tym kraju.

Czytaj także: Sprawą Karasia żyła Polska. I taki finał? "To nie jest porażka systemu" >>

Czytaj także: Rosjanie nie mają wstydu. Tam zatrudnili dopingowiczów >>

Czy wierzysz, że kiedykolwiek sport będzie wolny od dopingowych oszustów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×