Pokonywał bruki niczym czołg. Niesamowity rajd podczas wyścigu Paryż-Roubaix

Getty Images / Dario Belingheri / Na zdjęciu: Mathieu van der Poel
Getty Images / Dario Belingheri / Na zdjęciu: Mathieu van der Poel

Mathieu van der Poel nie miał sobie równych podczas słynnego klasyku Paryż-Roubaix. Holender postanowił samotnym atakiem rozstrzygnąć losy wyścigu, ale sposób, w jaki to zrobił, przejdzie do historii.

Wyścig Paryż-Roubaix to jedna z najbardziej charakterystycznych imprez w kolarskim kalendarzu. Kolarze na trasie pokonują fragmenty brukowanych dróg w północnej Francji, które pamiętają jeszcze czasy Napoleona. W tym roku zawodnicy mieli do przejechania 260 kilometrów, z czego 55 po samych kocich łbach.

Ze względu na poważne kraksy, które miały miejsce w ostatnich dniach podczas innych kolarskich imprez, organizatorzy podjęli decyzję o postawieniu szykany przed wjazdem na najsłynniejszy brukowany sektor - Lasek Arenberg, aby zmniejszyć tempo peletonu w tym miejscu (czytaj więcej). Przeszkoda spełniła swoje zadanie, ponieważ nie doszło na tym fragmencie trasy do wypadków.

Finisz wyścigu tradycyjnie miał miejsce na starym welodromie w Roubaix, ale tym razem losy wyścigu rozstrzygnęły się na długo przed wjazdem na słynny tor. Mathieu van der Poel jadący w tęczowej koszulce mistrza świata zadał rywalom decydujący cios już 59 kilometrów przed metą. Holender oderwał się od peletonu i nie dał się już dogonić. Kolejne brukowane sektory pokonywał niczym czołg, sukcesywnie powiększając swoją przewagę nad resztą stawki. Na mecie miał nad rywalami aż 2 minuty i 50 sekund przewagi. To absolutny nokaut.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Probierz na polu golfowym. Zobacz, co poszło nie tak

Mathieu van der Poel po raz drugi w karierze odniósł zwycięstwo w "Piekle Północy". W ubiegłym tygodniu w podobny sposób triumfował także w Wyścigu dookoła Flandrii. Łącznie na swoim koncie zgromadził już 6 wygranych w wyścigach monumentalnych (1x Mediolan-San Remo, 3x Wyścig dookoła Flandrii, 2x Paryż Roubaix).

Finisz z małej grupki o pozostałe lokaty na podium wygrał kolega z zespołu Holendra (Alpecin-Deceuninck) Belg Jasper Philipsen. Trzecie miejsce zajął Duńczyk Mads Pedersen (Lidl-Trek).

Polskich kibiców cieszyła po raz kolejny aktywna jazda Kamila Małeckiego. Polak znalazł się w ucieczce dnia, a kiedy harcownicy zostali doścignięci, przez długie kilometry utrzymywał się w czołowej grupie. Ostatecznie kolarz zespołu Q36.5 Pro Cycling Team zajął 18. miejsce. 
To znakomity wynik, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że najwyższe miejsce polskiego kolarza w tej imprezie to 14. miejsce Zbigniewa Sprucha sprzed 25 lat.

41. miejsce zajął Kamil Gradek, 73. był Stanisław Aniołkowski, a 97. Filip Maciejuk.

Zobacz też:
Co za finisz na legendarnym torze! Mistrzyni świata wyrwała zwycięstwo
Kozy i szykany mają zwiększyć bezpieczeństwo. Organizatorzy wyścigu drżą o zdrowie kolarzy

Komentarze (1)
avatar
D76
9.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fenomen