Najlepszy w sobotę i najlepszy w niedzielę. Słoweniec miażdży konkurencję na TdF.

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Dario Belingheri / Na zdjęciu: Tadej Pogacar
Getty Images / Dario Belingheri / Na zdjęciu: Tadej Pogacar
zdjęcie autora artykułu

Tadej Pogacar wygrał 15. odcinek Tour de France z metą na Plateau de Beille. Słoweniec ponownie okazał się lepszy od Jonasa Vingegaarda i umocnił się w klasyfikacji generalnej. Triumfator Giro d'Italia pewnie zmierza po triumf w Wielkiej Pętli.

Na koniec drugiego tygodnia wyścigu kolarze ścigali się na morderczym etapie z Loudenvielle do Plateau de Beille. Zawodnicy mieli do pokonania 197 kilometrów i nieco ponad 5000 metrów przewyższenia. Na trasie znalazły się 4 premie pierwszej kategorii (Col de Peyresourde, Col de Mente, Col de Portet-d'Aspet, Col d'Agnes) oraz jedna premia najwyższej kategorii, czyli finałowa wspinaczka na Plateau de Beille. Jako że 14 lipca wypada Święto Narodowe Francji o zwycięstwie etapowym marzyli w szczególności reprezentanci gospodarzy, ale profil odcinka zwiastował kolejną odsłonę rywalizacji pomiędzy Tadejem Pogacarem a Jonasem Vingegaardem.

Zanim jednak kolarze walczący w klasyfikacji generalnej wkroczyli do akcji, w peletonie trwała zaciekła walka o miejsce w ucieczce dnia. W niej podobnie jak dzień wcześniej próbował znaleźć się Michał Kwiatkowski, ale tym razem ta sztuka mu się nie udała. Zamiast Michała w czołówce pojawił się jego zespołowy kolega z Ineos Grenadiers Laurens de Plus. Warto zwrócić uwagę, że w ucieczce znalazło się kilku utytułowanych kolarzy, takich jak Jai Hindley (Red Bull - Bora Hansgrohe), Richard Carapaz (EF Education-Easy Post) czy Enric Mas (Movistar Team). Wymienieni kolarze oraz młody Norweg Tobias Johannessen (Uno-X Mobility) okazali się się najmocniejsi spośród kilkunastu zawodników, którzy liczyli w niedzielę na etapowe zwycięstwo. 

15-kilometrowy podjazd do mety uciekinierzy rozpoczęli z przewagą ok. 1,5 minuty nad peletonem, w którym mocne tempo tym razem nadawała holenderska ekipa Visma-Lease a Bike, licząc na to, że jej lider Jonas Vingegaard zdoła odrobić straty do Tadeja Pogacara w generalnej klasyfikacji. Była to oczywiście zła wiadomość dla prowadzącej grupki, w której najmocniej naciskał na pedały Richard Carapaz. Ekwadorczyk postanowił zaatakować, a na jego kole utrzymał się tylko Enric Mas.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wakacje Sabalenki. Co za widok!

Wysiłek hiszpańskojęzycznych górali na nic się jednak zdał, bowiem Jonas Vingegaard i Tadej Pogacar podobnie jak na wcześniejszych górskich etapach postanowili stoczyć pojedynek o zwycięstwo między sobą. Gdy do mety pozostawało 9 kilometrów, akcja Ekwadorczyka i Hiszpana dobiegła końca.

Duńczyk ciągnął na kole Słoweńca, mając nadzieję, że długi regularny podjazd będzie jego sprzymierzeńcem. Vingegaard jednak się przeliczył, bo jego atak nie zrobił żadnego wrażenia na Pogacarze. Co więcej Słoweniec 5 kilometrów przed szczytem przypuścił kontratak, na który obrońca tytułu nie zdołał odpowiedzieć. Pogacar pomknął po swoje 14. etapowe zwycięstwo w historii swoich startów w Wielkiej Pętli oraz 3. w tegorocznej edycji Tour de France. Vingegaard stracił do swojego największego rywala 1 minutę i 8 sekund. Czołową trójkę uzupełnił Remco Evenepoel, który przyjechał na metę 2 minuty i 51 sekund po Słoweńcu.

Tak samo jak klasyfikacja etapu prezentuje się klasyfikacja generalna, w której przewodzi Pogacar z przewagą 3 minut i 9 sekund nad Vingegaardem oraz 5 minut i 19 sekund nad Evenepoelem.

W poniedziałek kolarze będą mogli odpocząć od ścigania i do rywalizacji powrócą we wtorek. Zobacz też: Chciał pójść w ślady Jaskuły i Majki. Aktywna jazda Polaka na Tour de France Pokazali nagranie. Skandal na trasie Tour de France

Źródło artykułu: WP SportoweFakty