Ekspert o Giro d'Italia: To nie jest pompowanie balonika, widzę Rafała Majkę na podium

Piotr Wadecki, dyrektor sportowy CCC, były kolarz, uczestnik mistrzostw świata, igrzysk olimpijskich, wielkich tourów - w rozmowie z WP SportoweFakty - przyznaje, że liczy na końcowy sukces polskiego kolarza.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

WP SportoweFakty: Po dziewięciu etapach Giro d'Italia Rafał Majka zajmuje dziewiąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Polak jedzie bardzo uważnie, nie traci do swoich największych rywali zbyt wiele, nadal jest w grze.

Piotr Wadecki: Podpisuję się pod tymi słowami! Rafał Majka jest jeszcze młodym zawodnikiem, a podczas Giro pokazuje, że ma już ogromne doświadczenie. Omija problemy, jedzie non-stop w czubie peletonu, kontroluje sytuację. Tak jeździć potrafią naprawdę tylko najwięksi z największych. Jestem pod wielkim wrażeniem.

Niedzielna czasówka? Majka zajął miejsce w czwartej dziesiątce, nie stracił zbyt wiele, ale trudno go za nią pochwalić.

- Hm... Po pierwsze, Rafał nie jest wybitnym czasowcem. Zdaje sobie jednak sprawę, że skoro chce wygrywać największe toury, musi dobrze jeździć etapy jazdy na czas. Dlatego w ostatnich miesiącach tak mocno poprawił ten element kolarskiego rzemiosła. Poprawił, ale nie stał się najlepszy na świecie. Trzeba również podkreślić, że Majka jechał w fatalnych warunkach atmosferycznych. Deszcz zawsze zmniejsza potencjalną prędkość kolarza. I to sporo. Oczywiście wszyscy z czołowej dziesiątki mieli złe warunki, dlatego to z nimi należy porównywać czas Polaka. A na tym tle wypadł całkiem nieźle.

Majka kontroluje sytuacje, nawet na etapach sprinterskich przyjeżdżał w pierwszej dwudziestce, czy trzydziestce. Obok niego nie ma jednak partnerów z zespołu. Czy to pana nie martwi przed walką w wysokich górach?

- Rzeczywiście, wygląda na to na razie, że rzeczywiście Tinkoff jest najsłabszym punktem Rafała. Tak być nie powinno. Po to jest zespół, aby na płaskich etapach osłaniać swojego lidera. Nie wygląda to dobrze.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Dakar, motocross, treningi. Mam dużo pomysłów na siebie (Źródło: TVP)

Może takie są decyzje szefów teamu? Może pomoc Majce ma się zacząć na górskich etapach?

- W zeszłym tygodniu na jednym z podjazdów tak to wyglądało. Rafał miał Pawła Poljańskiego i jeszcze jednego kolarza Tinkoff koło siebie. Być może ma pan więc rację. Oby.

Cieszymy się, że Polak jest w dziesiątce, że kontroluje sytuacje, że mało traci do rywali, że jedzie spokojnie... A może za spokojnie?

- Rafał ma w nogach i Tour de France, i Vueltę a Espana, Giro d'Italia. Jego doświadczenie jest ogromne. Jako lider ekipy zakończył w zeszłym roku Vueltę na podium. Z tych powodów, ja mu ufam. Doskonale wie, co zresztą mówił w jednym z wywiadów, że losy Giro rozegrają się w ostatnim tygodniu. Dopiero w wysokich górach pokaże na co go stać. Tam zaatakuje!

No właśnie. Realnie, na co stać Rafała Majkę? - Na podium Giro. To nie jest pompowanie balonika, tylko realna ocena. Oczywiście potrzebuje trochę szczęścia, muszą go omijać defekty, kraksy, problemy. A gdyby tak się wszystko świetnie się ułożyło, wszystkie puzzle idealnie spasowały, wtedy można nawet myśleć o wygranej Giro w generalce. Za co trzymam kciuki.

Najgroźniejsi rywale?

- Nic się nie zmieniło od startu wyścigu. Bardzo mocny jest Vincenzo Nibali. Świetnie jedzie Mikel Landa. Oczywiście, jak zawsze, groźny jest Alejandro Valverde. Można było też liczyć na Toma Dumoulina, ale na jednym z podjazdów, kiedy stracił do najlepszych sporo czasu, okazało się, że chyba nie ma formy na góry. Przecież ten podjazd był zaledwie "zmarszczką" przed tym, co nas czeka choćby w najbliższy weekend.

Rozmawiał Marek Bobakowski



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×