Polski trener pracujący w Katarze: za złamanie obostrzeń można było zapłacić 100 tysięcy złotych kary

Ogromna liczba zakażonych i bardzo mało ofiar śmiertelnych - w taki sposób koronawirus uderzył w najbogatszy kraj świata. Szymon Wasiak, który od grudnia 2017 roku pracuje w Katarze, opowiedział nam, co się dzieje obecnie na półwyspie Arabskim.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Szymon Wasiak twierdzi, że już zawsze będzie zakładał maseczkę w zatłoczonych galeriach handlowych czy na lotniskach Archiwum prywatne / Szymon Wasiak / Szymon Wasiak twierdzi, że już zawsze będzie zakładał maseczkę w zatłoczonych galeriach handlowych czy na lotniskach.
W tym kraju liczba zakażonych przekroczyła 100 tysięcy! A przecież w Katarze mieszka niespełna trzy miliony ludzi. To oznacza, że przy takim samym poziomie procentowym, w Polsce mielibyśmy obecnie - uwaga, to nie pomyłka - prawie 1,4 mln wykrytych zakażeń. A nie mamy jeszcze 40 tysięcy.

Patrząc tylko na te dane wydawałoby się, że koronawirus uderzył w Katar wyjątkowo brutalnie. Że szpitale są przepełnione, ludzie umierają z braku pomocy medycznej, że nie ma respiratorów. Nic bardziej mylnego. Wedle oficjalnych statystyk miejscowego ministerstwa zdrowia zmarło zaledwie 133 pacjentów, w szpitalach przebywa 700 pacjentów, a zdecydowana większość zakażonych (około 93-94%) już wyzdrowiała.

Marek Bobakowski, WP SportoweFakty: Katar, to z jednej strony potężna liczba zakażeń, z drugiej bardzo mała śmiertelność. Jak to wytłumaczyć?

Szymon Wasiak, od grudnia 2017 selekcjoner kolarskiej reprezentacji Kataru oraz człowiek odpowiedzialny za rozwój tej dyscypliny sportu w najbogatszym kraju świata: Wydaje mi się, że Katar jest jednym ze światowych liderów, jeśli chodzi o liczbę i podejście do testów. Robią ich naprawdę dużo. Oficjalne dane mówią o poziomie prawie 400 tysięcy.

ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"

A nie jest tak, że Katar nie podaje prawdziwej liczby zgonów?

Katar nie boi się podawać prawdziwej liczby zakażeń, a ma ich naprawdę sporo, więc wątpię, aby ukrywał przypadki zgonów.

To skąd tak niska umieralność?

Myślę, że to w dużej mierze jest uwarunkowane właśnie tym, jak dużo testów się przeprowadza i tym samym jak szybko wykrywa się wirusa. Porównałbym to do zachorowań na raka. Jeśli odpowiednio wcześnie wykryjesz nowotwór, to masz większe szanse na walkę z nim i wyzdrowienie. W przypadku koronawirusa jest podobnie. Szybko wykryte zakażenie pozwala na wprowadzenie szybkiego protokołu leczenia i błyskawiczne go zwalczenie, zanim zacznie się wszystko walić.

A pan? Przeszedł test na koronawirusa?

Tak, w ostatnią niedzielę (5.07. - przyp. red.) przeszedłem test.

Z jakiego powodu? Coś się stało? Miał pan kontakt z osobą zakażoną? Czy to wymóg potrzebny do pracy ze sportowcami?

Wymóg formalny. Każdy z zawodników i trenerów kadry narodowej jest testowany. 1 lipca wznowiliśmy treningi grupowe, możemy gromadzić się po 10 osób. Miejscowy związek olimpijski zapewnia nam wszystkim testy raz na trzy tygodnie. W niedzielę przyszła kolej na mnie.

I jaki wynik? Jest pan zdrowy?

Tak, wynik jest negatywny, otrzymałem go w poniedziałek SMS-em.

Zna pan kogoś osobiście, kto jest lub był zakażony?

Nie, na całe szczęście wirus ominął mnie szerokim łukiem. Trenuję 10-osobową reprezentację i żaden z kolarzy nie zachorował.

Epidemia koronawirusa zastała pana w Polsce czy Katarze?

W Katarze. Tutaj jestem od początku pandemii, nigdzie się nie ruszyłem od kwietnia. Rodzina szczęśliwie wyjechała do Polski na dwa tygodnie przed wybuchem epidemii. Miałem dołączyć do żony i córki w maju, bo na ten miesiąc miałem zaplanowany urlop. No i niestety utknąłem w Katarze. W maju nie było już mowy o podróżach.

W jakim momencie przygotowań katarskich kolarzy dopadła was epidemia?

Byliśmy na zgrupowaniu w Doha, na miejscu w Katarze. Mieliśmy jechać do Omanu, ale jak już widziałem, co się dzieje na świecie, to odwołałem wyjazd i skoszarowałem zawodników ośrodku Aspetar, grze mamy możliwość przebywania w warunkach wysokogórskich dzięki specjalnym pokojom hipoksycznym (inna nazwa to pokoje barometryczne, są to pomieszczenia, w których panują warunki, jak wysoko w górach - przyp. red.).

Jest pan od początku epidemii w Katarze. Jak wyglądał lockdown w tym kraju?

Podobnie jak w Europie. Zamknięto promenady, parki, place zabaw i inne miejsca zagrożone rozprzestrzenianiem się wirusa. Otwarte były jedynie sklepy z żywnością. Ja i moi zawodnicy - siedzieliśmy w domach i trenowaliśmy.

Jazda na rowerze na zewnątrz była zakazana?

Nie. Mogliśmy trenować na zewnątrz, ale tylko indywidualnie. Nie było szans na treningi grupowe. Dlatego głównie szlifowaliśmy formę na trenażerach.

A teraz? W jakim momencie jest Katar?

Jesteśmy w II etapie odmrażania. Zostały na przykład otwarte centra handlowe, ale przy wejściu są kamery termiczne, które wyłapują ludzi z gorączką. Przed wejściem trzeba również pokazać aplikację w telefonie, że nie jest się w gronie ludzi zakażonych. Każdy mieszkaniec Kataru ma taką aplikację.

Maseczki? Trzeba nosić?

W sklepach oczywiście, że tak. Na terenie otwartym - nie.

Czyli podobnie jak w Polsce. A firmy wróciły już do pracy? Jak wygląda życie gospodarcze?

Połowa ludzi zatrudnionych w danej firmie może wrócić do pracy. Natomiast reszta i ci, którzy mogą pracować zdalnie, nadal tak pracują.

Była fala zwolnień? W Katarze ludzie odczuli to kilkutygodniowe zamrożenie?

W wielu firmach są obniżki, ale rzadziej pensji, a częściej na przykład utraty części urlopów. Cięcia wypłat były i są ostatecznością, jednak się zdarzają. Wiem, że są ludzie, którzy stracili pracę.
Szymon Wasiak (z lewej) podczas jednego z treningów z reprezentacją Kataru. For. archiwum prywatne Szymon Wasiak (z lewej) podczas jednego z treningów z reprezentacją Kataru. For. archiwum prywatne
Koronawirus nie zachwiał federacją kolarską, projektem kolarskim w Katarze?

Część budżetowa naszej federacji związana z imprezami międzynarodowymi, który zostały odwołane, została oczywiście obcięta. Natomiast ja osobiście przeszedłem kryzys suchą stopą. Wszystko jest ok, mam umowę na czas nieokreślony, pracuję nad przyszłością katarskiego kolarstwa.

Dało się odczuć na ulicach miast Kataru panikę? Ludzie się bali o przyszłość?

Nie, nie zauważyłem nic takiego. Pewnie wpływ miało to, że byliśmy w bardzo przejrzysty sposób informowani przez władze o kolejnych krokach. Na dodatek w sklepach niczego nie brakowało. Ludzie czuli się więc zaopiekowani.

Ludzie byli i są zdyscyplinowani? Wprowadzono jakieś kary?

Kary były bardzo wysokie, w trakcie tego głównego lockdownu. Podam przykład. Każdy z Katarczyków ma swoje Majlis (lub Madżlis - przyp. red.). To takie wyznaczone w domu miejsce, gdzie spotykają się mężczyźni, koledzy. Przesiadują, jedzą kolacje, rozmawiają, wspólnie spędzają czas. Jeżeli w trakcie lockdownu ktoś zorganizowałby takie spotkanie ze znajomymi to zapłaciłby w przeliczeniu na złotówki około 100 tysięcy złotych. Dość dużo jak za spotkanie z kolegami (śmiech).

Jakie plany ma teraz trener kadry Kataru w kolarstwie? Co w najbliższych tygodniach, miesiącach?

Sezon częściowo jest spisany na straty, większość międzynarodowych startów, np. Mistrzostwa Azjatyckie, zostało odwołanych. Są trudności w poruszaniu się po świecie, na sierpień mieliśmy zaplanowany prawie pięciotygodniowy obóz w Słowenii, ale musieliśmy je odwołać. Na tę chwilę pozostaje czekać i minimalizować straty.

Nie ma szans na jakiekolwiek zawody w sezonie 2020?

Lokalny sezon wystartuje w październiku. Wtedy mam nadzieję, że trochę się pościgamy.

Europa rusza z wyścigami kolarskimi w sierpniu. Jak ocenia pan taką decyzję?

Jestem sceptycznie nastawiony do tego restartu. Szczególnie jeżeli chodzi o wyścigi wieloetapowe. Ciekaw jestem procedur w przypadku wykrycia zakażenia w peletonie w trakcie takiej imprezy. Co wtedy?

Jakie jest pana zdanie, pana nauka wyciągnięta z epidemii, z tego, co się stało na świecie w ostatnich miesiącach?

Wszystkie obostrzenia, wszystkie nawyki - to nam wyjdzie na dobre. Świat się zmienia, zmienia się środowisko, jest coraz więcej wirusów, które mogą nas atakować. Każdy z nas musi więc tak postępować, aby chronić siebie i innych. Wydaje mi się, że ja już zawsze będę nosił maskę w supermarkecie czy podczas podróży samolotem.
Szymon Wasiak przeszedł obowiązkowy test na koronawirusa. Jest zdrowy! Fot. archiwum prywatne. Szymon Wasiak przeszedł obowiązkowy test na koronawirusa. Jest zdrowy! Fot. archiwum prywatne.
Kiedy wróci pan do Polski?

Na razie słabo to wygląda, po prostu nie ma takiej opcji. Być może we wrześniu uda mi się wykroić krótki urlop, ale zawsze pozostaje ryzyko, że przylecę do Polski, a potem nie wrócę do Kataru, bo zostanie wprowadzony po raz drugi lockdown. Raczej nie będę więc ryzykował.

Czyli boi się pan drugiej fali epidemii?

To nie do końca tak. Boję się tylko dlatego, że nie będę mógł zobaczyć się z rodziną. Reszta obostrzeń jest do przeżycia.

Czego panu brakuje, oprócz kontaktu z najbliższymi?

Powrotu do Europy, Polski, wycieczek rowerowych wśród drzew, traw, kwitnącego rzepaku… Tłumaczę sobie jednak, że jeszcze przyjdzie czas, by tak odpoczywać. Świat się przecież nie kończy.




Czytaj także: Chiny traktują wirusa bardzo serio. Bartosz Bibrowicz apeluje do Polaków: Nie bagatelizujmy problemu >>

Czytaj także: Koronawirus. W Meksyku nie przeprowadza się zbyt wielu testów. Epidemia na fali wnoszącej >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×