Kolarstwo. Kolejny bulwersujący wypadek. 78-latek walczy o życie. Policja już wie, kto go potrącił

78-letni pan Franciszek Gustowski został potrącony przez samochód. Trafił do szpitala, jego stan jest poważny. Kierowca nie pomógł mu i uciekł z miejsca zdarzenia. Policja ustaliła już tożsamość tej osoby. Trwają poszukiwania.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Franciszek Gustowski Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Franciszek Gustowski
W środowe przedpołudnie Franciszek Gustowski jak zawsze wybrał się na kolarski trening. Choć w tym roku będzie obchodził 78. urodziny, to nadal startuje w zawodach dla amatorów i odnosi w nich sukcesy. Pan Franciszek lubi trenować i się ścigać. Współpracuje z byłym kolarzem, mieszkającym w Sobótce Bartoszem Huzarskim. To właśnie on przygotowuje mu plany treningowe.

Trening zakończył się jednak bulwersującym wypadkiem. Gustowski został potrącony przez srebrny samochód marki Skoda Octavia. Jego kierowca nie zatrzymał się, nie pomógł ofierze. Z roztrzaskaną przednią szybą, przez którą prawie nic nie było widać, zbiegł z miejsca zdarzenia. To kolejny taki przypadek w Polsce w ostatnich tygodniach. Wszyscy pamiętamy sytuację spod Nowego Targu, gdy kierowca zepchnął z drogi rowerzystę, czy potrącenie Rity Malinkiewicz i Katarzyny Konwy pod Bielskiem-Białą.

Kierowca jest poszukiwany

Policja jest na tropie kierowcy. Jak przekazała nam córka pana Franciszka, Daria Gustowska, ustalono już jego tożsamość, a policja prowadzi śledztwo w sprawie spowodowania wypadku, ucieczki z miejsca zdarzenia i nieudzielenia pomocy poszkodowanemu. Kierowcy grozi za to od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.

ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"

Pan Franciszek przeżył dzięki kierowcy, który przejeżdżał drogą w Przezdrowicach kilka chwil po wypadku. - Kierowcę zastanowiło to, jak ktoś może jechać z tak roztrzaskaną przednią szybą. Przez tą szybę nic nie było widać. Przejechał kawałeczek i zobaczył leżącego człowieka na ulicy. Zatrzymał się, wezwał policję i pogotowie, które przyjechały po 5 minutach - mówi nam Daria Gustowska.

W tej sprawie najbardziej bulwersujące jest właśnie to, że kierowca zbiegł z miejsca wypadku. - Niezależnie czy to wina kierowcy samochodu czy Franka, to kierowca powinien udzielić mu pomocy. Ten ktoś pojechał sobie dalej. Gdyby nie nadjechał kolejny samochód, to kto wie, jakby się to skończyło - dodaje Huzarski, który mieszka w Sobótce i doskonale zna okoliczne trasy.

Wzór do naśladowania

Huzarski pana Franciszka przedstawia jako wzór do naśladowania. - On jest otwarty, zawsze uśmiechnięty, bardzo ambitny. Robię mu plany treningowe, bo prosił mnie o to, żeby pomóc mu w treningach. Jest bardzo zaangażowany i serio podchodzi do swojej pasji jaką jest kolarstwo. To jest jedyny człowiek, który plany treningowe zawsze wykonuje w stu procentach. To wzór dla innych - mówi nam były reprezentant Polski.

I dodaje, że 78-latka czasami trzeba hamować na treningach, by nie ćwiczył ponad swoje możliwości. Wspomina, jak pan Franciszek dzwonił do niego w deszczowy dzień i pytał, co ma zrobić, bo nie może jechać na trening. - W tym wieku, to jest niespotykane, żeby tak się przykładać i z taką pasją jeździć na wyścigi. Dwa lata temu jak mu kazałem startować na Via Dolny Śląsk na krótkim dystansie, to się na mnie trochę obraził, bo on zawsze jeździł długi dystans. Mówiłem mu, że ma 75 lat i to już chyba czas, by zacząć o siebie dbać. Trochę się posprzeczaliśmy, ale zrozumiał sytuację - przyznaje Huzarski.

Wypadek zszokował nie tylko najbliższych Gustowskiego. Jego córka jest zaskoczona skalą odzewu ludzi po tym, jak opublikowała post w mediach społecznościowych. - Odzew ludzi był niesamowity. Noc przepłakałam i ze strachu, i ze wzruszenia. Po prostu szok, co ludzie potrafią zdziałać. Pisali do mnie i znajomi i ci, którzy kojarzą tatę z wyścigów kolarskich. Pisali do mnie, że to silny człowiek, pełny hartu ducha, samozaparcia, że na pewno sobie poradzi - dodała Gustowska.

Początkowo nic nie zapowiadało dramatu

Do wypadku doszło w Przezdrowicach. Jest tam delikatny zakręt i długa prosta. Ograniczenie prędkości wynosi 50 km/h. To teren zabudowany. - Bywały tam często patrole policji i zazwyczaj wszyscy lokalni mieszkańcy tam zwalniają. To nie jest miejsce, gdzie się jeździ szybciej. Nie ma tam ograniczonej widoczności drzewami czy krzewami, ostrych zakrętów czy szykan, gdzie ktoś może wyjechać z naprzeciwka albo nie zauważyć rowerzysty - stwierdził Huzarski.

Gdy ratownicy zaczęli opatrywać Gustowskiego, byli przekonani, że do szpitala zabierają go tylko na obserwację. Jednak po badaniu tomografem okazało się, że jego stan jest poważny. Ma liczne złamania żeber, kości łonowej do biodrowej, złamania kręgosłupa, uszkodzone płuco.

- Niestety tomograf pokazał, że w środku jest, lekko mówiąc, masakra. Lekarze mówili, że stan jest ciężki. Na razie się nie skupiają na kręgosłupie, bo klatka piersiowa jest mocno uszkodzona. Przede wszystkim muszą zadbać o to, bo to jest największym zagrożeniem. Rokowania są niepewne. Lekarze twierdzą, że może to iść w każdym kierunku. To bomba zegarowa - powiedziała córka kolarza-amatora.

Najbliżsi pana Franciszka, jego koledzy z kolarskich tras i internauci poruszeni tą bulwersującą sprawą wierzą, że wszystko zakończy się happy-endem, a Gustowski wróci jeszcze na rower. - Tato powiedział: "To nic, dam radę!". I ja Tacie wierzę! - zakończyła Gustowska.

Czytaj także:
Dramatyczny wypadek w Zdowie. Młodzi kolarze w poważnym stanie
Kasia i Rita "jadą" swój wyścig życia. Charytatywny peleton pokonał dla nich 500 km

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×