[tag=17508]
Rafał Majka[/tag] (Bora-Hansgrohe) jest w wyśmienitej formie! Polski kolarz udowadnia to praktycznie podczas każdego z odcinków tegorocznego Tirreno-Adriatico. Nie inaczej było na piątym etapie, nazwanym przez fachowców "królewskim". Końcowy podjazd na Sassotetto (1337 m n.p.m.) to już był teatr najlepszych górali w peletonie. Simon Yates, właśnie Majka i Geraint Thomas rozdawali karty.
Do decydującej akcji doszło na pięć kilometrów przed końcem. Do przodu wyrwał Gianluca Brambilla, za nim pomknął Yates. Majka, który próbował rozerwać czołową grupę chwilę wcześniej nie zareagował od razu. No i to kosztowało go przegraną, nie tylko etapową, ale i koszulkę lidera.
Yates szybko zostawił Brambillę i - niczym w transie - wspinał się w tempie prawdziwie ekspresowym. Majka, chyba jako jedyny z grupy pościgowej, był zainteresowany pogonią. Szarpał, próbował, atakował, ale przewaga rosła. Polak wpadł na trzecim miejscu (za Yatesem i Thomasem) tracąc do zwycięzcy 35 sekund.
To za dużo, aby założyć koszulkę lidera. Tę otrzymał Yates, który na trzy etapy przed końcem wyprzeda Majkę o 16 sekund i Thomasa o 39. Niby niewiele, ale nie bardzo będzie gdzie odrobić stratę. Teraz peleton czekają dwa płaskie etapy. Dopiero na koniec zawodnicy pojadą czasówkę. Krótką, zaledwie 10-kilometrową. Trudno będzie na niej odrobić 16 sekund straty.
A tak wyglądał profil piątkowego etapu. Nie pozostawiał wątpliwości, że w walce o wygraną będą liczyli się najlepsi "górale". Ostatni podjazd miał prawie 12 km długości o średnim nachyleniu ponad 7 proc. Było co jechać!
W sobotę na kolarzy czeka 171 km z Castelfidardo do Senigallii. Etap płaski, o zwycięstwo najprawdopodobniej będą walczyć sprinterzy.
Czytaj także: 19 lat temu Ryszard Szurkowski stracił syna w zamachu na World Trade Center >>
Czytaj także: Kolarstwo. Fabio Jakobsen może nie wrócić do ścigania. Problemem są struny głosowe >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skoczył nie w Wiśle, a... do wody! Efektowne salto Karla Geigera