Fabio Jakobsen nie wyklucza podania do sądu organizatorów Tour de Pologne. "Chodzi o odpowiedzialność"
Holenderski kolarz, który uległ w sierpniu 2020 poważnemu wypadkowi na finiszu przy katowickim "Spodku" przyznał, że rozważa dochodzenie swoich praw przed wymiarem sprawiedliwości. Decyzję podejmie w perspektywie kilku najbliższych miesięcy.
Dopiero po pięciu miesiącach Jakobsen udzielił pierwszego wywiadu. Rozmowę przeprowadził Thijs Zonneveld z holenderskiego dziennika "Algemeen Dagblad".
- Jego twarz była w stanie makabrycznym. Rozpoznałam tylko mały kawałek: jego brwi i rzęsy. Wszędzie były szwy i siniaki. Miał ogoloną głowę, był na niej duży siniak. (...) Była rurka do odprowadzania płynu mózgowego. Nie mógł otworzyć ust. Później, gdy zajrzałam do środka, nic nie było. Brak zębów, brak połowy podniebienia, brak części szczęki - opisała partnerka holenderskiego kolarza, Delore Stougje.
Twarz Fabio Jakobsena teraz wygląda tak:W podobnym tonie wypowiedział się Jakobsen. - Niebezpieczne finisze, jak ten w Katowicach, muszą zostać zakazane.
Holender wyraził nadzieję, że UCI jest już tego świadome. Dodał, że jeżeli w przyszłości barierki nie będą odpowiednie, jeżeli finisz będzie niebezpieczny, odpuści walkę na ostatnich metrach.
W związku z tym Holender nie wykluczył wystąpienia na drogę sądową. Przeciwko... organizatorom Tour de Pologne. Między innymi. - To skomplikowane - stwierdził. - Nie jestem prawnikiem, ale moim zdaniem kilka stron może ponieść odpowiedzialność. Groenewegen, jego pracodawca, czyli zespół Jumbo-Visma, organizatorzy Tour de Pologne oraz UCI.
Z rozmowy wynika, że jeżeli uda mu się wrócić na najwyższy poziom, znów będzie wygrywał, to nie będzie potrzeby iść do sądu. Ale... Kontrakt kończy mu się w grudniu 2021 roku. Co, jeśli nie wróci do formy? Przecież nikt nie będzie płacił pensji kolarzowi, który ma problemy, który nie wygrywa, jeździ słabo. - W takim przypadku zastanowię się nad wyciągnięciem konsekwencji wobec winnych - powiedział.
Jakobsen przyznał, że na razie nie spotkał się z głównym winowajcą wypadku - Groenewegenem. Otrzymał od niego SMS-a, nawet odpisał na niego, ale nie jest gotowy na rozmowę twarzą w twarz. Jeszcze nie teraz. Może w przyszłości. Na razie wrócił na rower, odbywa lekkie treningu i próbuje odbudować formę, aby w 2021 znów się ścigać. Czeka go też jeszcze kilka zabiegów i operacji. Na przykład związanych z uzębieniem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Karolina Owczarz pochwaliła się nowymi "ciuszkami"