Druga fala koronawirusa ominęła ten kraj, co cieszy kibiców. "Wydarzył się cud"

Getty Images / Tim De Waele / Wiosenne klasyki, również Omloop Het Nieuwsblad zawsze ściągają tysiące kibiców. W tym roku będzie inaczej.
Getty Images / Tim De Waele / Wiosenne klasyki, również Omloop Het Nieuwsblad zawsze ściągają tysiące kibiców. W tym roku będzie inaczej.

Omloop Het Nieuwsblad to jeden z wyjątków w kolarskim świecie. Belgijski wyścig nie został odwołany ani w 2020 roku (odbył się tuż przed wiosennym lockdownem), ani w 2021 roku. - Jesteśmy szczęśliwi, ale zostańcie w domach - apelują organizatorzy.

W najbliższą sobotę (27.02.) rozpoczyna się kolarski sezon w Europie. Od wielu lat wyścig Omloop Het Nieuwsblad jest uznawany za początek prawdziwego ścigania. Na starcie stają najlepsi z najlepszych, którzy przez praktyczne całą wiosnę jeżdżą głównie po Belgii, Holandii oraz Francji i w towarzystwie setek tysięcy kibiców walczą o zwycięstwo. Wróć. Tak było do 2019 roku. Koronawirus wszystko zmienił.

Przed rokiem twardy lockdown spowodował, że zdecydowana większość wiosennych klasyków została albo odwołana, albo przełożona na jesień. Szczęście dopisało tylko organizatorom Omloopa. Wyścig zdążył odbyć się jeszcze przed zamknięciem Europy. A teraz wraca...

10 razy mniej przypadków niż kilka tygodni temu

Omloop jest rozgrywany od 1945 roku, od zakończenia II wojny światowej. I nie złamał go koronawirus. Odbył się zarówno przed rokiem, odbędzie się (z ograniczeniami, o których poniżej) i teraz. W 76-letniej historii nie odbyły się dwie edycje: w 1986 i 2004 roku. Wtedy kolarze przegrali ze... śniegiem. Warunki atmosferyczne były tak fatalne, że organizatorzy nie byli w stanie zapewnić bezpieczeństwa peletonowi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo Lindsey Vonn. Upadek jej nie złamał

Jak widać, wyścig jest bardziej odporny na ogólnoświatową pandemię niż śnieg. Ale tak różowo nie było jeszcze kilka tygodni temu. Kiedy na przełomie października i listopada dzienna liczba nowych zakażeń w malutkiej Belgii przekroczyła poziom 20 tysięcy przypadków dziennie, władze nawet nie chciały słyszeć o Omloopie.

Liczba nowych zakażeń w Belgii, od wiosny 2020 do teraz.
Liczba nowych zakażeń w Belgii, od wiosny 2020 do teraz.

Organizatorzy cierpliwie czekali i wierzyli, że wiosenny sezon grypowy znów nie wywinduje zakażeń na poziom z jesieni. Doczekali się. Jak na razie wygląda na to, że Belgię ominęła druga fala pandemii. W Czechach, Słowacji czy Polsce mamy wyraźne wzrosty, a Belgowie mogą spać spokojnie. Poziom dziennych zakażeń trzyma się na poziomie prawie 10 razy mniejszym od rekordowego. I tak już od grudnia 2020.

Epidemiczna bomba

- Wydarzył się cud - cieszą się organizatorzy wyścigu, który rozpoczyna sezon kolarski na Starym Kontynencie. - Co jeszcze kilka tygodni było niemożliwe, teraz stało się realne. Jedziemy!

Trzeba pamiętać oczywiście o obostrzeniach. Bo te nie zniknęły. Belgijskie władze nie mogły sobie pozwolić na to, by wyścig wyglądał jak w poprzednich edycjach. Gdyby tak zrobiły, to podpaliłyby lont epidemicznej bomby. Omloop, podobnie jak pozostałe wiosenne klasyki, gromadzi setki tysięcy kibiców: na starcie, na mecie, w specjalnie przygotowanych strefach kibica, w brukowanych sektorach, na podjazdach. Morze głów - tak można opisać te klasyki.

"Zostańcie na swoich kanapach i włączcie TV" - można przeczytać w specjalnych oświadczeniu organizatorów. "W ten sposób będziecie z kolarzami, z nami, przeżyjecie emocje, ale co najważniejsze zostaniecie w zdrowiu. Aby za rok spotkać się już bez masek, bez dystansu i cieszyć się jak dawniej z wielkiego, sportowego święta."

Sporo Polaków, ale w zagranicznych drużynach

W tegorocznym Omloopie wystartuje całkiem spora liczba zawodniczek i zawodników z Polski: Katarzyna Niewiadoma, Marta Lach, Małgorzata Jasińska, Anna Plichta oraz Maciej Bodnar, Michał Gołaś, Szymon Sajnok, a także Łukasz Wiśniowski. Nie będzie natomiast żadnej polskiej drużyny, CCC Team zakończył swoją działalność ostatniego dnia 2020 roku.

Biało-Czerwoni (poza Niewiadomą, która przez portal cyclingnews.com została przyporządkowana do grona zawodniczek zdolnych do niespodzianki) raczej nie będą walczyli o czołowe miejsca. Będą pracowali na liderów swoich ekip. A grono jest zacne. Począwszy od mistrzów świata (Anna van der Breggen i Julian Alaphilippe), a skończywszy na specjalistach od klasyków (Annemiek Van Vleuten, Greg Van Avermaet czy Philippe Gilbert).

Najważniejsze też, że organizatorzy zadbali, by trasa wyścigu niewiele się zmieniła. Nadal to ponad 200 km naszpikowanych ciężkimi i brukowanymi podjazdami, z najsłynniejszym Muur-Kapelmuur na czele (1 km, średnie nachylenie 7,7 proc.). A to gwarancja wielkich emocji.

Czytaj także: "Jedynym marzeniem jest powrót do żony i synów". Wiadomość sprzed roku nadal mrozi krew w żyłach >>

Czytaj także:  Mocne słowa Michała Kwiatkowskiego. "Doskonałe odwrócenie uwagi od bezradności" >>

Źródło artykułu: