Pochwała zaznacza, że naszych kombinatorów norweskich stać na miejsca w dwudziestce. - Twierdzę to na podstawie tego, co obserwuję. Z Polaków Adam Cieślar jest teraz najmocniejszy - zaznacza trener kadry juniorów. - W Polsce niestety brakuje zaplecza, brakuje młodzieży i dzieci, którzy chcieliby uprawiać ten sport. Dzieci za autorytet mają Stocha lub Małysza i chcą jak oni zostać skoczkami. Mało kto garnie się do kombinacji, bo nie dość, że trzeba skakać to jeszcze biegać.
[ad=rectangle]
Były skoczek podkreśla, że nasi obecni kombinatorzy są jeszcze młodzi. Wytrzymałość natomiast przychodzi z wiekiem. - W wieku 22 lat trudno jest osiągnąć szczyt formy. Czołowi zawodnicy w kombinacji mają po 26, 30 czy 32 lata. Jeśli nasi reprezentanci będą ciężko pracować i o ile zdrowie dopisze to mają szansę na lepsze wyniki - mówi zakopiańczyk.
Jaka przyszłość rysuje się więc przed kombinacją norweską w naszym kraju? - To zależy od najmłodszych. Dziecko musi się garnąć zarówno do skakania, jak i biegania. Niektórzy z naszych podopiecznych mają końskie zdrowie, a do tego potrafią skakać. Jeśli tylko nie uciekną i zostaną przy tym sporcie to mają szanse na sukcesy w przyszłości - uważa trener.
Dzisiaj trudno przypuszczać, aby kombinacja norweska zyskała kiedyś w Polsce choć połowę popularności skoków narciarskich. Taka sytuacja pozostaje w sferze marzeń byłego zawodnika. - Wiadomo jednak, że dąży się do tego, aby spełniać marzenia. Może nie powinniśmy liczyć na aż tak wysoki poziom, jaki mamy w skokach, ale trzeba wierzyć, że wszystko będzie szło w kierunku postępu, abyśmy mieli z czego wybierać - kończy Pochwała.