Mateusz Wantulok przyznaje, że zimowy dwubój nie jest w Polsce popularny. Trener kadry ma jednak nadzieję, że wkrótce doczekamy się w tej dyscyplinie "drugiego Adama Małysza", który w tym sporcie jest potrzebny jak tlen, co zaowocowałoby m.in. pojawieniem się niezbędnych sponsorów i programem rozwoju młodych zawodników.
- Poziom naszych zawodników cały czas idzie w górę, choć w tym sezonie mieliśmy sporo problemów chorobowych. Teraz już wszystko wraca do normy a wyniki uzyskiwane przez chłopców mówią same za siebie. Co do zainteresowania kombinacją, jest z tym dalej bardzo ciężko. Jest to bardzo czasochłonna dyscyplina. Jadąc na zawody, wyruszamy na obiekty rano, a wracamy czasami późnym wieczorem. Tak to wyglądało w Kazachstanie. Wyjazd o 7 rano, a powrót do wioski nawet o 22:30 w dni, kiedy była dekoracja zwycięzców. Tylko dzieciaki z charakterem mogą zdecydować się na ten sport.
W składzie Polaków na najważniejszą imprezę sezonu znaleźli się Paweł Słowiok oraz Adam Cieślar - drugi z nich stał tej zimy na podium Pucharu Kontynentalnego. - Mam nadzieję, że znajdą się u nas jeszcze jakieś rodzynki, które pokochają to robić. Bo tylko w taki sposób można zrobić sukces w tej dyscyplinie. Miłość, sumienność, wytrwałość, wiara i mocny charakter, nastawiony na zwycięstwo.
Wantulok określił też cele Biało-Czerwonych na zawody w Kraju Tysiąca Jezior. - Naszym celem jest wykonanie perfekcyjnego startu, na który składa się bardzo dobry skok oraz bieg przy super opcji ze smarowaniem. Jeśli chodzi o wynik, to liczymy na czołową "20" indywidualnie i najlepszą "ósemkę" w drużynowym sprincie.
ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła: Kamil Stoch z konkursu na konkurs pokazuje, że jest najlepszy