[tag=41813]
Joergen Graabak[/tag] ruszył z belki na skoczni w Predazzo po zapaleniu się zielonego światła. Kamera, która robi zbliżenia na siedzących zawodników, nie została jednak odsunięta w odpowiednim momencie i Norweg uderzył w nią barkiem.
- To najniebezpieczniejsza rzecz, jakiej doznałem na skoczni narciarskiej. Widziałem, że mam kamerę przed sobą i zdałem sobie sprawę, że jest za blisko. Starałem się ją ominąć. Przesunąłem się w prawo najmocniej jak to możliwe, ale nie uniknąłem zderzenia - wyjaśnił wściekły dwukrotny mistrz olimpijski.
Kombinator ostatecznie zdołał wykonać swoją próbę. Sytuacja byłaby znacznie gorsza, gdyby przewrócił się na rozbiegu bądź doszłoby do uszkodzenia gogli. - To katastrofa. To mogło być bardzo groźne. Na szczęście nie jest kontuzjowany - dodał menadżer narodowej reprezentacji Norwegii, Kristian Hammer.
Organizatorzy zezwolili Graabakowi na powtórzenie próby, ale kombinator z niej zrezygnował. Głowę popiołem posypał dyrektor obiektu Lasse Ottessen. - Dziś zdecydowałem, że kamera zostanie przesunięta. Chcieli mieć dobre i spektakularne zdjęcia, ale musimy pamiętać, że to bezpieczeństwo jest najważniejsze - tłumaczył.
Na skoczni w Predazzo w weekend odbędą się dwa konkursy indywidualne Pucharu Świata w skokach narciarskich. Rywalizacja rozpocznie się już w piątek od kwalifikacji.
ZOBACZ WIDEO Kulisy wyboru na najlepszego polskiego sportowca. "Kurek objął prowadzenie dwie minuty przed końcem"