"Ktoś mógł się mocno pomylić." To napędza Legię. Czy zaprowadzi do tytułu?

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński

Nie ma łatwego życia trener Wojciech Kamiński. Jego Legia Warszawa w finałach Energa Basket Ligi walczy nie tylko z rywalem, ale i własnymi problemami. Na razie jednak triumfuje. I przekaz jest prosty. Legia się nie podda!

Po dwóch meczach finałów Energa Basket Ligi jest remis. Koszykarze Legii Warszawa zdołali wyszarpać jeden mecz we Wrocławiu i odebrać Śląskowi przewagę parkietu.

Co nie udało się stołecznej ekipie w pierwszym spotkaniu (72:76), wzięli w drugim. Triumfowali 88:85. Zagrali wtedy ponownie bez podstawowego środkowego Adama Kempa i już bez silnego skrzydłowego Grzegorza Kulki.

- Mimo tych wszystkich braków kadrowych duży szacunek dla każdego z zawodników - przyznał po spotkaniu Wojciech Kamiński.

ZOBACZ WIDEO: Glik jak Robocop. Wrócił szybciej i gra o kolejny awans

Kemp ma problem z oczodołem - w półfinale został trafiony łokciem i czeka na zielone światło od medyków w kontekście powrotu do gry. Kulka z kolei doznał poważnej kontuzji stawu skokowego (złamanie dwóch kości) w pierwszym meczu finałów i w tej serii Legii już nie pomoże.

- Diagnoza jaką usłyszałem, była bardzo trudna do przełknięcia zważając na moment sezonu w którym się znajdujemy. Dobra informacja jest taka, że kości się zrastają i na początek przyszłego sezonu po kontuzji nie powinno być śladu - napisał w mediach społecznościowych Kulka.

Legia się jednak nie załamuje, wychodzi na parkiet i robi swoje. - Wierzymy w siebie nawzajem. Musimy być pewni siebie - przyznaje Muhammad-Ali Abdur-Rahkman, który ma za sobą genialny występ w meczu numer 2. W takich okolicznościach jego dobra gra jest niezbędna, ale nie tylko jego.

Każdy element tej układanki musi zafunkcjonować, żeby ta trudna misja mogła zakończyć się udanie. - Powtarzam, że nieszczęście jednego jest szansą dla innego. Nie było Adama i Grzegorza - to duża strata. Ci jednak, którzy wyszli na parkiet wywiązali się z roli naprawdę dobrze - dodaje Kamiński. - Jeżeli ktoś myślał, że nie będziemy walczyć o zwycięstwo, to mógł się mocno pomylić.

Pytamy zatem czy problemy budują Legię? - Problemy może nas nie budują, ale każdy kolejny dobry mecz daje nam wiarę. W tym play-off wiele meczów wygraliśmy zespołowo i to nam daje dodatkową energię - przyznał "Kamyk".

- Ciężko odpowiedzieć na to, czy coś może nas złamać czy załamać. Staramy się nie poddawać, walczyć. Jest 1:1 i jeszcze daleka droga, dużo meczów przed nami. Kolejny na pewno będzie bardzo ciężki - zakończył.

Trzeci mecz finałów Energa Basket Ligi w niedzielę 22 maja w warszawskiej hali Bemowo. Początek o godz. 20:40. Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw.

Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Kto trenerem Enea Zastalu BC Zielona Góra? Jest decyzja!
Zrobili to ponownie. Wygrali Euroligę, bo... mają gwiazdy

Komentarze (0)