Po dwóch meczach finałów Energa Basket Ligi jest remis. Koszykarze Legii Warszawa zdołali wyszarpać jeden mecz we Wrocławiu i odebrać Śląskowi przewagę parkietu.
Co nie udało się stołecznej ekipie w pierwszym spotkaniu (72:76), wzięli w drugim. Triumfowali 88:85. Zagrali wtedy ponownie bez podstawowego środkowego Adama Kempa i już bez silnego skrzydłowego Grzegorza Kulki.
- Mimo tych wszystkich braków kadrowych duży szacunek dla każdego z zawodników - przyznał po spotkaniu Wojciech Kamiński.
ZOBACZ WIDEO: Glik jak Robocop. Wrócił szybciej i gra o kolejny awans
Kemp ma problem z oczodołem - w półfinale został trafiony łokciem i czeka na zielone światło od medyków w kontekście powrotu do gry. Kulka z kolei doznał poważnej kontuzji stawu skokowego (złamanie dwóch kości) w pierwszym meczu finałów i w tej serii Legii już nie pomoże.
- Diagnoza jaką usłyszałem, była bardzo trudna do przełknięcia zważając na moment sezonu w którym się znajdujemy. Dobra informacja jest taka, że kości się zrastają i na początek przyszłego sezonu po kontuzji nie powinno być śladu - napisał w mediach społecznościowych Kulka.
Legia się jednak nie załamuje, wychodzi na parkiet i robi swoje. - Wierzymy w siebie nawzajem. Musimy być pewni siebie - przyznaje Muhammad-Ali Abdur-Rahkman, który ma za sobą genialny występ w meczu numer 2. W takich okolicznościach jego dobra gra jest niezbędna, ale nie tylko jego.
Każdy element tej układanki musi zafunkcjonować, żeby ta trudna misja mogła zakończyć się udanie. - Powtarzam, że nieszczęście jednego jest szansą dla innego. Nie było Adama i Grzegorza - to duża strata. Ci jednak, którzy wyszli na parkiet wywiązali się z roli naprawdę dobrze - dodaje Kamiński. - Jeżeli ktoś myślał, że nie będziemy walczyć o zwycięstwo, to mógł się mocno pomylić.
Pytamy zatem czy problemy budują Legię? - Problemy może nas nie budują, ale każdy kolejny dobry mecz daje nam wiarę. W tym play-off wiele meczów wygraliśmy zespołowo i to nam daje dodatkową energię - przyznał "Kamyk".
- Ciężko odpowiedzieć na to, czy coś może nas złamać czy załamać. Staramy się nie poddawać, walczyć. Jest 1:1 i jeszcze daleka droga, dużo meczów przed nami. Kolejny na pewno będzie bardzo ciężki - zakończył.
Trzeci mecz finałów Energa Basket Ligi w niedzielę 22 maja w warszawskiej hali Bemowo. Początek o godz. 20:40. Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw.
Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Kto trenerem Enea Zastalu BC Zielona Góra? Jest decyzja!
Zrobili to ponownie. Wygrali Euroligę, bo... mają gwiazdy