Rozczarowanie i złość. Polacy znów mogli to zrobić

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Mateusz Ponitka
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Mateusz Ponitka

1438 dni temu reprezentacja Polski w świetnym stylu ograła Chorwację w Ergo Arenie, w czwartek Biało-Czerwoni znów byli o krok od pokonania zespołu z gwiazdami NBA w składzie. Zabrakło naprawdę niewiele. Jest złość w polskiej szatni.

W tym artykule dowiesz się o:

17 września 2018 roku. Zawodnicy z NBA okazali się niestraszni koszykarskiej reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni sensacyjnie pokonali w Ergo Arenie mocną Chorwację 79:74 i zrobili ogromny krok w kierunku gry na MŚ w Chinach (kilka miesięcy później zapewnili sobie awans).

Z tamtego składu w kadrze zostało tylko... czterech zawodników: A.J. Slaughter, Aaron Cel, Mateusz Ponitka i Michał Sokołowski. Nie ma już trenera Mike'a Taylora, kapitana Adama Waczyńskiego czy Kamila Łączyńskiego.

Mocno zmieniona reprezentacja Polski - w czwartkowy wieczór - była o krok od powtórzenia wielkiego sukcesu z Ergo Areny. Biało-Czerwoni zaczęli fenomenalnie, grali z wielką pasją i zaangażowaniem. Zszokowani Chorwaci nie umieli odpowiedzieć na wielką agresję Polaków, trener Damir Mulaomerović wściekał się i prosił o kolejne przerwy. Na niewiele to się zdało.

ZOBACZ WIDEO: Robert Korzeniowski chwali polskich sprinterów. "Uff, nareszcie!"

Aż trudno w to uwierzyć, ale Chorwaci, którzy do Polski przylecieli z trzema zawodnikami NBA (Dario Sarić, Bojan Bogdanović i Ivica Zubac) zdobyli... 21 punktów do przerwy! Goście trafili tylko jeden rzut z dystansu, a Polacy popełnili tylko cztery straty. Wszyscy w hali byli mocno zaskoczeni, komplementując grę podopiecznych Igora Milicicia.

Po przerwie już tak dobrze nie było. W grze Polaków pojawiły się błędy, Chorwaci podkręcili tempo i błyskawicznie ruszyli do odrabiania strat. Pod koniec trzeciej kwarty - po raz pierwszy w meczu - wyszli na prowadzenie, uciszając wypełnioną po brzegi kibicami halę Torwar w Warszawie.

Jego Polacy nie zdołali powstrzymać

Kapitalny fragment zaliczył Bojan Bogdanović, który po przerwie zdobył 14 punktów. Świetnie pod koszami radził sobie Ivica Zubac, na którego Polacy nie umieli znaleźć recepty. Słabo - mówiąc delikatnie - w pojedynkach z centrem NBA radził sobie Aleksander Balcerowski.

- Szkoda tej porażki. Zabrakło koncentracji w ostatnich 2-3 minutach meczu. Pierwsza połowa przeciwko Zubacowi była bardzo obiecująca, świetnie broniliśmy. Po przerwie trochę się nam rozbujał, a my niestety opadliśmy z sił. Mogliśmy dać trochę więcej w obronie. Wiadomo, że gra przeciwko takiemu zawodnikowi jest wyzwaniem. Zawsze pojawia się stresik - powiedział po meczu Balcerowski.

W polskim obozie - po zakończeniu spotkania - rozczarowanie i złość. Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że Chorwaci byli w tym meczu do pokonania. Mimo obecności gwiazd NBA i Euroligi, nie zaprezentowali niczego specjalnego. Jednak spora liczba błędów w drugiej połowie i brak zdecydowania w ataku - mimo dogodnych pozycji do rzutu - zaważyły o tym, że Polacy musieli na początek prekwalifikacji do EuroBasketu 2025 przełknąć gorzką pigułkę.

- Myślę, że Chorwaci wykazali się dużo większą cierpliwością w końcówce meczu. Nam zabrakło takiego przekonania w ataku. Mieliśmy pozycje, a nie oddawaliśmy rzutów. To świetnie robiliśmy w I połowie, która była kapitalna w naszym wykonaniu. Była rewelacyjna obrona, rywale nic nie mogli zdziałać. Sytuacja zmieniła się po przerwie. Zaczęli trafiać gracze z poziomu NBA, też nie było takiej agresji w naszych poczynaniach - zaznaczył Jarosław Zyskowski.

Co z EuroBasketem?

- Jestem strasznie wkurzony, bo ten mecz był do wygrania. Jest duży niedosyt - dodał po chwili zawodnik, który niedawno podpisał trzyletni kontrakt z Treflem Sopot.

Kolejny mecz prekwalifikacji do EuroBasketu 2025 Polacy rozegrają już w niedzielę. Wtedy na wyjeździe zmierzą się z Austriakami, a później udadzą się w podróż do Pragi, gdzie 2 września rozpoczną udział na EuroBaskecie. Rywalami Biało-Czerwonych będą Czesi, Finowie, Holendrzy, Serbowie i Izrael.

- Takie mecze pokazują nam, że jesteśmy w stanie rywalizować z zespołami, które w swoich szeregach mają gwiazdy NBA. To są tylko ludzie, nie ma sensu patrzeć na papier, bo boisko wszystko weryfikuje. Musimy grać zespołowo, być jak zaciśnięta pięść. Wtedy jest szansa na zwycięstwa - skomentował Jarosław Zyskowski.

- Chorwacja to bardzo mocna drużyna. Optymistyczne jest to, że potrafimy się takiej przeciwstawić. To musi być pozytyw, żeby zwodnicy wiedzieli, że nie mogą się wahać. Musi być wszystko na maksa, nie może być wahania się - zaznaczył trener Igor Milicić.

Karol Wasiek, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Łukasz Kolenda: Polakom nie jest łatwo wyjechać [WYWIAD]
Brat gwiazdy wyjaśnia zamieszanie. To dlatego odrzucił ofertę
Amerykanin doczekał się, Andrzej Duda zrobił to!
Josip Sobin: Być w idealnym miejscu [WYWIAD]

Komentarze (1)
avatar
qqryq
26.08.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chorwaci w tym meczu wyglądali, jakby wpadli pozwiedzać starówkę i przed spacerem potrzebowali rozgrzewki. Na dwie minuty przed końcem trener ich poprosił o chwile na II biegu i było po meczu.