PGE Spójnia Stargard zbudowała zupełnie nowy zespół. Z poprzedniego sezonu w składzie pozostali tylko Tomasz Śnieg i Dominik Grudziński. Hitowymi polskimi transferami było pozyskanie Karola Gruszeckiego oraz Krzysztofa Sulimy. Z zagranicznych koszykarzy dobrze prezentują się Shawn Jones i Jordan Mathews.
- Kluczową postacią był Tomek Śnieg, który bardzo prężnie namawiał chłopaków żeby przyszli zagrać razem z nim. Świetnie się wywiązał z roli kapitana. Oczywiście ważną osobą był także trener Machowski, który też dzwonił i bardzo namawiał. Cieszę się, że tutaj mogę być - mówi nam o swojej decyzji Karol Gruszecki.
Siłę zespołu prowadzonego przez trenera Sebastiana Machowskiego trudno ocenić, bo tylko dwa z ośmiu przedsezonowych sparingów rozegrał przeciwko ligowym rywalom. To porażki 82:85 z Anwilem Włocławek i 86:98 z Treflem Sopot na turnieju w Toruniu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: partnerka Milika błyszczała w Paryżu
Pozostałych sześć spotkań to konfrontacje z zagranicznymi przeciwnikami. Zaczęło się od porażki 81:102 z Basketball Löwen Braunschweig. Dzień później było jedyne i dość szczęśliwe zwycięstwo z BG Göttingen 86:85. Rywale mieli 14 punktów przewagi. Druga połowa jednak należała do stargardzkiej drużyny, a zwycięstwo rzutami wolnymi zapewnił Mathews. Po wspomnianym turnieju w Toruniu PGE Spójnia wyjechała na obóz do Belgradu. Tam zmierzyła się z mistrzem Rumunii, U-BT Cluj-Napoca (72:82).
niespodzianką była porażka 70:83 ze Spartakiem Subotica, czyli beniaminkiem serbskiej ekstraklasy. - ciężko mi oceniać drużynę z serbskiej ligi, ponieważ nie znam innych zespołów, więc nie wiem, jak oni będą się plasować u siebie w tabeli. Nie najważniejsze było zwycięstwo w tym spotkaniu, chociaż wiadomo, że walczyliśmy do samego końca. Chcieliśmy przetestować różne ustawienia szczególnie w obronie - analizuje Karol Gruszecki, który pozytywnie ocenia tydzień spędzony w serbskiej stolicy.
- Byliśmy bardzo dobrze i profesjonalnie ugoszczeni. Mamy dużo materiału szkoleniowego. Popracowaliśmy nad naszymi mankamentami. Na pewno wróciliśmy, jako lepsza drużyna - dodaje nowy koszykarz PGE Spójni.
Ostatnim przeciwnikiem był beniaminek easyCredit Basketball Bundesligi, Rostock Seawolves. W Stargardzie goście z Niemiec wygrali 85:77, a w niedzielę zwyciężyli u siebie 105:86. W pierwszych połowach PGE Spójnia prezentowała się dobrze, ale po zmianie stron zdecydowanie dominowali rywale.
- to są tylko sparingi. Graliśmy z bardzo dobrymi drużynami. Tutaj nie liczy się wynik tylko to, jak musieliśmy się zgrać żeby siebie poznać. Niestety mieliśmy dużo błędów w obronie i przy wyprowadzaniu piłki. Musimy na tym się skupić, ponieważ w sezonie będzie taki nacisk przez cały mecz. Ten aspekt musimy poprawić przede wszystkim i myślę, że będzie bardzo dobrze - tłumaczy Krzysztof Sulima.
Pierwszym rywalem PGE Spójni w meczu o ligowe punkty będzie w Hali Orbita WKS Śląsk Wrocław (24 września, godz. 19:30). Później wcale nie będzie łatwiej, bo pięć z siedmiu pierwszych spotkań Energa Basket Ligi stargardzianie rozegrają na wyjazdach. Wizyty w Warszawie, Włocławku, Sopocie i derby z Kingiem Szczecin to wyzwania z najwyższej półki.
- teoretycznie zaczynamy z najmocniejszym przeciwnikiem, bo z mistrzem Polski. Jest to jednak mistrz Polski z poprzedniego sezonu. Ciężko oceniać, jak te zespoły poukładają swoje ekipy. Wszyscy startują od zera. My musimy walczyć o każde kolejne zwycięstwo i myślę, że będziemy na to gotowi - zapewnia Karol Gruszecki.
PGE Spójnia ma jeszcze jedno miejsce dla zagranicznego koszykarza. Na razie największy kłopot stargardzianie mają na rozegraniu. Słabo prezentował się Isiah Brown i nie zmieniają tego jego kilkunastopunktowe zdobycze w niektórych meczach. Kolejne problemy to mała liczba celnych rzutów z dystansu w wykonaniu całej drużyny oraz jednak dość dziurawa defensywa. W każdym przedsezonowym sparingu PGE Spójnia traciła ponad 80 punktów.
Patryk Neumann, WP SportoweFakty
zobacz także: Marcin Gortat: To historyczny wyczyn. Czapki z głów
Koszykarze u ministra sportu. Padły poważne deklaracje