Amerykanin, który niedawno otrzymał polski paszport, Geoffrey Groselle nadal nie wskoczył na taki poziom, jaki w Legii Warszawa oczekiwano, gdy podpisywano z nim lukratywny kontrakt (to najlepiej opłacany zawodnik ligi). Spodziewano się, że 29-letni gracz - tak jak w Zastalu w sezonie 2020/2021 - będzie niemal w każdym meczu gwarantował odpowiednią jakość pod koszami.
Na razie tej jakości - mówiąc delikatnie - nie ma. Koszykarz zawodzi i to mocno. Widzą to też w klubie. Wiemy, że Amerykanin - po przegranym meczu ze Śląskiem Wrocław - został nawet wezwany na rozmowę do siedziby klubu.
Ale na razie te rozmowy za wiele nie pomogły, bo Groselle na sześć rozegranych spotkań i tylko w jednym zanotował podwójną zdobycz punktową (10 pkt z PGE Spójnią)! W PLK jego mecze to: 8, 9, 10 i 4 z Anwilem Włocławek. W Basketball Champions League nie jest lepiej: 6 i 4. Po niedzielnym starciu z Anwilem na Torwarze znów rozgorzała dyskusja na jego temat.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
"Czy nadal zachowuje pan dużą cierpliwość w sprawie Groselle'a, który gra poniżej oczekiwań?" - zapytaliśmy trenera Kamińskiego na pomeczowej konferencji prasowej.
- Oczywiście. Chciałbym odpowiedzieć przewrotnie, ale nie ma sensu wbijać kija w mrowisko. Groselle zagrał 19 minut, ale popełnił pięć fauli, w tym trzy w ataku. W meczu z Galatasaray dostawał piłkę pod kosz i dwa razy skończyło się to faulem w ataku. On bardzo chce, ale swoimi decyzjami sam sobie przeszkadza - wymownie odpowiedział trener Legii Warszawa.
Czy będzie miał więcej szans?
Nie ma co ukrywać, że gra Groselle'a znacząco różni się od tego, jak to wyglądało za czasów jego pobytu w Zielonej Górze. Tam Amerykanin otrzymywał piłkę niemal w każdym posiadaniu. To była centralna postać zielonogórskiego zespołu, trener Żan Tabak tak poukładał puzzle, że to właśnie Groselle był tym najważniejszym elementem.
Bez niego trudno byłoby sobie wyobrazić tę maszynę, która rozbiła m.in. CSKA Moskwa w lidze VTB. W PLK też nie było mocnych na 29-letniego koszykarza. Teraz Amerykanin w Legii spełnia zupełnie inną rolę, bardziej koncentruje się na stawianiu zasłon, mało otrzymuje piłek pod kosz, bo koledzy częściej decydują się na rzuty trzypunktowe.
Liczba rzutów Groselle'a z każdym meczem idzie w dół. Ze Śląskiem było ich 10, z Hapoelem i PGE Spójnią po 7, a z Galatasaray i Anwilem tylko po 4.
"Czy Groselle nie powinien być częściej obsługiwany pod koszami" - dopytywaliśmy szkoleniowca warszawskiej drużyny. Co on na to?
- Zawodnik dostaje tyle piłek, aby miał szansę zagrać i wykończyć coś spod kosza. Ale należy pamiętać, że jeżeli są zawodnicy, którym lepiej idzie i są w lepszej formie, to ich będziemy szukać na boisku. To nie jest tak, że Groselle z racji tego, że dwa lata temu był najlepszym zawodnikiem ligi, teraz będzie dostawał po 20 piłek na mecz - zaznaczył Wojciech Kamiński.
- Bardzo bym chciał, aby Geff wrócił na poziom sprzed dwóch lat. On bardzo ciężko na to pracuje, ale jak widać, potrzeba jeszcze czasu. A, że my jesteśmy cierpliwi, to chyba wszyscy kibice pamiętają po zeszłym sezonie - dodał.
W Warszawie zdają sobie sprawę i podkreślają, że miniony sezon w jego wykonaniu był bardzo nieudany (problemy ze zdrowiem + mała liczba meczów), co ma wpływ na obecną formę. 29-latek minione rozgrywki spędził we Włoszech. Ze swoją drużyną (Fortitudo Bologna) spadł do drugiej klasy rozgrywkowej we Włoszech (A2).
W Legii podają też przykład innego środkowego, Adama Kempa, który w zeszłym sezonie bardzo długo się rozkręcał i dopiero w fazie play-off pokazał najlepsze oblicze. Z Grosellem ma być podobnie, choć ta forma ma przyjść znacznie wcześniej. A nawet musi, jeśli Legia chce awansować do kolejnej fazy w Basketball Champions League. Przed warszawskim zespołem kluczowe spotkania z belgijską Filou Ostenda.
- To trochę podobna sytuacja jak z Adamem Kempem, zaczęło się słabo, ale potem było lepiej. Ja też liczę, że Groselle będzie się rozkręcał i wróci do grania, jakiego go pamiętamy w Zastalu. Prawda jest taka, że im więcej o tym mówimy, to może go bardziej denerwować. Naprawdę ciężko pracuje nad tym, aby grać coraz lepiej i ja to bardzo doceniam - przyznał szkoleniowiec Legii Warszawa.
Należy przypomnieć, że to był najgłośniejszy i... najdroższy transfer tego lata. Amerykanin Geoffrey Groselle, który był gwiazdą Enea Zastalu BC w sezonie 2021/2022, podpisał kontrakt z Legią Warszawa. Pikanterii dodawał fakt, że koszykarz niedawno otrzymał polski paszport i w rozgrywkach Energa Basket Ligi może występować jako "Polak", co miało dawać - także w trakcie spotkań - sporo możliwości trenerowi Kamińskiemu. Jak na razie - z racji kiepskiej formy sportowej - te możliwości są nieco ograniczone, szkoleniowiec Legii musi częściej decydować na Dariusza Wykę (zmiennika Groselle'a).
Kolejny test formy Groselle'a już w najbliższą sobotę. Rywalem warszawskiego zespołu będzie King Szczecin.
Zobacz także:
Tak buduje się zespół w polskiej lidze. Trener odkrywa karty
Mateusz Ponitka: Bez czekania na NBA
Żan Tabak: Polska liga nie jest atrakcyjna
Jest o nim głośno. Polski trener: chcę budować swoją markę