Andrzej Walczak: Jest pan typem podróżnika?
Grzegorz Radwan: Zdecydowanie tak, bardzo lubię podróżować. Do tego stopnia, że nie potrafię wysiedzieć w domu dłużej jak dwa, trzy dniu. Gdy tylko mam okazję staram się zmienić środowisko, by coś zobaczyć lub odwiedzić znajomych.
Pytam, bo Pruszków jest 12 klubem w pańskiej karierze. Czasami zmiany miejsca zamieszkania miały charakter kosmetyczny, ale częściej przeprowadzał się pan na znaczną odległość.
- Najczęściej wszystko wynikało z różnych decyzji wewnątrz klubu. Albo z powodu kiepskiej sytuacji finansowej, albo zmiany wizji budowy zespołu. Jakoś tak wyszło. W Polsce bardzo często zmieniają się trenerzy, a tym samym polityka transferowa. Z tego powodu w poszukiwaniu pracy trzeba zmieniać swojego pracodawcę.
Długo zastanawiał się pan nad wyborem Znicza Basket? W ostatnich latach grał pan w pierwszej lidze w zespołach, które biły się o najwyższe cele w lidze. Tymczasem Pruszków dwa razy z rzędu do ostatniej chwili walczył o utrzymanie.
- Nie ukrywam, że trochę się bałem. Co roku zmieniają się jednak cele w danym klubie, a personalnie skład zespołu wygląda naprawdę dobrze. Zespół stać na naprawdę sporo. Na pewno będziemy walczyć o awans do play-off. Co będzie dalej zobaczymy.
Środkowy Znicza Basket Tomasz Briegmann bardzo przeżył poprzedni sezon, kiedy po raz pierwszy w swojej karierze musiał walczyć o utrzymanie do ostatniego meczu. Rozumiem, że także pan nie wyobraża sobie powtórki sprzed roku?
- Duży wpływ na wybór przeze mnie klubu miał właśnie Tomek. To on nakłaniał mnie na przyjazd do Pruszkowa i podpisanie kontraktu ze Zniczem Basket. Chwalił atmosferę oraz organizację. Ponieważ znamy się od lat, zaufałem mu. Podobnie jak Tomek nie wyobrażam sobie walki o utrzymanie. Zresztą tak samo myślą wszyscy w zespole.
W okresie przygotowawczym Znicz Basket rozegrał 11 spotkań sparingowych. Wygrał 10, a jedynej porażki doznał w meczu z Polonią AZBUD Warszawa. Zespół ma najlepszy bilans z pośród wszystkich drużyn grających w pierwszej lidze, czy zatem forma nie przyszła za wcześnie?
- Widziałem już sporo, dlatego wiem, że po samych spotkaniach sparingowych nie można wyciągać zbyt daleko idących wniosków. W Pruszkowie wszystko jest jednak bardzo dobrze poukładane, a nasza gra z treningu na tydzień wygląda lepiej. Oczywiście część rywali, z którymi graliśmy w sparingach, nie była z najsilniejszymi zespołami. Wszystko to po to, abyśmy mogli się lepiej zgrać, a trener sprawdzić różne ustawienia na boisku. Cieszę się z tych wygranych, bo każde zwycięstwo mobilizuje mnie do dalszej pracy. Wszystko tak naprawdę „wyjdzie” jednak w lidze.
Pruszków zacznie sezon od spotkania z niewygodnymi drużynami. Najpierw na inaugurację ligi zmierzycie się w Zielonej Górze z miejscowym Intermarche Zastalem, a później ciężki mecz z ŁKS Łodź.
- Bardzo cieszę się z takiego rozwiązania. Już na początku rozgrywek będziemy mogli sprawdzić swoją dyspozycję w konfrontacji z liczącymi się w lidze drużynami. Wtedy o naszej grze będę mógł powiedzieć więcej.