Przemysław Frasunkiewicz, trener Anwilu: Presja to przywilej

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Przemysław Frasunkiewicz
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Przemysław Frasunkiewicz

- Każdy zawodnik powinien marzyć o tym, żeby grać w takim miejscu jak Włocławek. Jeśli pojawia się presja, to znaczy, że robisz coś ważnego dla siebie i innych - mówi Przemysław Frasunkiewicz, trener Anwilu Włocławek.

Koszykarze Anwilu Włocławek przegrali ostatnio w FIBA Europe Cup ze Sportingiem Lizbona, ale szybko wrócili na właściwe tory. Włocławianie pewnie pokonali w Hali Mistrzów drużynę Czarnych Słupsk (79:70). Ani przez moment wygrana gospodarzy nie była zagrożona, ci już po pierwszej kwarcie prowadzili różnicą... 21 punktów. To był huraganowy atak ze strony włocławian, którzy wręcz rzucili się na zdezorientowanych słupszczan (8 strat w I kwarcie). Gdy ci doszli do siebie, to... było już po meczu. - To ustawiło losy spotkania, trudno jest później gonić tak klasowy zespół - narzekał po meczu Mantas Cesnauskis, trener słupskiej drużyny.

W odmiennym nastroju był jego vis-a-vis Przemysław Frasunkiewicz, który nie tylko cieszył się ze zwycięstwa w niezłym stylu, ale też z faktu, że udało się - bez poważnej kontuzji - zakończyć maraton meczów ciągnący się od początku października. Od tego czasu włocławianie rozegrali aż 10 meczów (bilans: 4:6), łącząc występy w PLK i w FIBA Europe Cup.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!

Frasunkiewicz - przed meczem - zdecydował się na zmiany w wyjściowym składzie. Miejsce stracili Josip Sobin i Kamil Łączyński, a w ich miejsce pojawili się Dawid Słupiński i Marcin Woroniecki. Ten manewr okazał się świetnym posunięciem, bo obaj byli ważnymi postaciami zespołu od pierwszych minut. Trener Anwilu - na pomeczowej konferencji prasowej (jak zwykle było sporo pytań i barwnych odpowiedzi) - zdradził, dlaczego zdecydował się na takie rozwiązanie.

- Nie był to wstrząs. To była próba przeżycia, rozszerzenia rotacji, zmienienia spacingu, zaatakowania nieco szybciej i dynamicznej w tzw. "drugiej fali". Czasami warto odwrócić te role i "włożyć" dwóch-trzech zawodników do pierwszej piątki, by mieć graczy rezerwowych w meczu od samego początku - podkreślił.

- Mieliśmy bardzo dobrą rotację, nikt nie machał głową i dzięki temu mogliśmy utrzymać intensywność. Każdy gracz musi podchodzić do każdego meczu z takim właśnie nastawieniem. Musimy mieć świadomość, że w żadnych rozgrywkach: PLK czy w FIBA Europe Cup nikt się przed nami nie położy. Trzeba twardo walczyć o swoje. Każdy mecz jest jak walka o przetrwanie - zaznaczył.

Wymowne słowa trenera Anwilu Włocławek

Trener Anwilu zwrócił uwagę, że jego zespół wygrał mecz dzięki bardzo dobrej i agresywnej obronie. Właśnie tak grającej włocławskiej drużyny mamy spodziewać się w kolejnych meczach - już po przerwie reprezentacyjnej. O zaangażowaniu i determinacji gospodarzy najlepiej przekonał się Diante Watkins, który w meczu popełnił aż... 7 strat.

- Naszym planem na mecz było naciskanie na całym boisku Diante Watkinsa, który tak naprawdę był jedynym "ball-handlerem" w zespole Czarnych Słupsk. Każdy zawodnik, który go krył, zrobił świetną robotę, ostatecznie koszykarz popełnił siedem strat - przyznał Frasunkiewicz.

Polski szkoleniowiec zdradził też, w jaki sposób motywował zawodników przed spotkaniem z Czarnymi Słupsk. Hasłem przewodnim było słowo "presja", które - jego zdaniem - to przywilej zawodowych sportowców. Podkreślił, że każdy zawodnik powinien marzyć o tym, żeby grać w takim miejscu jak Włocławek. Nie jest tajemnicą, że to miasto żyje koszykówką na co dzień, niemal każdy wie, kiedy i gdzie gra Anwil. Koszykarze mogą liczyć na wsparcie kibiców w każdym meczu (także wyjazdowych).

- Gdy tylko wyjdę do sklepu, to wszyscy mnie pozdrawiają, pytają, co słychać w zespole. To jest niesamowite - opowiadał kiedyś Jarosław Zyskowski (były zawodnik Anwilu, teraz gracz Trefla), który nazwał Włocławek "mekką polskiej koszykówki".

Frasunkiewicz: Presja to przywilej
Frasunkiewicz: Presja to przywilej

Mecz jest prawdziwym świętem, celebrą, do której fani pieczołowicie przygotowują się. Tworzą oprawy, dekorują halę flagami. Każdy szczegół ma znaczenie, dlatego wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. W trakcie spotkania inne sprawy schodzą na dalszy plan.

Można nawet odnieść takie wrażenie, że w Hali Mistrzów jest jeszcze głośniej, gdy drużynie nie idzie. To właśnie wtedy włocławscy kibice podkręcają tempo i osiągają najwyższe wskaźniki decybeli.

- Uwielbiam mówić o presji. Każdy zawodnik powinien marzyć o tym, żeby grać w takim miejscu jak Włocławek. Kibice nas znakomicie wspierają, tylko się cieszyć z tego, jaką mamy tutaj pracę. Jeśli ktoś to odczuwa jako presję, to nie nadaje do tego sportu. Presja to przywilej. Jeśli ona się pojawia, to znaczy, że robisz coś ważnego dla siebie i innych i powinieneś się cieszyć, że takie coś w ogóle występuje. Te słowa przekazałem ostatnio zawodnikom podczas meetingu - mówił Frasunkiewicz.

- Mamy wyrównany zespół. Jest bardzo solidny, stać go na dobre granie. Czas pracuje na naszą korzyść. Nasza gra będzie coraz lepsza - zadeklarował polski trener.

Anwil - po przerwie reprezentacyjnej - zagra derbowe spotkanie z Twardymi Piernikami Toruń. Będzie to 17 listopada o 17:30 (mecz w Arenie Toruń).

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Prezes Anwilu Włocławek: wzmocnienia tak, ale bez nerwowych ruchów
Paweł Kikowski: Trener nie chciał mnie w zespole
Takiego lidera chcieli. To była droga transakcja
Arciom Parachouski: Staram się o polski paszport

Komentarze (0)