Tak potraktowali obcokrajowca. Ten wychwala klub... i Ponitkę

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Jean Salumu (z piłką)
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Jean Salumu (z piłką)

- Mateusz Ponitka robi wielką karierę, kluby w jego CV robią wrażenie. Nie jestem tym zaskoczony, bo widziałem jego umiejętności i ciężką pracę. To świetny gracz i człowiek - mówi nam Belg Jean Salumu, koszykarz Trefla Sopot.

Wokół Jeana Salumu, który w przeszłości występował w jednym zespole z Mateuszem Ponitką (Telenet Ostenda), było sporo zamieszania przed i w trakcie sezonu Energa Basket Ligi. Belgijski koszykarz przyjechał do Sopotu z kontuzją, która uniemożliwiała mu występy w zespole Trefla. Była próba rehabilitacji, ale finalnie kontrakt zawieszono. Klub umożliwił mu leczenie w Belgii pod okiem zaprzyjaźnionego sztabu medycznego. Trener Żan Tabak za każdym podkreślał, że czeka na powrót belgijskiego obwodowego. Chorwat jest fanem jego umiejętności i nie ukrywa, że chciał z nim współpracować. Już w poprzednich latach próbował go nakłonić do współpracy, teraz w końcu się udało.

Salumu - po terapii w Belgii - wrócił do składu i ma już za sobą cztery spotkania na parkietach PLK. Pokazał się w nich z dobrej strony, za każdym razem przekraczając granicę 10 punktów. Jak sam podkreśla: ma jeszcze sporo do poprawienia w grze defensywnej.

- Jestem wdzięczny klubowi i trenerowi za to, że mogłem przejść rehabilitację w Belgii pod okiem lekarzy, których znam od wielu lat. Nie ukrywam, że po słowach trenera Tabaka, który mówił, że "jestem jego zawodnikiem", czułem, że jeśli coś ustalimy, to będziemy się tego trzymać. I tak też się stało. Klub zachował się bardzo profesjonalnie, wywiązał się ze wszystkich ustaleń. Teraz muszę udowodnić swoją przydatność - mówi Belg Jean Salumu.

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak z pana perspektywy wyglądały ostatnie miesiące?

Jean Salumu, koszykarz Trefla Sopot, kiedyś grał w jednym zespole z Mateuszem Ponitką: Na wstępie chciałbym bardzo podziękować władzom klubu i trenerowi Tabakowi za to, jak mnie potraktowali. Przyjechałem do Sopotu z kontuzją, nie byłem w stanie trenować i grać, ale za każdym razem słyszałem to samo: "cierpliwie na ciebie czekamy, przejdź pełną rehabilitację". Jestem im wdzięczny za to, że mogłem przejść rehabilitację w Belgii pod okiem lekarzy, których znam od wielu lat. Pamiętam, że gdy wyjeżdżałem, trener wziął mnie na rozmowę i powiedział: "wracaj do zdrowia, czekam na ciebie tutaj w Sopocie". Te słowa były dla mnie dużym wsparciem mentalnym. Czułem, że trenerowi bardzo na mnie zależy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

Czy z tyłu głowy była jednak obawa, że klub zrezygnuje i rozwiąże kontrakt?

Taka sytuacja zawsze może pójść w dwie strony, ale po słowach trenera Tabaka, który mówił, że "jestem jego zawodnikiem", czułem, że jeśli coś ustalimy, to będziemy się tego trzymać. I tak też się stało. Klub zachował się bardzo profesjonalnie, wywiązał się ze wszystkich ustaleń, za co jestem bardzo wdzięczny.

Jak to jest wrócić do koszykówki po długiej przerwie?

Nie będę ukrywał, że odczuwałem ogromny głód gry, treningu i rywalizacji. Wszystko się przeciągało, ale starałem się być pozytywny i cały czas wyobrażałem sobie ten moment, gdy będę mógł wrócić na boisko i pokazać się przed polską publicznością. Gdy lekarze dali zielone światło, to szeroko się uśmiechnąłem i pomyślałem: "w końcu!". Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Pamiętam, że przed pierwszym meczem z Sokołem Łańcut, odbyłem tylko jeden trening z drużyną. To było duże wyzwanie, by zapamiętać zagrywki, poznać też kolegów z zespołu.

Prawdę mówiąc w debiucie w ogóle nie było tego widać, że wcześniej odbył pan tylko jeden trening z drużyną. Można było dostrzec sporo odważnych zagrań. Nie bał się pan wchodzić pod kosz czy rzucać z dystansu.

Na tym opiera się moja gra przez całą karierę. Zawsze biorę to, co daje mi obrona. Staram się czytać ustawienia rywali w defensywie. Gdy mam kawałek miejsca na obwodzie, to decyduje się na oddanie rzutu, a gdy rywale są blisko mnie, to staram się penetrować. Tam szukam punktów, ale też potrafię podać piłkę do kolegów. Myślę, że wielu obwodowych zawodników wypowie się w ten sposób. Jedyny element, z którego nie jestem zadowolony to gra w defensywie. Uważam, że stać mnie na dużo więcej. Przez całą karierę byłem znany z tego, że gram agresywnie i twardo w obronie. Wiem, że trener Tabak mocno zwraca na to uwagę. Dużo na ten temat rozmawiamy. Jeszcze nie pokazałem wszystkiego w tym elemencie.

Czy wie pan, że w przeszłości Żan Tabak dwukrotnie próbował pana zatrudnić do swoich zespołów?

Coś na ten temat słyszałem, ale nie wiedziałem, że to była jego trzecia próba. Miło to słyszeć. To o czymś świadczy. Mogę zdradzić, że przed tym sezonem po raz pierwszy rozmawiałem z Żanem Tabakiem. Faktycznie był bardzo mocno zdeterminowany, by pozyskać mnie do zespołu. Dało się to wyczuć w trakcie rozmowy. Dla zawodnika to bardzo ważne.

Belg Jean Salumu grał kiedyś przeciwko Stelmetowi
Belg Jean Salumu grał kiedyś przeciwko Stelmetowi

Przed podpisaniem kontraktu coś pan wiedział na temat polskiej ligi i samego klubu?

Oczywiście! W przeszłości grałem 2-3 mecze przeciwko Stelmetowi Zielona Góra w europejskich rozgrywkach. Byłem wtedy jeszcze młody, więc trochę czasu upłynęło, ale później nieco śledziłem poczynania tego zespołu w innych rozgrywkach. Wiem, że zielonogórzanie grali w BCL i VTB. Pamiętaj jednak o tym, że o Polsce najwięcej opowiedział mi... Mateusz Ponitka, kapitan waszej reprezentacji.

Razem graliście w Telenecie Ostenda. To był dla Mateusza pierwszy klub zagraniczny.

Tak! To było w latach 2013-2015. Złapaliśmy wtedy dobry kontakt, dużo ze sobą rozmawialiśmy na wiele różnych tematów. Mateusz sporo mi opowiadał o Polsce, rozgrywkach i poszczególnych drużynach. Pamiętam, że dużo mówił o zespołach z Trójmiasta. Grał kiedyś w Asseco Prokomie, ma też mieszkanie w Gdyni.

Zrobił wielką karierę w Europie, teraz gra z Panathinaikosem w Eurolidze. Spodziewał się pan tego?

Tak. Już wtedy wiedziałem, że zrobi wielką karierę. Miał wielkie umiejętności, na dodatek widziałem, jak ciężko pracuje każdego dnia. Nazwy klubów w jego CV są imponujące. Wielkie gratulacje dla niego. To super zawodnik i człowiek. Z wielką przyjemnością oglądałem jego występy na EuroBaskecie. Naprawdę pokazał się tam ze świetnej strony. Polska była rewelacją tego turnieju. Gratulacje dla niego i całego zespołu.

Nadal utrzymujecie kontakt?

Czasami wymienimy się wiadomościami, ale ten kontakt nie jest już taki regularny, gdy gra się w jednym zespole. Wtedy rozmawia się codziennie. Ale na pewno jak się spotkamy, to będzie o czym pogadać.

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Show trenera na konferencji. "Zastal nadal mi nie zapłacił"
Ivica Radić: Anwil? To było szaleństwo. Zastal? Idę do sądu
Sporo w niego zainwestowali. W Polsce stał się gwiazdą
Mogli czekać na gwiazdę, kupili go już teraz. "To wyszło przypadkowo"

Komentarze (0)