Trener uciekł spod topora. To oni mu pomogli

WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Milos Mitrović
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Milos Mitrović

Gdy Twarde Pierniki w połowie 3. kwarty przegrywały różnicą 18 punktów, trener Milos Mitrović powoli żegnał się ze swoją posadą. Wiemy, że w przypadku kolejnej porażki zostałby zwolniony. Serb wygrał i nadal pracuje z zespołem.

To mogła być druga zmiana trenera w tym sezonie w rozgrywkach Energa Basket Ligi (pierwsza była w Sokole Łańcut - Marek Łukomski zmienił Radosława Soję). Posada Milosa Mitrovicia wisiała na włosku. Serb przed meczem z PGE Spójnią Stargard doskonale zdawał sobie sprawę, że jeśli przegra, to pożegna się ze stanowiskiem pierwszego trenera w Twardych Piernikach Toruń.

Wiemy, że agenci podsyłali już prezesowi Piotrowi Barańskiemu kandydatury nowych szkoleniowców, którzy byliby gotowi przejąć toruńską drużynę. Szef klubu gdy widział, co dzieje się w połowie 3. kwarty, zaczął je w głowie dokładnie analizować. Nic bowiem nie wskazywało na to, że drużyna - pod wodzą Mitrovicia - obroni się i wyjdzie zwycięsko z tego starcia. A jednak!

Od stanu 73:58 dla PGE Spójni Stargard torunianie włączyli znacznie wyższy bieg i pokazali, że są w stanie w tym zestawie personalnym grać koszykówkę jakościową na poziomie Energa Basket Ligi. Bardzo dobre minuty rozgrywali Szymon Janczak, Kacper Gordon, a klasą samą w sobie był Serb Vasa Pusica, który niedawno dołączył do zespołu. 27-latek zagrał wybitnie, zdobył 28 punktów, trafiając 7 z 12 rzutów z gry i 10/11 z linii rzutów wolnych. Do tego dołożył 4 asysty i 4 zbiórki. Pokazał, że warto było po niego sięgnąć.

ZOBACZ WIDEO: "To może być przekleństwem Argentyny". Zobacz porównanie tych dwóch gwiazd mundialu

W końcówce ważne punkty dorzucił też Amerykanin Sterling Gibbs, a trener Mitrović z kolei podkreśla, że ogromną rolę w tym zwycięstwie odegrał Aaron Cel, kapitan, który w tym meczu... zagrał na własne życzenie. Były reprezentant Polski zmagał się z urazem nogi, ale powiedział jasno: "trenerze, gram, chcę pomóc drużynie".

- Spadł mi i zawodnikom duży kamień z serca. Zespół pokazał, że jesteśmy razem, Aaron Cel zagrał z kontuzją, walczył, biegał przez prawie 30 minut. Wszyscy pokazali, że stoją za swoim trenerem i im bardzo zależy na dalszej współpracy. To mnie bardzo cieszy. Chcemy, żeby to był nowy początek dla naszej drużyny - mówi Milos Mitrović.

Serb nie ukrywa, że kluczem do zwycięstwa w niedzielnym spotkaniu było zneutralizowanie ofensywnych poczynań Courtneya Fortsona, Amerykanina, który od niedawna jest gwiazdą PGE Spójni Stargard. Okazuje się, że koszykarz mógł... wylądować w Toruniu! Serbski szkoleniowiec dokładnie analizował jego grę, nawet odbył z nim rozmowę nt. ewentualnego transferu. Ostatecznie nic z tego nie wyszło. Fortson w niedzielę zaliczył kolejne double-double w sezonie, zdobywając 19 punktów i 11 asyst. Miał też 8 zbiórek.

Drugie zwycięstwo Twardych Pierników w sezonie
Drugie zwycięstwo Twardych Pierników w sezonie

- Fortsona znaliśmy bardzo dobrze, bo oglądaliśmy jego grę, chcieliśmy go ściągnąć do Torunia. Niestety tego nie udało się zrealizować. Myślę, że plan całkiem nieźle zrealizowaliśmy. Chcieliśmy, by nie miał łatwo przez całe swoje spotkanie. Spodziewaliśmy się, że swoje punkty zdobędzie, ale nie chcieliśmy, by kreował swoich kolegów i to w końcówce się udało. To wtedy zrobiliśmy największą różnicą - ocenia Milos Mitrović.

- To zwycięstwo pokazuje, że jesteśmy w stanie wygrywać w tej lidze. Źle zaczęliśmy sezon, ale nie odczuwam żadnego strachu z powodu ewentualnego spadku. Idziemy mecz po meczu. Nie wybiegamy myślami co będziemy za 2-3 miesiące. Najważniejsze jest kolejne spotkanie - podkreśla kapitan Aaron Cel.

Brak wsparcia kibiców

Serbski szkoleniowiec mówi także o kibicach, bo tych w Arenie Toruń podczas ostatniego spotkania było znacznie mniej niż zwykle. Po raz pierwszy w tym sezonie frekwencja nie przekroczyła tysiąca osób (992). Warto dodać, że przed samym meczem Klub Kibica poinformował, że rezygnuje tym razem ze zorganizowanego dopingu. To protest przeciwko ciągłym porażkom i słabej grze zespołu. Wydano nawet krótkie oświadczenie w tej sprawie.

"Wszyscy zdajemy sobie sprawę z obecnej sytuacji naszego klubu, która naszym zdaniem wynika z błędnie podejmowanych decyzji. Uważamy, że jako kibice mamy prawo wyrazić swoje stanowisko" - napisali.

I faktycznie nie było zorganizowanego dopingu, przyśpiewek czy flag, a najgłośniejsi w hali... byli kibice gości.

- Chcę pogratulować prawdziwym kibicom, którzy nas wspierali. Rozumiem frustrację, rozumiem, że wszyscy chcemy wygrywać, ale należy zwrócić uwagę na realia. O tym też ostatnio mówił Aaron Cel. Jesteśmy jedną drużyną. Jak nie wspierasz jednej osoby, to nie wspierasz całego zespołu. Proszę teraz tych ludzi, aby przyszli na nasze mecze. Kto nie chce, niech nie kibicuje, ale niech nie robi też nam problemów - komentuje Mitrović.

Torunianie odnieśli drugą wygraną w tym sezonie i mają taki sam bilans (2:9) jak Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz. Kolejne spotkanie Twarde Pierniki zagrają na wyjeździe z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Na pewno na ławce toruńskiej pozostanie Milos Mitrović, być może niedługo drużynę wzmocni kolejny obcokrajowiec. Są takie plany.

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty



Zobacz także:
Bójka w barze i jazda pod prąd. Teraz mógł trafić do Polski
Ivica Radić: Anwil? To było szaleństwo. Zastal? Idę do sądu
Sporo w niego zainwestowali. W Polsce stał się gwiazdą
Cesnauskis: Liga jest zwariowana. Schenk? Pasuje na przywódcę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty