Dwa transfery, które odmieniły GTK. "Rowland? Też mieliśmy obawy"

Tauron GTK Gliwice to w połowie sezonu zupełnie inna drużyna w porównaniu z początkiem rozgrywek. Wpływ na to miały dwa transfery. Maros Kovacik zdradza, dlaczego i jak do klubu trafili Malachi Richardson i Earl Rowland.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Earl Rowland i Malachi Richardson WP SportoweFakty / Earl Rowland i Malachi Richardson
Pierwszą rundę Energa Basket Ligi ekipa Tauron GTK Gliwice zakończyła dwoma zwycięstwami pod rząd (bilans 6:9), co dało pozytywny impuls przed serią rewanżów.

W trakcie jej trwania w drużynie doszło do ważnych, a śmiało można nawet powiedzieć, że kluczowych zmian. Najpierw pojawił się nowy rozgrywający, potem łowca punktów.

Maros Kovacik w trakcie sezonu mówił niejednokrotnie, że GTK aby wygrywać, musi zatrzymać rywali poniżej granicy 80 punktów. I faktycznie długo tak to wyglądało. Jego zespół pierwszych pięć zwycięstw odniósł tracąc kolejno 49, 59, 68, 61 i ponownie 49 "oczek".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tajskie wakacje byłego gwiazdora

Zmieniło się to dopiero w starciu z ekipą Arriva Twarde Pierniki Toruń, które wygrali 90:85. Dodanie do składu Earla Rowlanda, a przede wszystkim Malachi Richardsona ma sprawić, że tak będzie częściej.

- Trzeba powiedzieć, że tego oczekujemy. Malachi Richardson pokazał po co tutaj jest. Nie ma jeszcze takiej formy, jakiej byśmy chcieli, ale z treningu na trening wygląda lepiej - mówi nam Kovacik.

Ten liczy, że z Richardsonem jego zespół będzie zdobywał więcej punktów, a on sam "dołoży" też kilka "trójek", co ma dać "ekstra punkty, których drużyna potrzebuje".

Malachi Richardson


Jak to w ogóle się stało, że 27-letni Amerykanin znalazł się w Gliwicach? Zawodnik, który w poprzednim sezonie bronił barw Kinga Szczecin miał też inne oferty z EBL "na stole", ale to GTK wykazało największą determinację.

- Myśmy go chcieli już miesiąc wcześniej. Nie był jednak jeszcze zdecydowany, czy chce już grać. Były też pewne kwestie finansowe do uzgodnienia, ale ja byłem z nim cały czas w kontakcie - tłumaczy Kovacik.

Richardson wpisywał się idealnie w profil gracza, jakiego szukał. - To dokładnie taki zawodnik, jakiego nam brakowało. "Iso player", który może zdobyć punkty albo je wykreować bez tego, że mu ktoś pomoże - wyjaśnił.
W porównaniu z tym, jak wyglądał w ekipie Kinga, tym razem przyleciało go "trochę więcej". - Przyjechał mając z cztery kilogramy więcej w porównaniu z poprzednim sezonem. Sam powiedział, że budował masę, co widać, bo nie ma problemu z bronieniem zawodnika na pozycji silnego skrzydłowego - słyszymy od Kovacika.

Ile potrzeba, żeby wrócił do właściwej formy fizycznej? - Dobrze trenuje, nie ma z nim żadnego problemu. Czy już na MKS będzie w topowej formie? Zobaczymy. Na pewno z każdym dniem jest lepiej - kończy jego wątek słowacki szkoleniowiec.

Earl Rowland


To jednak nie transfer Richardsona wywołał najwięcej komentarzy i nie on ma największy wpływ na grę Tauron GTK. Tutaj bez dwóch zdań trzeba wstawić zupełnie inne nazwisko. Wspomniany na początku Rowland to postać klucz.

W sezon gliwiczanie weszli na pozycji rozgrywającego z Troy'em Franklinem. Ten okazał się jednak pomyłką. Poszukiwania nowego generała zaprowadziły sztab po 39-latka. I właśnie wiek amerykańskiego zawodnika wzbudzał dużo emocji. Czy sobie poradzi? Czy da radę?

No to spójrzmy w statystyki. Rowland spędza średnio na parkiecie 31 minut (!) notując w tym czasie 14,7 punktu, 7,3 asysty, 4,7 zbiórki i 1,3 przechwytu. Trafia 44 procent rzutów z gry.

- Nikt przed tym, nim tu przyszedł, nie wierzył. Mieliśmy trochę obaw, jak wszyscy, ale on zgodził się na czterodniowy try-out. To nam zmniejszyło ryzyko, ale on od razu nam pokazał, jakim jest zawodnikiem - wspomina Kovacik.

Jak teraz - po niespełna trzech miesiącach i 12 meczach - ocenia jego osobę? - Tą szansę, jaką mu daliśmy, dzisiaj spłaca swoim doświadczeniem i tym, jak gra - stwierdził szkoleniowiec. - Jedna sprawa to to, co robi na boisku, ale tak samo dużo robi poza nim. Świetny człowiek, świetny koszykarz.

Kovacik tłumaczy, że cyferki i to, co widać na boisku, to jedna strona medalu. - To jest tak, że każdy patrzy jak on punktuje i pod tym względem jest liderem. Nie. Przede wszystkim jest liderem mentalnym. Jest człowiekiem, który cały czas z kimś rozmawia - przed, w trakcie, po treningu. Ma ogromne doświadczenia z topowych lig - mówi Kovacik.

"Wiek to tylko liczba" - to hasło doskonale pasuje do Rowlanda. Kovacik zdawał sobie sprawę z tego, jakiego gracza bierze. - Wiadomo, że nie można oczekiwać od zawodnika, który ma 39 lat tego, że będzie wszystko robił, jak chłopak 20-letni. My tego nie oczekujemy - wyjaśnił.

- On dużo rzeczy robi na podstawie doświadczenia. Co ciekawe nie mówi za dużo, ale gdy coś powie, to ma to sens. Zawodnicy to czują. To człowiek, który przyciąga do siebie zawodników, a oni mu wierzą - zakończył Kovacik.

Przed Tauron GTK początek rundy rewanżowej. Już w sobotę 14 stycznia (godz. 19:00) gliwiczan czeka prestiżowy, bo derbowy pojedynek z MKS-em Dąbrowa Górnicza.




Zobacz także:
To największa rewelacja ligi. Ważne słowa o transferach
Polak najlepszym zbierającym ligi tajwańskiej. Gra w drużynie z byłą gwiazdą NBA

Spodziewałeś się tak dobrej dyspozycji w PLK Earla Rowlanda?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×