Szalony mecz Lakers i pierwsze triple-double LeBrona w tym sezonie!

Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: LeBron James
Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: LeBron James

Los Angeles Lakers potrzebują zwycięstw jak tlenu. Odnieśli właśnie bardzo cenny sukces, triumfując w słynnej hali Madison Square Garden 129:123. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.

Całe koszykarskie środowisko już teraz żyje tym, że LeBron James wkrótce prześcignie Kareema Abdul-Jabbara i zostanie najlepszym strzelcem wszech czasów. Brakuje mu do tego w tym momencie zaledwie 89 punktów. Ale lider Los Angeles Lakers ma też inne rzeczy na głowie, między innymi prowadzenie "Jeziorowców" do zwycięstw. I to właśnie zrobił we wtorek.

James rzucił 28 "oczek", miał ponadto 10 zbiórek i 11 asyst, co dało mu pierwsze triple-double w tym sezonie, a jego Lakers pokonali New York Knicks 129:123 w Madison Square Garden, odnosząc 24. triumf w tym sezonie.

- Nie zdobyłem tych wszystkich punktów, myśląc o rekordzie czy o tym, ile mi do czego brakuje. Gram po prostu w koszykówkę. Doceniam tę możliwość każdego wieczoru i staram się robić wszystko, aby zapewnić swojej drużynie korzystny wynik. Skupiam się na oddawaniu celnych rzutów, zbiórkach, asystach i defensywie - mówił w rozmowie z mediami lider "Jeziorowców".

ZOBACZ WIDEO: Zawrzało po transferze do FAME. Prezes odpowiada na zarzuty i mówi o przyszłości FEN-u

Knicks za sprawą popisów Jalena Brunsona, który wywalczył w tym spotkaniu 37 punktów, udało się doprowadzić do dogrywki. Gospodarze zamknęli regulaminowy czas gry zrywem 6-0. Dodatkowa odsłona należała jednak do Lakers. Gracze Darvina Hama szybko wyszli na prowadzenie 125:118 i potwierdzili swoją wyższość.

Gwiazdor Milwaukee Bucks, Giannis Antetokounmpo nie zwalnia tempa. Grek tym razem zapisał przy swoim nazwisku 34 "oczka" i 18 zbiórek, trafiając 14 na 24 oddane rzuty z pola, a drużyna z Wisconsin pokonała Charlotte Hornets 124:115. To piąty z rzędu, a już 34. sukces Bucks w tym sezonie.

Dużym problemem Chicago Bulls w tym sezonie jest to, że nie potrafią utrzymać wypracowanej przewagi. Tak było też tym razem w starciu z Los Angeles Clippers. Gospodarze prowadzili w drugiej kwarcie 46:27, ale do przerwy było tylko 58:54.

Clippers po zmianie stron zwiększyli obroty i prowadzeni przez duet Kawhi Leonard - Paul George pokonali Bulls 108:103. Ten pierwszy zdobył 33 punkty, a George miał 16 "oczek" oraz 10 zbiórek. Bulls popełnili aż 20 strat i na nic zdał się im fakt, że trafili 50-proc. rzutów za trzy (12/24). Clippers wygrali pomimo zaledwie 40-proc. skuteczności w próbach z pola (37/93).

Wyniki:

Cleveland Cavaliers - Miami Heat 97:100 (26:24, 26:31, 27:24, 18:21)
(Mobley 19, Mitchell 16, Garland 16 - Butler 23, Herro 18, Martin 18, Adebayo 18)

New York Knicks - Los Angeles Lakers 123:123 po dogrywce (24:29, 29:23, 30:34, 31:28, 9:15)
(Brunson 37, Randle 23, Quickley 19 - James 28, Davis 27, Hachimura 19)

Chicago Bulls - Los Angeles Clippers 103:108 (32:20, 26:34, 26:31, 19:23)
(Vucevic 23, DeRozan 20, LaVine 18 - Leonard 33, Powell 27, George 16)

Milwaukee Bucks - Charlotte Hornets 124:115 (34:27, 30:37, 33:26, 27:25)
(Antetokounmpo 34, Middleton 18, Holiday 15 - Ball 27, Rozier 20, Hayward 16)

Denver Nuggets - New Orleans Pelicans 122:113 (31:35, 26:25, 36:24, 29:29)
(Murray 32, Jokić 26, Gordon 15, Caldwell-Pope 15 - Jones 21, McCollum 21, Ingram 16)

Czytaj także: Aaron Cel: Łatwiej walczyć o złoto niż o utrzymanie [WYWIAD]
Co działo się w Paryżu. Tak wyglądał dzień z NBA

Komentarze (0)