Bulls przełamali się w wielkim stylu. Rozbili Nets różnicą 44 punktów!

Jak się przełamać, to właśnie w takim stylu. Chicago Bulls w piątek przerwali pasmo sześciu porażek, pokonując na własnym parkiecie Brooklyn Nets aż 131:87.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
Koszykarze podczas meczu Chicago Bulls - Brooklyn Nets Getty Images / Michael Reaves / Na zdjęciu: Koszykarze podczas meczu Chicago Bulls - Brooklyn Nets.
Jeśli walcząca o awans do fazy play-off drużyna z Chicago czegoś potrzebowała, to właśnie takiego zwycięstwa. Bulls wrócili po Weekendzie Gwiazd i było widać u nich powiew świeżości. Jeszcze nikt nie zatrzymał w tym sezonie Nets na poziomie poniżej 90 zdobytych punktów. Aż do teraz.

Bulls w piątek rozbili ekipę z Brooklynu aż 131:87, przerywając pasmo sześciu porażek. Gospodarze już do przerwy prowadzili 63:29, aby w trzeciej kwarcie ostatecznie potwierdzić swoją wyższość. Wygrali tę odsłonę 34:22.

Świetnie dysponowany Zach LaVine rzucił 32 punkty, trafiając 12 na 17 oddanych rzutów z pola. Patrick Williams i DeMar DeRozan wywalczyli po 17 "oczek".

Udany debiut w nowym zespole zaliczył Patrick Beverley. Był to dla niego wyjątkowy moment, rozgrywający urodził się w Chicago, kibice przywitali go bardzo ciepło. 34-latek od razu pojawił się w wyjściowej piątce Bulls i w 22 minuty, które spędził na parkiecie, uzbierał cenne osiem punktów, pięć zbiórek i cztery asysty.

- Jego rozmowy są naprawdę podnoszące na duchu, pozytywne i inspirujące. Nie ma w nim żadnej negatywności. Jest zawodnikiem, który jeśli trafi do konkretnego gracza, podnosi go na duchu - mówił o Beverleyu w rozmowie z mediami trener "Byków", Billy Donovan.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szałowa kreacja Sereny Williams. Fani zachwyceni

Gospodarze uzyskali aż 57-proc. skuteczności w rzutach z pola, popełnili ponadto tylko dziewięć strat. Był to czwarty bezpośredni mecz tych drużyn w tym sezonie zasadniczym i trzeci triumf Bulls.

Przed Nets ciekawy okres. Po tym, jak klub wymienił Kevina Duranta i Kyriego Irvinga, są zupełnie nowym zespołem. Jak na razie z bilansem 34-25 plasują się na wysokim piątym miejscu w Konferencji Wschodniej.

New York Knicks odnieśli w piątek bardzo cenne wyjazdowe zwycięstwo, odrabiając 19 punktów straty z pierwszej połowy i triumfując w stolicy Stanów Zjednoczonych 115:109. Nie byłoby ono możliwe bez udziału kapitalnego Juliusa Randle'a.

28-latek zapisał przy swoim nazwisku aż 46 punktów (16/29 z gry, 7/14 za trzy). Knicks od remisu 109:109, zamknęli mecz zrywem 6-0. Jalen Brunson trafił trudny rzut za dwa na 42 sekundy przed końcem spotkania, a następnie Randle wypatrzył pod koszem Mitchella Robinsona, który trafiając 11 sekund przed końcem, zadał rywalom decydujący cios.

- Staram się być po prostu agresywny na parkiecie, stwarzać zagrożenie w ataku. To taki czas w roku, kiedy trzeba być skupionym i zdeterminowanym - tłumaczył w rozmowie z mediami Randle, którego drużyna legitymuje się w tym momencie bilansem 34-27. - To dla nas wielkie zwycięstwo. Potrzebowaliśmy go - dodawał skrzydłowy.

Kto zatrzyma Milwaukee Bucks? Ta sztuka nie udała się w piątek Miami Heat, u których zadebiutował Kevin Love. Nie był to wymarzony pierwszy mecz w nowym zespole. Podkoszowy nie zdobył nawet punktu, zebrał osiem piłek, ale co najważniejsze, jego drużyna doznała porażki.

Bucks nawet bez Giannisa Antetokounmpo, który spędził na parkiecie tylko siedem minut, po czym zgłosił problemy z kolanem i udał się do szatni, pokonali Heat 128:99, odnosząc trzynaste z rzędu, a w sumie już 42. zwycięstwo w tym sezonie. Jrue Holiday miał 24 punkty i siedem asyst, a Bobby Portis w 22 minuty skompletował double-double (18 punktów, 11 zbiórek).

Randle był w piątek kapitalnie dysponowany:

Beverley zadebiutował w Bulls:

Wyniki:

Washington Wizards - New York Knicks 109:115 (38:27, 26:33, 24:29, 21:26)
(Kuzma 23, Porzingis 23, Beal 16 - Randle 46, Quickley 16, Barrett 14)

Atlanta Hawks - Cleveland Cavaliers 136:119 (32:23, 49:34, 27:26, 28:36)
(Young 34, Murray 25, Bey 19 - Garland 33, Mitchell 19, Allen 14)

Milwaukee Bucks - Miami Heat 128:99 (42:32, 31:24, 22:18, 33:25)
(Holiday 24, Portis 18, Lopez 17 - Butler 23, Adebayo 18, Higsmith 17)

Minnesota Timberwolves - Charlotte Hornets 113:121 (32:37, 32:35, 25:24, 24:25)
(Edwards 29, Gobert 17, Reid 16 - Ball 32, Hayward 27, Washington 20)

Chicago Bulls - Brooklyn Nets 131:87 (33:18, 30:11, 34:22, 34:36)
(LaVine 32, DeRozan 17, Williams 17 - Thomas 22, Curry 19, Bridges 13)

Golden State Warriors - Houston Rockets 116:101 (26:26, 40:23, 20:28, 30:24)
(Thompson 42, DiVincenzo 15, Poole 15 - Martin Jr. 22, Washington 15, Tate 14)

Phoenix Suns - Oklahoma City Thunder 124:115 (29:30, 36:30, 29:27, 30:28)
(Booker 25, Paul 16, Okogie 15 - Joe 28, J. Williams 22, Dort 17)

Los Angeles Clippers - Sacramento Kings 175:176 po dwóch dogrywkach (40:40, 40:36, 37:34, 36:43, 11:11, 11:12)
(Leonard 44, George 34, Powell 24 - Monk 45, Fox 42, Sabonis 20)

Czytaj także:
Chicago Bulls walczą o play-offy, jest wzmocnienie
Trener stanowczo o Meczu Gwiazd NBA. Ostre słowa

Czy Bulls awansują w tym sezonie do fazy play-off?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×