Rewanż za sparing - zapowiedź meczu Anwil Włocławek - Trefl Sopot

Trefl Sopot przyjeżdża do Włocławka opromieniony sukcesem w postaci zwycięstwa nad Energą Czarnymi, podczas gdy Anwil przystąpi do meczu w równie dobrych nastrojach po wywiezieniu dwóch punktów z Warszawy. Faworytem z racji miejsca spotkania jest Anwil, lecz Trefl nie tak dawno pokazał swoje możliwości, pokonując podopiecznych Igora Griszczuka w turnieju Kasztelan Basketball Cup 2009.

Różnicą pięciu oczek, 90:85, pokonali podopieczni Karlisa Muiznieksa Anwil Włocławek w pierwszym dniu Kasztelan Basketball Cup 2009. Sopocianie zaprezentowali się bardzo dobrze zwłaszcza w trzeciej kwarcie, kiedy to odjechali przeciwnikom na jedenaście punktów. Świetny mecz rozegrała wówczas para wysokich w ekipie Trefla, Saulius Kuzminskas - Lawrence Kinnard, którzy do spółki uzyskali 36 punktów. - O tamtej grze powinniśmy jednak jak najszybciej zapomnieć. Takie mecze nie mówią nic i wynik jest sprawą drugorzędną. Sporo zmieniło się od tego czasu - mówi Litwin specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl.

Nieco odmienne spojrzenie na spotkanie sprzed kilku dni mają włocławianie. Mike Trimboli, rezerwowy rozgrywający Anwilu pozwolił sobie nawet na stwierdzenie, że środowa potyczka będzie swoistym rodzajem wendetty za poprzednią porażkę. - My nie tylko traktujemy, ale wręcz musimy traktować ten pojedynek jako zemstę. Jesteśmy to winni fanom za tą bezsensowną porażkę sprzed kilku dni. Na pewno podejdziemy do tego meczu bardziej skoncentrowani i nie tak rozluźnieni jako ostatnio - zapowiada dla portalu SportoweFakty.pl Amerykanin, który póki co pracuje jeszcze na kredyt zaufania sztabu szkoleniowego, jak i fanów Anwilu. Kolejna okazja zatem tuż przed nim.

Na czym powinni skupić się włocławianie by dwa punkty pozostały we Włocławku? Przede wszystkim muszą postarać się by jak najmniej przestrzeni pod koszem mieli wspomniani dwaj wysocy, Kinnard i Kuzminskas. Amerykanin nie pokazał się z dobrej strony w 1. kolejce przeciwko Enerdze Czarnym, lecz w meczach przedsezonowych imponował atletyzmem i walką po obu stronach parkietu. Litwin z kolei odkąd tylko przybył do Sopotu, stał się liderem zespołu, zachwycając szerokim wachlarzem umiejętności.

Wysokich Anwilu czeka zatem nie lada zadanie powstrzymania duetu Trefla. Problem w tym, że Alex Dunn potrzebuje jeszcze trochę czasu na dojście do pełni formy (mimo double-double przeciwko Polonii 2011), Nikola Jovanović i Wojciech Barycz częściej uciekają na obwód, a Rashard Sullivan pozostaje zagadką. Amerykanin imponuje skocznością, lecz jego styl gry ma niewiele wspólnego z wyszkoleniem technicznym. Jest zupełnym przeciwieństwem Kuzminskasa, który wytrenowany został przez znakomitą szkołę litewską.

- Zneutralizowanie wysokich to nie tylko zadanie Rasharda czy Alexa. Skrzydłowi i niscy gracze muszą im pomagać, wywierać presję na podających Trefla, by ci nie mogli im dostarczyć piłki pod kosz - stwierdza Trimboli. - Z ostatniego spotkania pamiętam, że Anwil ma naprawdę silny zespół, ale wystarczy nie dopuszczać ich do rzutów z dystansu, by wybić ich z rytmu i sprawić, że oddadzą nam kontrolę na parkiecie - mówi z kolei Kinnard. Trener Igor Griszczuk (do czego zdążył już przyzwyczaić) skonstruował swój zespół w ten sposób, by większość koszykarzy umiała zdobywać punkty z daleka. Poza wspomnianym Jovanoviciem w składzie jest przecież bohater ostatniego spotkania z Polonią 2011 Mujo Tuljković (26 oczek i pięć trójek) oraz, a właściwie przede wszystkim, Andrzej Pluta, więc amerykański skrzydłowy Trefla nie mija się za bardzo z prawdą.

Pasjonująco zapowiada się również starcie dwóch reprezentacyjnych rozgrywających: Krzysztofa Szubargi i Iwo Kitzingera. Obaj początek sezonu mieli udany. Podstawowy playmaker kadry, choć nie zdobył wielu punktów przeciwko warszawskiej drużynie, rozdał aż 10 asyst i miał sześć zbiórek, mądrze kierując grą Anwilu. Kitzinger z kolei rzucił 11 oczek przeciwko słupszczanom (5/6 z gry), zdobywając punkty w ważnych momentach. Ponadto zaprezentował się o wiele lepiej jako kreujący akcje zespołu, niż nominalnie pierwszy rozgrywający Trefla - Cliff Hawkins.

- Po meczu w turnieju przedsezonowym wiemy, że oni są w stanie nas pokonać, więc będziemy zmotywowani i przygotowani na wszelkie okoliczności, a przede wszystkim wyjdziemy na parkiet z nastawieniem na walkę o każdą piłkę - wyjaśnia Trimboli. - Będziemy chcieli zagrać po prostu bardzo dobry mecz i dać z siebie więcej niż 100 procent. Zrobimy wszystko, by dwa punkty pojechały nad morze - kontruje Kuzminskas. Faworytem meczu jest Anwil ze względu na to, że gra u siebie oraz fakt, że sopocianie w 1. kolejce PLK zaprezentowali się na poziomie drużyny pierwszoligowej. Obie drużyny nie są jednak w szczytowej formie, a Trefl już udowodnił, że potrafi wygrywać we Włocławku, więc wynik pozostaje sprawą otwartą.

Mecz odbędzie się w środę o godzinie 18.00 w Hali Mistrzów. Bilet do nabycia w kasach klubowych w cenie 15 i 20 złotych.

Komentarze (0)