Fatalne wieści z obozu mistrza Polski. "My się już z tym de facto pogodziliśmy"

WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: koszykarki BC Polkowice
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: koszykarki BC Polkowice

- Myślę, że dużo zespołów gdzieś tam delikatnie nas przestało doceniać - mówi nam Karol Kowalewski, trener BC Polkowice. Mistrz Polski stracił - i to do końca sezonu - bardzo ważną postać. Nadal jest jednak mocny, co pokazał w Suzuki Pucharze Polski.

- My się już de facto trochę pogodziliśmy się z tym co się stało. Był to nieszczęśliwy wypadek w domu, więc taka kontuzja boli - mówi nam Karol Kowalewski.

Wielki pech dopadł Stephanie Mavunga i BC Polkowice. Zawodniczka miała nieszczęśliwy wypadek w domowej kuchni. Efekt? Kontuzja barku, operacja i koniec sezonu.

Notowała w nim średnio 17,5 punktu oraz 9,7 zbiórki. Została wybrana MVP grudnia w Eurolidze koszykarek.

Mavunga była podkoszową ostoją "Pomarańczowych". Jedną z głównych opcji w ofensywie trenera Kowalewskiego. Ten po wszystkim miał nie lada problem. Czasu - pomimo posiadanych funduszy - na zmianę już nie było, bo wszystko stało się po zamknięciu okienka transferowego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szałowa kreacja Sereny Williams. Fani zachwyceni

Sztab szkoleniowy został postawiony pod ścianą. - Musieliśmy pewne rzeczy zmienić, przemodelowaliśmy trochę system, gramy zupełnie inny basket w ataku, a w egzekucji defensywy to możemy być nawet delikatnie lepsi - ocenia Kowalewski.

Pierwsze zmiany było widać już podczas Suzuki Pucharu Polski, gdzie "Pomarańczowe" obroniły trofeum gromiąc w finale zespół PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski 94:68. Taki wynik w starciu przeciwko liderowi Energa Basket Ligi Kobiet budzi szacunek.

- Chyba nikt się nie spodziewał, że finał może mieć taki przebieg. Nie ukrywajmy, zespół z Gorzowa Wielkopolskiego gra mega dobrze w tym sezonie, trzeba to docenić. Są na pierwszym miejscu i to nie przypadek - wyjaśnił Kowalewski.

Dodać też należy, że brak Mavungi to nie jedyny brak w kadrze "Pomarańczowych". Od ponad trzech miesięcy w grze nie ma też Sasy Cado - powrót Serbki ma jednak nastąpić już niebawem.

- Myślę, że dużo zespołów gdzieś tam delikatnie nas przestało doceniać po tym, jak mamy te swoje problemy, ale co ja mogę powiedzieć... - przyznał szkoleniowiec mistrzyń Polski. - Trochę rzeczy zmieniliśmy. Uważam, że dalej jesteśmy groźni. Na pewno znajdziemy swoje przewagi i nadal chcemy walczyć o tytuł.

- Na pewno zmieniły się role w zespole i myślę, że ten finał Pucharu Polski pokazał, że dziewczyny te zmiany udźwignęły. Można się z tego tylko cieszyć - dodał.

Patrząc na finałowe starcie z gorzowiankami trzeba powiedzieć, że słowo "udźwignęły" to mało... - Chcieliśmy zrobić wszystko żeby dobrze zacząć i potem nie dać rywalkom wrócić do gry. To się udało - wyjaśnił Kowalewski.

- Byliśmy tak nakręceni, że mieliśmy tylko jeden cel: zagrać mega dobry mecz i to się udało - zakończył.

Zobacz także:
Chcieli go już dwa lata temu. Teraz odmówił Rosjanom. "Tam mógł zarobić więcej"
Spurs przerwali pasmo porażek! Wszechstronny Sochan

Źródło artykułu: WP SportoweFakty