21-latek trafił do NBA wybrany w tym samym drafcie, co reprezentant Polski, Jeremy Sochan. Detroit Pistons postawili na niego z piątym numerem (Spurs wybrali Sochana z dziewiątym). Jaden Ivey w sowim debiutanckim sezonie na parkietach NBA pokazuje się z dobrej strony, ale w środę popełnił fatalny błąd.
Chodzi o sytuację z końcówki meczu. Pistons odrobili 21 punktów straty do Bulls. Mieli piłkę przy wyniku 112:114 i niespełna dziesięciu sekundach do końca. Ivey wybijał ją zza linii bocznej.
Planowa przez Pistons zagrywka nie powiodła się. Czas uciekał (gracz ma 5 sekund na wyprowadzenie piłki z autu). Bojan Bogdanović zbiegł do środka boiska i uwolnił się od obrońcy, czekając na podanie, ale rozgrywający nie zdecydował się oddać mu piłki. Postanowił za to poprosić o przerwę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
Przerwę, której jak się szybko okazało, Pistons już nie mieli.
Oznaczało to automatycznie faul techniczny, rzut wolny i piłkę dla Bulls. Trafił go Zach LaVine, a następnie drużyna z Detroit zmuszona była wysłać na linię DeMara DeRozana, który również wykonał pewnie rzuty wolne, doprowadzając do wyniku 117:112. Było po wszystkim.
LaVine rzucił w całym meczu 41 punktów. Bulls odnieśli 29. zwycięstwo w tym sezonie. Pistons doznali natomiast już 48. porażki. Trener Dwane Casey nie obwiniał jednak swojego młodego zawodnika.
- Spanikował, ale meczu nie przegraliśmy przez to zagranie. Przegraliśmy go wcześniej - zaznaczał trener Casey, broniąc 21-letniego Iveya.
Czytaj także:
Kibice czekali na ten moment. Kevin Durant zadebiutował w Phoenix Suns
Gwiazdor mistrzów NBA, Stephen Curry bliski powrotu!