Są mocni, ale mają "nóż na gardle". Anwil w trudnej sytuacji

Materiały prasowe / fot. Wojciech Figurski/400mm.pl / Kamil Łączyński
Materiały prasowe / fot. Wojciech Figurski/400mm.pl / Kamil Łączyński

Co prawda Anwil Włocławek w tym momencie jest poza pierwszą ósemką, ale rywale są przekonani, że jeśli ten zespół będzie bardzo groźny w fazie play-off. O ile się tam znajdzie. Każdy mecz jest o wielką stawkę.

- Mimo że Anwil jest na dziewiątym miejscu w tabeli, to widać jak trudna jest polska liga. Tu wszystko jest możliwe. A włocławianie są mocnym zespołem - mówi Ojars Silins, łotewski koszykarz BM Stali Ostrów Wielkopolski, która przekonała się o sile Anwilu Włocławek w ćwierćfinale Pucharu Polski.

- Nikt nie będzie chciał z nimi grać w fazie play-off. To drużyna z dużym potencjałem - twierdzi z kolei trener Wojciech Kamiński. Jego Legia Warszawa stoczyła ostatnio prawdziwą bitwę o dwa punkty we Włocławku. Ostatecznie wicemistrzowie Polski wygrali 97:91. Po meczu polski szkoleniowiec wychwalał włocławian.

W środowisku o Anwilu mówi się jako "zespole groźnym i kompletnym". Niemal wszyscy podkreślają, że po ostatnich zmianach włocławianie wyglądają mocno na papierze i to tylko kwestia czasu, jak zaczną grać lepiej i wygrywać. Sęk w tym, że czas nie jest sprzymierzeńcem brązowego medalisty z zeszłego sezonu.

- Najpierw trzeba się do tych play-off znaleźć, by cokolwiek pokazać - odpowiada wymownie Kamil Łączyński. Kapitan Anwilu Włocławek doskonale zdaje sobie sprawę, że on i jego koledzy - po kolejnej porażce w PLK (z Kingiem Szczecin 87:88) - znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. W tym momencie włocławianie z bilansem 10:11 wypadli poza pierwszą "ósemkę". Są na 9. miejscu, ze stratą jednego punktu do Czarnych Słupsk, najbliższego rywala w Energa Basket Lidze.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szałowa kreacja Sereny Williams. Fani zachwyceni

- Sytuacja nie jest różowa. Wiemy, w jakim jesteśmy miejscu i mamy świadomość tego, że każdy mecz jest z "nożem na gardle" i ma ogromną stawkę. Wszystko jest jeszcze w naszych rękach, ale musimy wskoczyć na ścieżkę zwycięstw, by móc znaleźć się w pierwszej "ósemce". Wygrana w każdym spotkaniu nas do tego przybliży, ale na pewno nie będzie łatwo, bo rozgrywki w tym sezonie są szalenie wyrównane - komentuje kapitan Anwilu.

Nie ma co ukrywać, że jedenaście porażek zespołu - na tym etapie sezonu - jest dużą niespodzianką. Włocławianie mają o jedną porażkę mniej od MKS-u i dwie od Arki Gdynia i Startu Lublin, czyli zespołów, które - po pierwszej rundzie PLK - nie wymieniano w gronie aspirujących do gry w fazie play-off.

We Włocławku mają świadomość, że sami się wpędzili w te problemy: porażkami na własnym parkiecie (Hala Mistrzów nie jest już twierdzą: bilans 4:5 w domu!), nie najlepszą grą w końcowych fragmentach meczów. Anwil - jeśli weźmiemy pod uwagę mecze na styku (do 5 pkt różnicy) - ma w tym sezonie bilans 3:6. Słaby jak na zespół, które był wymieniany w gronie kandydatów do zdobycia medalu.

- Sami doprowadziliśmy do tego, że jesteśmy w trudnej sytuacji. Teraz musimy zakasać rękawy i wziąć się do pracy. Jesteśmy dużymi mężczyznami, a nie dzieciakami, by użalać się nad swoim losem - zauważa Łączyński.

Inny Anwil. "Wielopozycyjność"

Nie można też zapominać o tym, że włocławianie w trakcie rozgrywek dokonali kilku ważnych zmian w składzie. Już przed sezonem pojawił się problem na pozycji "trzy", bo z kontuzją zmagał się Maciej Bojanowski (nie była znana dokładna data powrotu). Później poważnego urazu nabawił się Estończyk Janari Joesaar i pojawiła się ogromna wyrwa na tej pozycji. Trener Przemysław Frasunkiewicz musiał szybko działać. Pozyskał Lee Moore'a i poprzesuwał niektórych zawodników na pozycjach.

Na "trójce" grali Josh Bostic i Michał Nowakowski. O ile Polak świetnie wywiązuje się ze swoich zadań, to Amerykanin nie podołał zadaniu, co wpłynęło na wyniki zespołu. Klub - po sensacyjnej porażce z Sokołem Łańcut - rozstał się z nim, decydując się na pozyskanie Victora Sandersa. Jeszcze wcześniej zdecydowano się nie przedłużać umowy z Szymonem Szewczykiem, którego finalnie zastąpił amerykański debiutant Malik Williams. Trener Frasunkiewicz nie ukrywa, że teraz ma mocny skład, który jest w stanie nawiązać walkę z każdym zespołem. Nawet z tymi najsilniejszymi w lidze, czyli Śląskiem, Stalą, Treflem czy Legią.

Czy Anwil zagra w fazie play-off?
Czy Anwil zagra w fazie play-off?

- Mamy teraz w składzie graczy wielopozycyjnych, którzy pozwalają nam grać z różnymi przeciwnikami, bo polska liga jest tak ciekawa, że praktycznie każdy gra inaczej. Sanders może grać od pozycji 1 do pozycji 3, a bronić także czwórki, bo silny jest strasznie. Mamy teraz szeroką rotację i możemy z każdym rywalizować. Zmienność to nasz atut - nie ukrywa Frasunkiewicz.

We Włocławku wszyscy jednak podkreślają jak mantrę, że kluczowa jest możliwość gry w pełnym składzie. Jeśli wszyscy będą zdrowi i gotowi do gry, to włocławianie mają duże szanse znaleźć się w fazie play-off i tam namieszać. Tyle tylko, że najpierw trzeba się tam znaleźć.

- Nawet z rywalami wyżej notowanymi nie jesteśmy skazani na pożarcie. Możemy z każdym rywalizować. Uważam, że w pełnym składzie mamy taki zasób ludzki, że możemy pozytywnie patrzeć w przyszłość - podkreśla Łączyński.

Włocławianie mają przed sobą niezwykle istotne spotkanie z Czarnymi Słupsk. Kolejna porażka ustawiłaby Anwil w bardzo trudnym położeniu nie tylko wynikowym (bilans 10:12 i już spora strata do innych zespołów z pierwszej "ósemki"), ale przede wszystkim mentalnym. Co prawda później jest seria meczów z zespołami niżej notowanymi, ale nie byłoby absolutnie miejsca na potknięcie, a - jak pokazuje liga w tym sezonie - o punkty w każdym meczu trzeba się mocno napocić. Nawet zespoły z samego dołu potrafią postawić się drużynom z samej czołówki. Przed Anwilem bardzo trudna i wyboista droga do play-off.

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty



Zobacz także:
Andrzej Urban, trener lidera PLK: Gotowi do zmian
Chcieli go już dwa lata temu. Teraz odmówił Rosjanom. "Tam mógł zarobić więcej"
Żan Tabak. Gra na swoich warunkach [OPINIA]
Szokujące wieści z PLK! Szykują się ogromne zmiany

Źródło artykułu: WP SportoweFakty