Wisła Can-Pack zajęła w poprzednim sezonie PLKK zaledwie trzecie miejsce. Dlatego aby zagrać w Eurolidze starała się o tzw. "dziką kartę", tą jedna otrzymały zespoły z Węgier i Włoch, które to kraje były wyżej od Polski w rankingu FIBA.
Krakowski zespół został więc zgłoszony do niższych rangą rozgrywek FIBA EuroCup, ale okazuje się, że istnieje jeszcze szansa na grę w Eurolidze. Wszystko za sprawą wspomnianego we wstępie CSKA Moskwa, które już w poprzednim sezonie miało kłopoty finansowe i oddało jeden z meczów walkowerem. Teraz problemy rosyjskiego klubu sprawiają, że w ogóle nie zagra on w Eurolidze.
O wolne miejsce poza Wisłą Can-Pack starały się ekipy z Turcji (Beşiktaş Istambul) i Rosji (Nadezhda Orenburg), a oficjalna decyzja o tym kto zastąpi moskiewskie CSKA powinna zapaść nawet w przeciągu najbliższych godzin. Nieoficjalne przecieki wskazują właśnie na Wisłę, która może czuć się pewna gry.
Włodarze "Białej Gwiazdy" podchodzą do sprawy z entuzjazmem, ale wolą poczekać na oficjalny komunikat.
- Jest taka możliwość, jest taka szansa. Czekamy na ostateczną decyzję ze strony FIBA. Jesteśmy na etapie finalnego rozstrzygania - powiedział w rozmowie z nami Piotr Dunin-Suligostowski, szef wiślackiej koszykówki.