- Przede wszystkim zacznę od gratulacji dla trenera Machowskiego i drużyny PGE Spójnia Stargard za cały sezon. Myślę, że był on znakomity w ich wykonaniu. Sprawili wiele niespodzianek i pokazali się z bardzo dobrej strony. Dziękuję swoim zawodnikom za całą serię i za grę do końca w trzecim meczu - powiedział trener Wojciech Kamiński na konferencji prasowej po zwycięstwie, które dało koszykarzom Legii Warszawa awans do półfinału Energa Basket Ligi.
To teoretycznie miała być najbardziej wyrównana para, bo zmierzyły się czwarta z piątą drużyną rundy zasadniczej. Do tego niżej notowany zespół wygrał dwa bezpośrednie starcia w tym sezonie. Play-offy to jednak inna gra, a Legia była w nich zdecydowanie lepsza zwyciężając 84:77, 91:78 i 93:82.
Trzeci pojedynek był dla faworyta najtrudniejszą przeprawą, bo goście na gorącym terenie w Stargardzie w trzeciej kwarcie przegrywali 46:57. Kyle Vinales jednak błyskawicznie odwrócił losy meczu, ale nie tylko znakomity rozgrywający miał w tym duży udział.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętacie ją? 40-latka błyszczała w Madrycie
- Ten mecz nie układał się od początku tak, jak byśmy chcieli natomiast druga połowa zdecydowanie lepsza w naszym wykonaniu. Tak, jak powiedziałem w szatni Grzegorza Kamińskiego wyciągnąłem z zamrażarki, bo całą pierwszą połowę przesiedział na ławce. Oddał nam to bardzo dobrą grą i duża też jego zasługa, jak i całej drużyny - przyznał trener Legii.
Wspomniany przez trenera Grzegorz Kamiński grał przez 17 minut (całość w drugiej połowie). Zdobył dziewięć punktów trzykrotnie trafiając z dystansu. Świetny mecz w wykonaniu skrzydłowego podsumowuje również fakt, że z Kamińskim na parkiecie Legia była lepsza od PGE Spójni o 20 punktów.
- Bardzo trudne, fizyczne starcie. Od początku ten mecz nie układał nam się zbyt dobrze. Trochę pod presją również kibiców traciliśmy dużo prostych piłek, ale w drugiej połowie coś przeskoczyło. Kyle dał świetne podania do mnie. Byłem totalnie otwarty. Swoją grą pociągnął drużynę do zwycięstwa. Cieszę się, że mogłem dołożyć swoją cegiełkę do tego żeby dać takie show w Stargardzie - skomentował czwartkowy pojedynek Grzegorz Kamiński.
Legia może przygotowywać się już do półfinału i trzeciej z rzędu rywalizacji o medale. Dwa lata temu była czwarta, a rok później druga. W półfinale może zmierzyć się ze Śląskiem Wrocław, który w serii z Treflem Sopot prowadzi 2:1. Na kogo chciałby trafić trener Legii?
- Nie mam specjalnych zachcianek. Koncentrujemy się na sobie. Nie wybieraliśmy przed ostatnią kolejką. Jako pierwsi skończyliśmy. Wygraliśmy mecz z Zastalem. Może pomogliśmy dzięki temu niektórym drużynom natomiast to była sportowa walka. Nie kalkulowaliśmy i teraz też co Bóg da to weźmiemy - podsumował Wojciech Kamiński.
Rzeczywiście w ostatniej kolejce rundy zasadniczej Legia wygrała swój mecz ryzykując, że w ćwierćfinale trafi na najtrudniejszego z nierozstawionych przeciwników, jakim byłby Anwil Włocławek. Ostatecznie tak się nie stało, ale już rok temu ekipa prowadzona przez trenera Wojciecha Kamińskiego udowodniła, że żaden rywal jej nie straszny odprawiając w drodze do finału po 3:0 BM Stal Ostrów Wielkopolski oraz Anwil.
Patryk Neumann, WP SportoweFakty
Zobacz także: Gwiazda ligi zostaje w PLK
Będzie siódmy mecz! Genialna czwarta kwarta Tatuma