[b]
Karol Wasiek: Czy zgodzi się pan z tym, że mecz numer cztery był najsłabszym występem Kinga Szczecin w serii ćwierćfinałowej z Anwilem Włocławek?[/b]
Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga Szczecin: Tak. Nie weszliśmy dobrze w spotkanie, pozwoliliśmy rywalom uwierzyć w to, że mogą wygrać ten mecz. Później - kompletnie niepotrzebnie - zajęliśmy się dyskusjami i gadaniem z sędziami, przez co straciliśmy nasz rytm. Gra była mocno szarpana. Wracaliśmy, a po chwili znów popełnialiśmy proste błędy.
Na dodatek - po waszej stronie - szwankowała skuteczność.
Zgadza się. Zwłaszcza w pierwszej połowie nie trafialiśmy swoich rzutów, które na co dzień wpadają. Jak nie trafiasz, to przegrywasz. Wierzę, że w meczu w Szczecinie będziemy trafiać.
Fenomenalnie dysponowany w tym meczu był Victor Sanders, który już po pierwszej kwarcie miał 15 punktów na swoim koncie. Co zawiodło w waszej obronie?
Myślę, że popełniliśmy sporo błędów w obronie 1 vs.1. Victor mocno wszedł w ten mecz, był zdeterminowany, by pokazać, że poprzedni występ był wypadkiem przy pracy. Gdy się rozkręcił, to trudno było go zatrzymać. To taki typ zawodnika.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętacie ją? 40-latka błyszczała w Madrycie
Trener Żan Tabak często na konferencjach prasowych mówi o linii sędziowania i kryteriach podejmowanych decyzji przez arbitrów. Czy pan dostrzega to, że te kryteria zmieniają się w trakcie serii z Anwilem Włocławek?
Dobre pytanie. Tak. Widzę, że te kryteria ulegają zmianie. Na pewno wywierana duża presja z różnych stron ma na to wpływ. Nie uwierzę w to, że jest inaczej. Ale to też normalne, bo wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Ja też robię błędy. Mamy słabości. Nie chcę o tym za dużo mówić, ale na pewno początek meczu ustawił nieco zawody. Trzech moich podstawowych zawodników złapało dwa przewinienia.
To jak wyglądała ta linia sędziowania w tym meczu?
Myślę, że polegało to na tym: "gwiżdżmy od początku każdy kontakt". Takie miałem odczucia. Później może to się nieco zmieniło.
Miało to wpływ na pana decyzje w trakcie meczu?
Oczywiście. Nie będę ukrywał, że szybkie faule moich podstawowych graczy utrudniły mi rotację w trakcie meczu. Musiałem inaczej rotować, a na dodatek wspomnianym zawodnikom ciężko było wejść w spotkanie.
Widziałem, że Zac Cuthbertson mocno się frustrował w trakcie meczu.
Tak. On tak czasami reaguje. To impulsywny zawodnik, który przeżywa niepowodzenia. On chce wygrywać. Wydaje mi się, że to też reakcja na pewne zachowania rywali, które miały miejsca w poprzednich meczach.
Co będzie najważniejsze w piątym spotkaniu, które wyłoni rywala dla BM Stali Ostrów Wielkopolski w półfinale Energa Basket Ligi?
Kwestia mentalna, przygotowanie fizyczne i dyspozycja dnia. Na pewno nie taktyka, bo znamy się już jak łyse konie.
Phil Fayne zagra w tym meczu? Widzę, że jest strasznie poobijany.
Dobrze to pan zauważył. Phil jest strasznie poobijany. To chłopak, który daje z siebie wszystko, zostawia serce na boisku. Miło patrzeć na jego grę, mimo że nie jest typowym środkowym. Zaryzykowałem na tej pozycji, ale ten ruch okazał się strzałem w dziesiątkę. W środę na pewno zagra.
Proszę mnie przekonać, że to King Szczecin w środę wywalczy sobie przepustkę do półfinału.
Czujemy się dużo lepsi we własnej hali i udowodnimy to w środę.
Decydujące o awansie spotkanie zostanie rozegrane w środę (początek 20:00 - Szczecin). Na triumfatora z tej pary czeka już BM Stal Ostrów Wielkopolski, która w ćwierćfinale ograła Grupa Sierleccy Czarnych Słupsk 3:0. Transmisja środowego meczu w Polsacie Sport News.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Andrzej Pluta, syn legendy: Zabrać od taty rzut
Mantas Cesnauskis: 6. miejsce? Sukces bez szastania kasą
Michał Michalak: Być najlepszą wersją siebie [WYWIAD]
Norik Koczarian, trener mentalny: Zamykanie rozdziałów i krótka pamięć