1. kolejka Euroligi - emocje w Atenach oraz niesamowite Montepaschi

Niesamowitych emocji i wrażeń dostarczyła 1. kolejka Euroligi. Najciekawiej było w Atenach, gdzie miejscowe Maroussi do ostatniego gwizdka walczyło z CSKA Moskwą. Pogromami zakończyły się natomiast spotkania Fenerbahce z Barceloną i Cibony z Montepaschi. Szczególnie niecodzienne osiągnięcie padło łupem podopiecznych Simone Panigianiego, którzy wywieźli z Belgradu 45-punktowe zwycięstwo! Swoje spotkanie przegrał za to mistrz Polski.

Jeśli ktoś sądził, że wzmocniony wicemistrz Turcji oraz wzmocniony mistrz Hiszpanii mogą rywalizować ze sobą na równym poziomie, srogo się rozczarował. Koszykarze z Półwyspu Iberyjskiego nie pozostawili najmniejszych złudzeń, który zespół jest lepszy i prowadząc od pierwszej do ostatniej minuty, ostatecznie rozgromili Fenerbahce Ulker Stambuł różnicą 23 punktów, choć momentami przewaga sięgała już trzydziestu. Świetny mecz rozegrał Pete Mickeal, który jako jedyny w szeregach katalońskiej ekipy zaliczył dwucyfrowy wynik (26). Reszta graczy nie przekroczyła dziesięciu punktów, lecz zaprezentowała się niezwykle kolektywnie. Ricky Rubio zdobył dziewięć oczek i miał dziewięć asyst, a Fran Vazquez, Erazem Lorbek i Terence Morris zdominowali grę pod koszami. - To dla nas bardzo ważna wygrana. Zawsze lepiej jest wejść w sezon zwycięstwem, bo ma to znaczenie psychologiczne. Naszą siłą jest zespół, a nie pojedynczy zawodnicy, co było dzisiaj widać - mówił po meczu Xavier Pascuali, szkoleniowiec Barcelony. Jego vis-a-vis na ławce Fenerbahce, Bogdan Tanjević szukał pozytywów - Zagraliśmy słabo, ale to jest wynik tego, że ligę zaczęliśmy dopiero niedawno i dopiero pracujemy nad formą, a Barcelona to jedna z najlepszych ekip na kontynencie, więc mam nadzieję, że wyciągniemy z tej lekcji wnioski. W jego drużynie dobrze spisał się jedynie Willie Solomon, który rzucił 16 oczek.

Fenerbahce Ulker Stambuł - Regal FC Barcelona 59:82 (11:19, 10:19, 17:24, 21:20)

(Solomon 16 (2x3), Savas 11, Greer 10 (2x3) - Mickeal 26 (1x3, 7 zb.), Rubio 9 (1x3, 9 zb.), Morris 8 (7 zb.), Vazquez 7 (7 zb.))

Do jeszcze większego pogromu doszło w Zagrzebiu. Jeśli bowiem do przerwy trafia się 23 oczka, ciężko myśleć o zwycięstwie. Ale przecież jeśli rywal zdobywa zaledwie o dwanaście więcej, można pokusić się o stwierdzenie, że ostateczny wynik pozostaje sprawą otwartą. Problem zaczyna się, gdy w trzeciej kwarcie traci się 32 punkty, a samemu zdobywa osiem... - Nie wiem, co się stało. Jestem zszokowany, zakłopotany i zniesmaczony. Przepraszam naszych fanów, który oczekiwali, że zagramy dobry mecz - nie mógł uwierzyć w to, co się stało trener Velimir Perasović. Cibona, choć wygrała walkę o zbiórki, zagrała na skuteczności ledwie 29 procent (13/57) i pozwoliła się rozgromić różnicą 45 punktów! Dla Montepaschi najwięcej oczek uyskał Ksystof Lavrinović - 26 (a ponadto 8 zbiórek), lecz wielkie brawa należą się Amerykaninowi Terrellowi McIntyre’owi, który zakończył spotkanie z dorobkiem 11 asyst, siedmiu przechwytów i sześciu punktów. - Od początku chcieliśmy zagrać bardzo agresywnie, stosować presję na całym parkiecie i przecinać podania przeciwników. Bardzo zależało mi na zwycięstwie, bo nigdy nie wygrałem w Zagrzebiu wcześniej - wyjaśniał na konferencji trener Simone Panigani. Wśród gospodarzy nikt nie zasłużył na miano najlepszego koszykarza, a warto dodać, że cała drużyna zanotowała raptem 9 (!!!) punktów w rankingu evaluation.

Cibona Zagrzeb - Montepaschi Siena 40:85 (12:21, 11:14, 8:32, 8:18)

(Tomas 12 (1x3, 9 zb.), Gordon 5, Rozić 5 (1x3), Zubcić 5 (1x3, 8 zb.) - Lavrinović 26 (4x3, 8 zb.), Sato 14, Eze 8, Hawkins 8 (5 zb.))

Prawie 50 punktów tercetu Mantas Kalnietis - Marcus Brown - Martynas Pocius sprawiło, że po niezwykle nieudanym poprzednim sezonie w Eurolidze, dziś fani Żalgirisu Kowno mogą spoglądać w przyszłość w optymizmem. Ich ulubieńcy pewnie pokonali mistrza Francji różnicą dziewiętnastu oczek, kontrolując przebieg spotkania od pierwszej do ostatniej minuty. W ekipie gości wyróżnił się jedynie Curtis Borchardt, który obok 20 punktów, zapisał na swoim koncie siedem zbiórek, miał dwa bloki i aż 10 razy wymuszał faule rywali. Osamotniony w ataku, nie był jednak w stanie przeciwstawić się zespołowo grającej drużynie gospodarzy. - Chcę pogratulować moim koszykarzom, naprawdę świetnie rozpoczęli ten sezon. Bardzo zależało mi, by moi gracze skoncentrowali się na defensywie. Powtarzałem im, że jak będą dobrze bronić to atak sam przyjdzie i... tak się stało - cieszył się z wygranej Gintaras Krapikas. Powodów do radości nie miał za to Vincent Collet, choć przyznał, że Żalgirisowi to zwycięstwo po prostu się należało - Grali lepiej od nas przez cały mecz, narzucili nam swój styl i zdominowali grę. Niestety na to wszystko my im pozwoliliśmy. Gdybyśmy grali choć trochę bardziej agresywnie, wynik mógłby być inny.

Żalgiris Kowno - ASVEL Villeurbanne 71:52 (20:15, 20:12, 13:12, 18:13)

(Kalnietis 17 (3x3), Brown 16 (2x3), Pocius 16 (3x3) - Borchardt 20 (7 zb.), Dixon 10 (2x3, 9 zb.), Campbell 7 (1x3), Kangur 7 (1x3, 5 zb.))

Zgodnie z planem - tak mogli powiedzieć sobie w szatni po rozegraniu czterdziestu minut zawodnicy Olympiacosu Pireus. Przed meczem zakładano bowiem zwycięstwo jak najmniejszym nakładem sił. Dobra postawa właściwie wszystkich koszykarzy greckiego zespołu sprawiła, że goście z Orleanu przestali myśleć o jakimkolwiek forsowaniu defensywy przeciwnika, a skupili się na tym, by przegrać tak minimalnie, jak tylko się da. Ostatecznie skończyło się na 22 punktach różnicy, a graczem, który w tym meczu ”robił różnicę” był Linas Kleiza. Litwin zdobył bowiem 23 oczka i gdyby zebrał jedną piłkę więcej, uzyskałby double-double. - Myślę, że zagraliśmy nieźle, choć sporo rzeczy wymaga poprawy. Byliśmy drużyną zarówno w ataku i obronie, a będziemy jeszcze mocniejsi, gdy do zespołu powrócą chorzy gracze - powiedział na konferencji zadowolony Panayotis Iannakis, mając na myśli zarażonych świńską grypą Kostasa Papanikolaou i Sofoklisa Schortsanitisa. Trener Entente, Philippe Herve był bardziej lakoniczny - Zagraliśmy źle, a nasza obrona nie przypominała niczego. Mamy nad czym pracować.

Olympiacos Pireus - Entente Orlean 94:72 (18:15, 26:15, 22:19, 28:23)

(Kleiza 23 (9 zb.), Childress 15, Vujcić 10, Wafer 10 - Covile 18 (6 zb.), Nichols 18 (1x3), Banks 14 (3x3, 5 zb.))

Kosz za kosz, punkt za punkt, na prowadzeniu gospodarze, a za chwilę goście oraz emocje do ostatniej sekundy - tak w skrócie można by opisać pojedynek Maroussi z CSKA Moskwa, choć wielkim na zdecydowanego faworyta tego spotkania typowanego ekipę z Rosji. Tymczasem po trzydziestu minutach goście wygrywali jedynie jednym punktem (48:49) i taki stan rzeczy utrzymywał się przez kolejne fazy meczu. Na minutę przed końcem świetnie dysponowany tego dnia Kostas Kaimakaglou rzucił swoje piętnaste punkty i Maroussi objęło prowadzenie 62:61. Szybko odpowiedział najlepszy strzelec rosyjskiej drużyny, Trajan Langdon (18 oczek), lecz trójką zrewanżował się Billy Keys i na 1,4 sekundy do końca gospodarze, w obliczu kilku tysięcy rozszalałych fanów, prowadzili 65:63. Radość jednak okazała się przedwczesna, gdyż kapitalnym rzutem z dystansu po idealnie rozegranej akcji popisał się Viktor Khryapa i to goście mogli cieszyć się z inauguracyjnego zwycięstwa. - Chciałbym podziękować Viktorowi, który w ostatniej akcji wykonał dokładnie to, co mu powiedziałem podczas przerwy na żądanie. To bardzo ważna wygrana, zwłaszcza w kontekście psychologicznym. Myślę, że musimy popracować nad atakiem - komentował mecz na gorąco trener CSKA, Evgeni Pashutin. Szkoleniowiec gospodarzy, Georgios Bartzokas stwierdził krótko - Udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie rywalizować z najlepszymi w Europie. Cieszy mnie postawa w defensywie.

Maroussi Ateny - CSKA Moskwa 65:66 (12:18, 22:14, 14:17, 17:17)

(Kaimakoglou 15 (3x3), Keys 14 (3x3), Mavroeidis 13 (9 zb.), Lucas 10 - Langdon 18 (2x3), Holden 16 (2x3), Siskauskas 12 (6 zb.))

O meczu mistrza Polski z mistrzem Niemiec piszemy w osobnej relacji.

Asseco Prokom Gdynia - EWE Baskets Oldenburg 81:87 (21:24, 23:22, 17:16, 20:25)

(Woods 23 (2x3, 14 zb.), Logan 15 (1x3, 6 as.), Burrell 10 (7 zb.), Jagla 10 (1x3) - Paulding 23 (5x3), Foster 20 (4x3, 6 zb., 6 as.), Scekić 12 (1x3, 5 zb.))

Źródło artykułu: